Niestety, okazali się ludźmi
Spotkanie z Obcą Cywilizacją. Ile już razy ludzie zastanawiali się, co by było, gdyby ono naprawdę miało miejsce. Są i tacy, którzy twierdzą, że już mieli do czynienia z Obcymi. Znaki w zbożu, statki kosmiczne przelatujące ponad domami, kosmici nawiązujący kontakt mentalny... Niektórzy twierdzą, że zostali porwani i poddani bolesnym badaniom.
Michaił Achmanow w swoich wyobrażeniach na temat istot pozaziemskich poszedł w nieco innym kierunku. W jakim? Warto to sprawdzić za sprawą Inwazji, pierwszego tomu cyklu Przybysze z ciemności”. Wrażenia podczas lektury gwarantowane, bo wyobraźnia pisarza jest ogromna.
Książka Michaiła Achmanowa, fizyka z wykształcenia, przynosi nie tylko świetnie wykreowany i wspaniale obmyślony świat, w którym cywilizacje pozaziemskie uchylają przed Ziemianami rąbka tajemnic kosmosu. To również książka pełna wiedzy z zakresu fizyki, z fizycznymi terminami i zagadnieniami, które - o dziwo - są zrozumiałe, zaprezentowane przystępnie i w fascynujący sposób. Pewnie gdyby w szkole tak wykładano ów przedmiot, dziś wiele osób robiłoby karierę w NASA.
Wiedzę autora na temat wszechświata widać na każdej stronie, a pasja pisania i świetny warsztat to jego cechy charakterystyczne. Co tak bardzo urzeka w powieści Achmanowa? Olbrzymia doza prawdopodobieństwa. Choć akcja toczy się w roku 2088, (a więc zasadniczo nie są to aż tak odległe czasy), mamy w Inwazji do czynienia ze zmianami na Ziemi, może nie rewolucyjnymi, ale zmieniającymi zupełnie sytuację geopolityczną. Świat wygląda zupełnie inaczej, niż ten, który znamy obecnie, ale… Właśnie: istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że zmiany opisane w historii Achmanowa mogą stać się rzeczywistością. To z kolei sprawia, że historię tę śledzimy z zapartym tchem.
Cała historia rozpoczyna się w momencie, gdy w przestrzeni kosmicznej, pomiędzy Marsem a Jowiszem w niewyjaśnionych okolicznościach znika ziemski statek kosmiczny o uroczej nazwie „Skowronek”. Choć możni naszego świata próbują ukryć ten fakt, pojawiają się głosy, że zniknięcie „Skowronka” to dowód nie tylko istnienia obcej cywilizacji, ale i próby nawiązania przez nią kontaktu z Ziemią. Wkrótce wychodzi na jaw, że z pozoru niedorzeczne teorie są prawdziwe. Niestety, okazuje się również, że przedstawiciele Obcej Cywilizacji wprawdzie rzeczywiście pragną nawiązania kontaktu z Ziemią, ale motywy ich odbiegają daleko od wyłącznie poznawczych, „Skowronek” zaś w rzeczywistości nie zaginął, lecz po prostu został zniszczony przez obcy gatunek, nazywający siebie Bino faata.
Ocalała ze „Skowronka” grupka ludzi z Pawłem Litwinem na czele rozpoczyna rozpaczliwą walkę o przetrwanie. Gdy na placu boju zostaje praktycznie sam Litwin, a sytuacja zaczyna przybierać tragiczny wymiar, nieoczekiwanie na jego drodze pojawi się sojusznik.
Jak bardzo fascynujący świat wykreował Achmanow, tego doświadczyć można podczas lektury Inwazji. Po lekturze trudno się pozbyć myśli: Niestety, okazali się ludźmi. Ta uporczywie powracająca myśl dotyczyć będzie Bino Faata, którzy okażą się bardzo podobni do nas – Ziemian. Skąd więc stwierdzenie „niestety?” O tym warto przekonać się podczas lektury. Poglądy Machiavellego to dziecinada przy sposobie rozumowania i działania Obcych. Ta space opera pokazuje zarazem prawdę o nas samych. Przykrą i bolesną, ale zawsze prawdę…
Od Inwazji minęło prawie czterdzieści lat. Ludzkość poniosła ogromne straty, ale i wiele zyskała. Nowe technologie otworzyły człowiekowi drogę ku odległym...