Dominika nie ma łatwego życia. Wpadła z deszczu pod rynnę: spod opieki apodyktycznych rodziców pod skrzydła narzeczonego – despoty i manipulanta. Im bliżej ślubu, tym częściej Oliwier ujawnia swoje mroczne oblicze. Poniża Dominikę, bije, gwałci, ale potem tak pięknie przeprasza... Dominika się waha: czy ślub ma sens. Tym bardziej, że kobieta zaczyna darzyć (z wzajemnością) uczuciem swojego ucznia z klasy maturalnej. Mikołaj po przejściach domowych (życie z ojcem – alkoholikiem i tyranem) jest również bardzo agresywny, ale wydaje się szczerze zakochany. Jaką decyzję podejmie Dominika?
Ta lektura wywołuje wściekłość. Ma się ochotę solidnie bohaterką potrząsnąć, choć to przecież postać literacka. Czemu wierzy, że przemoc w miłości jest czymś normalnym? Doszukuje się winy w sobie i uważa, że kwiaty wymażą siniaki na ciele i duszy? Jakiejkolwiek decyzji by nie podjęła, popełni błąd. Oliwier ją stłamsi, Mikołaj od agresji słownej może kiedyś płynnie przejść do fizycznej. A sama bohaterka będzie nieszczęśliwa, bo nie potrafi żyć bez mężczyzny. Lektura podnosi ciśnienie jak mocna kawa. Ale o to w dobrej literaturze chodzi. Nie jest obojętna, wywołuje silne emocje.
dr Kalina Beluch