Paradise to raj, do którego na krótki czas trafia zmęczona życiem trzydziestosześcioletnia Marianna. Mańka pracuje od dziesięciu lat jako nauczycielka nauczania początkowego i spełnia się w swoim zawodzie, ale co wakacje musi podładować baterie, by nie paść z wyczerpania. W domu czeka na nią zbuntowania piętnastolatka i pięcioletni synek, jak to dziecko wymagający stałej uwagi. Jest też w tle małżonek, który od dłuższego czasu traktuje Mariannę jak powietrze. Łączą ich w zasadzie już tylko obowiązki domowe.
Wszystko zmienia się, gdy wracając ze spotkania z przyjaciółką, Mańka uderza samochodem w stojący przed nią na światłach pojazd. Jakież jest jej zdziwienie, gdy z auta wysiada niespełniona miłość z czasów maturalnych – Konrad. Kilka tygodni później spotykają się znowu w klubie Paradise, gdzie bohaterka wybiera się wraz z przyjaciółką. Czy można tak po prostu wrócić do dawnych uczuć? Czy zdrada małżeńska to coś, na co będzie stać ułożoną nauczycielkę? Okazuje się, że wcale nie tak trudno wysupłać z codziennych obowiązków chwilę czasu dla kochanka. Szczególnie, że seks z nim daje prawdziwe spełnienie, którego tak bardzo kobiecie brakowało przez piętnaście lat małżeństwa. Gdy mąż dowie się o zdradzie, ich życie zmieni się całkowicie. Uporządkowane dotąd współistnienie zmieni się w chaos. Do tego dojdą problemy ze zbuntowaną córką i próby wytłumaczenia pięciolatkowi, dlaczego rodzice już się nie kochają.
Jeden w wieczór w Paradise to debiut młodej autorki. Magdalena Majcher oddała książce wiele serca i własnych doświadczeń, choć - jak sama zastrzega - nie dotyczą one zdrady małżeńskiej, bo sama jest w szczęśliwym związku. Doświadczenia dotyczą raczej znajomości realiów, w jakich żyją bohaterowie, co przejawia się w języku, którym się posługują, a który nie stroni od wulgaryzmów i potocznych zwrotów. To bez wątpienia zaleta powieści. W tego typu książkach zwykle autorki stronią od dosadnych określeń, czyniąc swoje bohaterki mdłymi i posługującymi się wyłącznie poprawną polszczyzną papierowymi postaciami. Tymczasem nasza nauczycielka potrafi zakląć, gdy się zdenerwuje, zdarza jej się krzyknąć na córkę i stracić cierpliwość. Staje się przez to prawdziwsza, a przy tym - bliższa czytelniczkom.
Choć schemat fabularny nie jest wyjątkowo oryginalny, to trzeba przyznać Magdalenie Majcher punkty za realizm i wiarygodne przedstawienie bohaterów. Czyta się jej powieść przyjemnie i szybko. Identyfikujemy się z bohaterką, która pogrąża się coraz bardziej, cierpiąc i kochając jednocześnie. Miota się między chęcią zadowolenia bliskich a spełnieniem własnych pragnień. Która z czytelniczek z długim małżeńskim stażem nie pomyślała choć raz o wieczorze w raju, z dala od obowiązków i metki kury domowej? Dla nich ta książka okaże się wytchnieniem i sposobem na odreagowanie codziennej rutyny. Każdy nasz czyn niesie konsekwencje. Warto o tym pamiętać. Takie książki są właśnie po to, by każdy mógł przekonać się, co może się stać, gdy ulegnie swoim pragnieniom. Jak na debiut to bardzo udana powieść, a autorka z pewnością jeszcze wielokrotnie miło czytelników zaskoczy.
Życie Hani to z pozoru bajka. Niepewna siebie dziewczyna z domu dziecka wychodzi za zamożnego i atrakcyjnego wdowca, dostając to, czego nigdy nie miała...
Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło - po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu...