- Dlaczego ludzie chodzą w góry? – to irytujące pytanie słyszy każdy himalaista. Nieśmiertelna odpowiedź brzmi: „Bo góry są”. Piotr Pustelnik też tak twierdzi, jednak rozwija tę kwestię na niemal pięciuset stronach opowieści, którą połyka się jednym tchem.
Opowieść Piotra Pustelnika porywa i urzeka od pierwszych stron. To także zasługa dziennikarza Piotra Trybalskiego, który całość opatrzył komentarzem. Z książki wyłania się sylwetka pasjonata, który postanowił zrealizować swoje marzenia.
W ciągu dwudziestu lat Piotr Pustelnik zdobył czternaście ośmiotysięczników: Koronę Himalajów i Karakorum. Dla polskiego himalaizmu to wielkie osiągnięcie, udało się to jeszcze tylko Jerzemu Kukuczce i Krzysztofowi Wielickiemu.
Dzieciństwo nie zapowiadało, że Pustelnik poświęci się sportom górskim – był chorowity, wychowywany pod kloszem. Stosunkowo późno odkrył uroki sportu, a przede wszystkim chodzenia po górach. Stąd pozostał mu tylko krok do wspinaczki. Nie zraziła go nawet opinia pierwszego instruktora wspinaczki skałkowej, który nie zaliczył mu kursu i uznał, że chłopak nie nadaje się do tych rzeczy.
Najpierw Pustelnik zdobywał polskie góry, z czasem przyszedł apetyt na więcej. Od tej pory himalaista nie potrafił już zrezygnować ze swojej pasji.
Jego opowieść o coraz dłuższych i bardziej niebezpiecznych wyprawach to nie tylko podróże w Himalaje, ale i w głąb ludzkiej duszy. Miejscami wprost trudno uwierzyć, jak wiele człowiek jest w stanie znieść i jak wiele może poświęcić, by realizować swoje marzenia.
Piotr Pustelnik szczerze mówi nie tylko o swoich sukcesach, ale i porażkach oraz lękach, o pracy inżyniera-chemika, która w pewnym momencie zaczęła mu ciążyć i nużyć, a także o rodzinie - choć w domu był bardziej gościem.
Piotr Pustelnik nie skupia się tylko na sobie. Wiele miejsca poświęca innym himalaistom - zarówno tym, z którymi miał okazję się wspinać, jak i tym, których nigdy nie spotkał osobiście. Ciekawe i ujmujące są także fragmenty, w których mowa o etyce wspinaczy, ich solidarności, odpowiedzialności za siebie i innych. Niestety, zdarzają się również przykłady nieuczciwych zachowań, które Pustelnik ostro piętnuje. Z ubolewaniem opowiada też o komercyjnych wyprawach, przez które w ostatnich latach w Himalajach zrobiło się naprawdę „tłoczno” i które bardzo wydłużyły listę śmiertelnych ofiar tych gór. I Pustelnik, i Trybalski mówią z zaangażowaniem, opowiadają barwnie i tak plastycznie, że momentami fizycznie odczuwa się zimno, wiatr i zmęczenie towarzyszące himalaistom.
Polecić tę książkę można z czystym sumieniem nawet osobom, które nie są zakochane we wspinaczce wysokogórskiej. To po prostu opowieść o zdobywaniu szczytów - nie tylko tych górskich.