Ognista i pełna kontrastów Hiszpania wciąż cieszy się popularnością nie tylko wśród spragnionych wrażeń turystów, ale i fascynatów historii. Rzymska prowincja, podbita w późniejszym czasie przez Arabów, ultrachrześcijańskie imperium, rozciągające się na dwóch oceanach, wspaniałe i potężne, które przeżyło bolesny upadek z kolonialnej potęgi do podrzędnego kraju na peryferiach europejskiej polityki… ale czy tak bolesny, jak się wydaje? Czy kiedykolwiek Hiszpania była prawdziwym Imperium, z wielkiej litery i z wielkimi możliwościami? Henry Kamen, znawca dziejów Iberii próbuje pokazać dlaczego i jak Hiszpania zdobyła ten zaszczytny tytuł, co doprowadziło zadłużone od swojego powstania królestwo do zdobycia potęgi i dlaczego popularne wyobrażenia o tym temacie są nieścisłe, żeby nie powiedzieć – błędne.
Całość odnosi się do Imperium właśnie, więc zaczynamy poznawać Hiszpanię od Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda II, pary, która stworzyła podwaliny wspaniałości państwa, przez kolejne odkrycia i zdobycze terytorialne za morzami, aż do całkowitego upadku w XVIII wieku, kiedy Anglicy i Francuzi odsunęli Iberię od kolonii i zniwelowali jej znaczenie polityczne. Tekst oscyluje między wydarzeniami w Europie, a Amerykami i Filipinami, gdzie każdego dnia rozgrywały się równie ważne, jeśli nie ważniejsze, małe i duże potyczki stanowiące o potędze Hiszpanii. Pominięte nie są nawet małe wysepki na Oceanie Spokojnym… Ale niestety trudno tu mówić o jakimkolwiek wgłębieniu się w temat. Kamen jedynie muska istoty spraw, często pomijając ważne wątki, a już na pewno istotne osobistości – wielu z tych, którzy zasłużyli sobie na własne rozdziały w innych dziełach o tej tematyce wymieniona jest tylko z imienia, bez żadnego wyjaśnienia pojawiają się i znikają w odmętach dziejów i konkwisty.
Kamen stara się jak najszerzej spojrzeć na przemiany i nurty w polityce i społeczeństwie, chociażby roztrząsając rolę kobiety w konkwiście, ale jest to bardzo obosieczna broń: z jednej strony mamy informacje, których nie znajdziemy nawet w niektórych stricte profesjonalnych opracowaniach, ale z drugiej… autor się gubi. Rozpoczyna zbyt wiele wątków, by móc je potem potraktować odpowiednio i porządnie rozwinąć, więc zbywa je krótkim opisem czy jednym marnym zdaniem, pozostawiając czytelnika z uczuciem niedosytu. Zresztą całość jest szalenie chaotyczna, pozbawiona myśli przewodniej; czasami nie zostaje zachowana chronologia, królowie, książęta i ich pociotki mnożą się i dzielą w sposób całkowicie niezrozumiały (wcale nie pomaga stosunkowo mała pula imion dynastycznych…). Całość sprawia wrażenie, jakby autor chciał powiedzieć za dużo naraz, a jego ręka nie mogła dość z umysłem do konsensusu, o czym dokładnie trzeba pisać.
Ale nawet ten wszechobecny chaos nie zmienia faktu, że „Imperium…” czyta się po prostu świetnie. Żywo napisana, dobrze udokumentowana, pełna trafnych ocen i interesujących spostrzeżeń, których ze świecą szukać w takich popularnonaukowych dziełach będzie intrygującą lekturą dla tych, którzy mają sentyment do Hiszpanii albo odkryć geograficznych. Warto jednak zdobyć przed lekturą podstawową wiedzę o dziejach tych regionów, choć i bez niej można się obejść (z trudem…). Kamenowi udaje się też dobrze poznać sekrety hiszpańskiej i indiańskiej mentalności; nie próbuje operować schematami ale pokazać jak najbardziej prawdziwy obraz rejonów pod panowaniem iberyjskich królów, łącznie z ludami i ich kulturą.
„Imperium hiszpańskie” to dobra, porządnie i rzetelnie napisana książka o dużym potencjale, która raczej zainteresuje, jako że nie jest pracą całkowicie odtwórczą i mało oryginalną. Dotyka tematów najczęściej pomijanych albo zapomnianych, a jednocześnie unika przeładowania informacjami, tak częstego dla książek które chcą być ciekawe. Przyjemna w czytaniu, miła w patrzeniu, powinna usatysfakcjonować spragnionych wiedzy turystów historii.
Od całych stuleci była synonimem terroru i bigoterii. Oskarżano ją o bezwzględność, nietolerancję, obskurantyzm. Ta zdemonizowana wizja inkwizycji hiszpańskiej...