„Ja tego nie przeżyję!” – okrzyk, który jest cechą charakterystyczną większości nastolatek, stał się teraz szyldem i tytułem powieści Rosie Rushton.
Książka opowiada o przygodach kilku przyjaciółek, o kłopotach z rodzicami i chłopakami – czyli: typowe czytadło dla nastolatek. Zmartwień będących namiastką prywatnego końca świata w tej powieści dla nastoletnich czytelniczek nie brakuje. Ale obok trosk i powodów do złości czy rozczarowań pojawiają się tu też rozwiązania wręcz wymarzone, wprowadzające trochę optymizmu i zadowolenia; to w efekcie prowadzi do stworzenia ciepłej – choć nie sielankowej – atmosfery. Główne przyczyny zmartwień nastoletnich dziewczyn wplecione zostały w życiorysy czterech przyjaciółek – bohaterek. Każda z nich boryka się z innymi problemami. Jemma denerwuje się nadopiekuńczością matki – ma czternaście lat i nie powinna się umawiać z chłopakami, bo to nie wiek na randki. Ma też kompleksy z powodu lekkiej nadwagi, zwłaszcza obfity biust wydaje się jej mankamentem. Rozpoczyna więc rygorystyczną dietę. Chelsea wstydzi się rodziców – jej matka zachowuje się jak nastolatka i nie przyjmuje do wiadomości swojego wieku.
Kłopoty z menopauzą maskuje krzykliwą, „młodzieżową” postawą. Jej mąż zmuszony do podjęcia jakiejś pracy, zaczyna sprzedawać ugotowane przez siebie zupy, występuje nawet w programie telewizyjnym. Chelsea boi się kompromitacji. Sumitha pochodzi z hinduskiej rodziny. Nie było jej wolno przyjmować zachodniego stylu życia, dopóki nie pojawił się Bilu, daleki krewny i być może kandydat na męża. W rzeczywistości Biu jest kłamcą i pozerem, chce wykorzystać dziewczynę. Czy naiwna Sumitha zorientuje się w jego zamiarach?…
Laura ma inne problemy: jej matka, świeżo rozwiedziona, spodziewa się dziecka z młodszym o siedem lat kochankiem; poza nienawiścią do tego mężczyzny mierzy się też Laura z niechęcią do nowej partnerki ojca. Także chłopcy mają swoje zmartwienia: matka Jona spotyka się z młodym przyjacielem ze studiów, ojciec chciałby, by syn zrealizował jego życiowe marzenia. Zaplątuje się sieć relacji między bohaterami – dziewczyny czasem zakochują się w chłopakach przyjaciółek, chłopcy mają dosyć narzucających się koleżanek. Część bohaterek marzy o prawdziwej miłości, część chce zainteresować sobą kogokolwiek. Te komplikacje sprawiają, że powieść nie jest tylko zbiorem trosk nastolatków, ale zaczyna wciągać młode czytelniczki. Wśród zwyczajnych-niezwyczajnych problemów upływa dorastającym bohaterom życie.
Ze względu na wielość poruszanych zagadnień akcja książki toczy się szybko, łączenie losów postaci budzi zainteresowanie odbiorczyń. Nawet jeśli jakiś wątek wyda się czytelniczkom tendencyjny czy nudny, zrekompensują go inne tematy. To zresztą warta odnotowania cecha powieści – ilość wątków i sposób ich rozwiązywania z pewnością poszerzy krąg czytelniczek zadowolonych z lektury. Jest ta powieść typowym czytadłem dla nastolatek – przy czym „czytadło” to określenie jak najbardziej pozytywne.
Czyta się „Ja tego nie przeżyję!” z przyjemnością: to doskonała lektura na pochmurne dni. Powieść Rosie Rushton pokochają nastolatki – zawiera się w niej bowiem wszystko to, czego w powieściach obyczajowych poszukują młode dziewczyny. Pogodna choć często pełna zmartwień książka zafascynuje młodzież. „Ja tego nie przeżyję” to powieść, którą chce się czytać, napisana z pomysłem (właściwie nawet z wieloma pomysłami), doskonała jest jako alternatywa dla młodzieżowych magazynów i poradników. Książka, która jednocześnie bawi i podpowiada rozwiązania trudnych sytuacji – co ma dla czytelniczek niebagatelne znaczenie. Przedstawianie ich wizji świata okazało się strzałem w dziesiątkę, a wykonanie pomysłu – bez zarzutu.
To Victoria - dla przyjaciół Tory - opowiada tę historię. I to ona zaprosiła na swoje czternaste urodziny Hannę, nową koleżankę w klasie - ku oburzeniu...
Poppy ma wszystko. Jest ładna, uwielbiana przez koleżanki, z dobrej rodziny, a chłopaki tylko marzą, żeby się z nią umówić. Do tego świetnie rozwiązuje...