Dzieciaki często zazdroszczą dorosłym i dziesięcioletnia India Kidd nie jest wcale wyjątkiem. India mieszka z mamą i z Caitlin – dziewiętnastoletnią lokatorką. Caitlin pracuje jako opiekunka do dzieci (ale że nie ma do tego predyspozycji, ustawicznie traci posadę). Nietrudno się domyślić, że Caitlin bardzo imponuje małej Indi. Nosi ekstrawaganckie ubrania, ma odważną fryzurę i kolczyk w nosie, mocno się maluje, ścianom w pokoju nadała kolor ciemnej purpury (której to barwy zresztą nie widać spod wielu plakatów). Robi ogromne balony z gumy i pozwala Indi przeglądać swoje rzeczy. Nic więc dziwnego, że Indi za nią przepada. Tym bardziej że mama dziewczynki jest ostatnio coraz bardziej zapracowana i nie ma dla Indi czasu, a wszelkie wybryki córki kwituje irytacją. Zupełnie jakby Indi była pięcioletnim dzieckiem! Do tej pory dziewczynka mogła się dogadać z mamą bez większego problemu. Ale od jakiegoś czasu mama zwraca na Indi uwagę tylko wtedy, kiedy się złości.
Dlatego rozgoryczona Indi tworzy listę – listę zalet bycia dorosłym. Naśladując zaś we wszystkim Caitlin – wpada bez przerwy w tarapaty. Karen McCombie stworzyła świetną, pełną humoru powiastkę dla najmłodszych, zwłaszcza (ze względu na obyczajowy charakter i typowo „dziewczyńskie” problemy) – dla małych dziewczynek. Kłopoty Indi zaczynają się, kiedy pod nieobecność lokatorki smaruje się kremem do depilacji Caitlin, w przekonaniu, że stosuje krem nawilżający. Od tej pory będzie musiała ukrywać przed przyjaciółmi, że ma tylko połowę lewej brwi… Kolejne wpadki uświadomią jej, a więc i małym czytelniczkom, że nie warto we wszystkim naśladować dorosłych, a to, co nie rzuca się w oczy u dziewiętnastolatki, u dziesięciolatków bywa po prostu śmieszne. Indi zaczyna też dostrzegać „dziecinne” zachowania swoich rówieśników, izoluje się od nich i omal nie traci przyjaciół – właściwie wszystkie przygody Indii Kidd są tak skonstruowane, by poza warstwą fabularną niosły jakieś przesłanie.
Bohaterka dochodzi do wniosków, które zrodzą się także, bez względu na książkowe rozwiązania, w umysłach czytelniczek po lekturze. W zagranicznej literaturze dla dzieci ostatnich lat pojawia się dość wyraźna tendencja do przedstawiania bohaterów, których rodzice rozwiedli się bądź są właśnie w trakcie rozwodu: nie inaczej jest u McCombie. Wydaje się, że te zabiegi mają uświadomić dzieciom powszechność podobnych praktyk i oswoić je z problemami dorosłego świata. Książki w stylu „(Nie!) Fajnie jest być dorosłym” mają charakter mimetyczny – próbują odzwierciedlać rzeczywistość nie odwołując się do wyobraźni. Wszystko jest jak prawdziwe. Narratorka – to oczywiście główna bohaterka, pozwala to zapewnić płaszczyznę porozumienia między nią a czytelniczkami książki. Ważną rolę w powieści odgrywa szata graficzna. Rysunki Lydii Monks są – podobnie jak teksty McCombie – pełne humoru i zabawne. Ale w przygodach Indii Kidd liczy się także wielkość i krój czcionki – w ten sposób autorka akcentuje pewne punkty wypowiedzi, zwraca na nie uwagę i tworzy iluzję mowy: jeśli bohaterka przeciąga samogłoski, zostanie to z pewnością zaznaczone w tekście – sposób lektury narzuca się przez to sam i zamienia czytanie w „przygodę”, oznaczającą w tym przypadku możliwość współuczestniczenia w opowieściach dziewczynki.
McCombie świetnie – dzięki operowaniu czcionkami – radzi sobie z ironią w wersji dla najmłodszych. Różne wyliczenia pozwalają za to usystematyzować wiedzę i pomysły Indi, są też ozdobnikiem książki. A poza tym w powieści zabierze też głos Caitlin – i wyjaśni małej Indi, że życie dorosłych nie jest aż tak kolorowe… Książka, dzięki której małe dziewczynki poczują się ważne i docenione (a przy okazji – odnajdą w bohaterce swoją przyjaciółkę). Bo w końcu „może bycie dorosłym jest czasami tak samo trudne jak bycie dziesięciolatkiem…”
Ciężko jest traktować swoją dyrektorkę na poważnie, kiedy ma na sobie kostium jednorożca, prawda? Uwielbiam być w Szkole im. Św. Zgryzoty (czyli po portu...
Kiedy szkoła w miasteczku zostaje zalana, Lulu, dyrektorka szkoły, zaprasza nauczycieli i uczniów, żeby przenieśli się do św. Gryzeldy. Dani i jej...