Mała książka o wielkich sprawach – tak w skrócie można by przedstawić wydaną przez Zakamarki historyjkę Ulfa Starka „Jak tata pokazał mi wszechświat”.
Synek dentysty, Ulf, któregoś dnia przerywa zabawę, bo tata obiecuje mu wyprawę do wszechświata. Ubierają się ciepło (we wszechświecie są 263 stopnie mrozu, jak twierdzi tata), kupują na drogę prowiant (gumę do życia) i idą na łąkę. Tam Ulf przekona się, czym jest wszechświat. A nie jest to takie proste. Wszechświat postrzegać można na różne sposoby – zwłaszcza jeśli racjonalistyczne koncepcje dorosłego ścierają się z potęgą wyobraźni malucha. Ulf jest dziecięco naiwny, ale jego infantylna logika spodoba się odbiorcom, bez względu na ich wiek. Bo chociaż ta publikacja przeznaczona jest dla kilkulatków, urzeknie i rodziców, którzy zechcą wprowadzić swoje pociechy w świat liter.
Dla poważnego i szanowanego w miasteczku dentysty wszechświat to kosmos, gwiazdy na nieboskłonie. Dla małego Ulfa we wszechświecie rośnie trawa, a ślimak pełznie po kamieniu – wszystko, co widział za dnia na łące, wieczorem zachwyca go i fascynuje. To nic, że tata pokazuje mu co ciekawsze konstelacje – Ulf nie widzi w układach gwiazd nic interesującego, znacznie bardziej zabawna wydaje mu się proza życia… Tata i Ulf reprezentują dwa skrajne sposoby postrzegania i żaden z nich nie próbuje nawet pojąć drugiego. Tata uznaje, że jego synek jest jeszcze za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, zniechęca się do przedstawiania mu tajemnic natury i zamiast dać się wciągnąć w intrygującą zabawę, pozostaje w świecie dorosłych, zdystansowany i chłodny. Na szczęście nie zniechęca tym Ulfa, który żyje wyobraźnią, rzeczywistość chłonie na swój sposób. Ulf przedstawia siłę płynącą z dziecięcej wyobraźni.
Ulf Stark posługuje się tu prostymi środkami wykorzystywanymi w satyrze: sprowadza zachwyt małego bohatera do literalnych odczytań, powraca do pierwotnych znaczeń, dosłownie interpretuje metafory. Ten z pozoru banalny chwyt okazuje się strzałem w dziesiątkę – trafi do przekonania maluchów, a dorosłym przypomni beztroskie pomysły z dzieciństwa. Jest w „Jak tata pokazał mi wszechświat” urokliwa prostota, jest i mnóstwo humoru. Puentę książki stanowi dowcip sytuacyjny, ale wcześniej pełno jest i finezyjnych, delikatnych żartów.
Książka miejscami bywa lekko podbarwiona melancholią, a czasem śmieszy. Ten styl historii znakomicie oddają rysunki Evy Eriksson. Ilustratorka tworzy niezapomniane portrety pary głównych bohaterów – twarz małego Ulfa wzbudza uśmiech, to dzieciak sympatyczny, z kartofelkowatym noskiem. Jego zadowolona czy rozmarzona mina jest zabawna nie do opisania i wspaniale odzwierciedla książkowe nastroje. Publikacja Zakamarków prezentuje temat jednocześnie fascynujący i niezbadany, jak i swojski. Wyprawa taty i małego Ulfa to propozycja wspólnej zabawy i nauki, autor pokazuje, jak ważne jest utrzymywanie relacji z własnym dzieckiem. Wszędzie może skrywać się zapowiedź przygody – a rzeczywistość wspomagana wyobraźnią przynosi maluchom sporą satysfakcję. Perspektywa kilkulatka sprawia, że odbiorcy mogą sprawdzić podobieństwo percepcji i dziwić się światu razem z małym bohaterem. U Starka to fascynacja zwyczajnością, rzeczywistość przefiltrowana przez dociekliwy i wyćwiczony na bajkach umysł dziecka staje się czynnikiem najważniejszym.
Książka „Jak tata pokazał mi wszechświat” to z pewnością jedna z ciekawszych pozycji, jakie rodzice mogą zaoferować swojemu dziecku.