Literatura kobieca posiada tę niewątpliwą zaletę, że w lekki i komiczny sposób ukazuje pozornie szarą i nudną codzienność. „Jak to robą twardzielki…” Marioli Zaczyńskiej bezbłędnie i idealnie wpasowują się w kanon literatury obyczajowej. Autorka w swojej powieści pokazuje, że nawet na największe życiowe porażki warto czasami spojrzeć z innej strony, aby przekonać się, że do prawdziwej tragedii jest tak naprawdę jeszcze bardzo daleko. Zaczyńska kreśli wspaniałe portrety trzech młodych, bardzo różniących się od siebie kobiet, które łączą tylko dwie cechy: bezgraniczna przyjaźń i niesamowita siła ich charakterów.
Bohaterkami książki Marioli Zaczyńskiej są rozpoczynające karierę zawodową policjantka Brysia, dziennikarka Gosia oraz wykładowczyni akademicka Sabina. Czytelnik poznaje kobiety w momencie, gdy te zmagają się z codziennymi kłopotami. Brysia cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości, Gosia próbuje namierzyć nieprzychylnego reportera, który skrytykował jej ostatni artykuł, a Sabina truchleje, gdy tylko pomyśli o zbliżającym się spotkaniu z piękną matką. Na pozór zwyczajne problemy trzydziestoletnich kobiet z biegiem czasu zaczynają urastać do rangi małych tragedii. Brysia tonie w kłamstwach wobec swojego wybranka, jednocześnie próbując rozwikłać sprawę seryjnego oszusta i wyłudzacza pieniędzy od bezgranicznie w nim zakochanych kobiet. Gosia zaczyna pałać uczuciem do mężczyzny, który pomaga jej sporządzić reportaż o wyścigach konnych, równocześnie mając na uwadze bezczelnego, czającego się gdzieś na stronach brukowych gazet, obrażającego ją dziennikarza. Sabina natomiast próbuje pogodzić się z faktem, że na jej ślub przybędzie matka, która porzuciła ją, gdy nasza bohaterka była jeszcze małą dziewczynką. Przygotowania do wesela Sabiny, niespodziewane zwroty akcji oraz pojawienie się nowych, tajemniczych bohaterów sprawiają, że powieść „Jak to robią twardzielki…” już od pierwszych stron zdaje się nabierać niesamowitego tempa, by w końcu zatrzymać się, ukazując ciekawie skomponowany happy end.
Po lekturze powieści można z dużą dozą pewności stwierdzić, że Mariola Zaczyńska na wylot prześwietliła charaktery młodych kobiet, poznała targające nimi bolączki oraz wyniosła na światło dzienne przygniatające je kompleksy. A wszystko to uczyniła w niezwykle sprawny i „strawny” sposób. Kobiece wady to w powieści „Jak to robią twardzielki…” tylko pozorna zmora mężczyzn, ale przede wszystkim – punkt wyjścia do snucia przezabawnych historyjek oraz pretekst do wprowadzenia niespodziewanych zwrotów akcji.
„Jak to robią twardzielki…” to lektura napawająca czytelnika optymizmem. Nawet bohaterki powieści Zaczyńskiej muszą przyznać się do poniesionych porażek, jednak nigdy się z ich powodu nie poddają – wręcz przeciwnie – błyskawicznie „ładują akumulatory” i kolejny raz wyruszają na podbój świata. W powieści Marioli Zaczyńskiej nie ma miejsca na smutek. Jedyne łzy, jakie podczas lektury napływają do oczu, to te, kiedy czytelnik płacze ze śmiechu.
Język powieści Marioli Zaczyńskiej jest prosty, a autorka opisuje świat i swoich bohaterów w sposób bardzo bezpośredni. Zaczyńska nie bawi się w konwenanse. Ukazuje świat takim, jakim widzą go młode kobiety, używając do tego języka, jakim posługują się, by go opisać. Dzięki takim zabiegom czytelnik ma wrażenie, że sam uczestniczy w opisywanych przez autorkę wydarzeniach, a poruszane problemy stają się mu niezwykle bliskie i jakby znane.
„Jak to robią twardzielki…” to książka zabawna, nienagannie skrojona i wielowątkowa. To doskonała komedia, powieść skutecznie odganiająca depresyjne myśli, dodająca otuchy i skłaniająca do działania. W końcu, czego by nie mówić, kobiety to silne, stanowcze i zawsze osiągające założony przez siebie cel stworzenia.
Dodająca sił i przywracająca wiarę w potęgę międzyludzkich relacji opowieść o przyjaźni. To nie była znajomość od szkolnej ławy. Spotkały się już jako...
Pod rządami nowej naczelnej Kalina traci status gwiazdy i zostaje „zesłana” na offowy tydzień mody do Siedlec. Jest to dla niej cios, bo absolutnie...