Gwiazdy i ludzie Od razu powiem, że książka ta zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Lubię czytać pozycje popularnonaukowe, poszerzające horyzonty, w przystępnej formie ukazujące ważne osiągnięcia nauki. Autor "Imperium gwiazd", Arthur Miller, skutecznie uniknął jednak przypadłości dotykającej wielu tego typu opracowań: przyciężkawego stylu, zagubienia w szczegółach czy zwyczajnego przynudzania. Uniknął też powtarzania tego co zrobili inni: po raz kolejny opowiadania o samych wyekstrahowanych z życia efektach pracy naukowców. Bardziej skoncentrował się na całej tak zwanej otoczce od której żaden człowiek nie może tak naprawdę uciec: życiu osobistym, przyjaźniach i konfliktach, emocjach targających ludźmi nauki. W tej książce naukowcy, także ci wielcy i znani, pokazani są jako jedni z nas. Możemy podziwiać ich wiedzę, zdolności, ale i poznać także ich mniej oficjalne oblicza. Szersze spojrzenie na trudną i żmudną pracę tych ludzi, na ich życie i zachowania w nie zawsze najlepszych dla nich chwilach, dają nam pojęcie o tym jacy byli, dlaczego czasami postępowali tak, a nie inaczej. Miller unika opisu na poziomie plotkarskich czasopism. Jego interesują ludzie i ich dzieło, a nie mniej lub bardziej pikantne fakty z ich życia. Interesuje go nauka, a w szczególności astrofizyka i ogrom jej dokonań w dwudziestym wieku.
Przeglądu osiągnięć tej dziedziny dokonuje na tle ciekawej opowieści o konflikcie dwóch wybitnych postaci: hinduskiego laureata Nagrody Nobla Subrahmanyana Chandrasekhara (Chandry) i sir Arthura Stanleya Eddingtona, jednego z najwybitniejszych astrofizyków minionego wieku. Ten pierwszy był twórcą pierwszej matematycznej teorii "czarnych dziur". Jego życie i karierę naukową poznajemy dość szczegółowo, w oparciu o bardzo bogaty materiał źródłowy. Sylwetka sir Eddingtona jest przybliżona bez szczegółów, głównie w kontekście jego sporu z Chandrą. Książka pokazuje jak powikłane bywają dzieje niektórych wybitnych osobowości. Dwóch wymienionych fizyków łączyły skomplikowane stosunki w których było miejsce zarówno na koleżeństwo i zrozumienie, jak i na niechęć, a nawet zawiść. Eddington w ważnym dla Chandry momencie wystąpił przeciwko niemu i zahamował szybki postęp w rozwoju teorii "czarnych dziur". Jakie były tego przyczyny? Jak to się stało, że osoba tak błyskotliwa jak sir Arthur nie chciała przyjąć do wiadomości oczywistych faktów? Wszystko wskazuje na to, że była to obrona jego własnych przekonań i osiągnięć. Wnioski Chandry dotyczące cyklu życia gwiazd niweczyły bowiem wieloletnią bardzo żmudną pracę Eddingtona. Były "gwoździem do trumny" dla jego ukochanej teorii.
Eddington nie wybrał prawdy, wolał swoje przekonania, których bronił metodami, które z trudnością można nazwać mało eleganckimi. Ośmieszał poglądy Chandry, korzystając ze swojej sławy i doskonałej opinii w środowisku. Przedstawiony tu rodzaj konfliktu wydaje się niestety dość częsty w środowisku naukowym. Nowe kontra stare, śmiałe pomysły przeciwko utartym schematom. Tak jak choćby w przypadku młodego matematyka Kurta Goedla i problemów z akceptacją jego fundamentalnych teorii zmieniających spojrzenie na istotę matematyki. Pewien opór wobec zmian jest nie tyle wadą co na ogół negatywną cechą charakterystyczną ludzi, narastającą z ich wiekiem. Naukowcy, tak jak wszyscy inni, nie są wolni od wad i przywar. Po prostu my, przeciętni zjadacze chleba, nie dowiadujemy się o tym. Poznajemy tylko wyniki badań i przemyśleń, nie wiemy zbyt wiele o trudnej drodze do ich osiągnięcia.
Obraz nauki jako dziedziny wolnej od ludzkich emocji jest fałszywy i sprawia, że wielu patrzy na naukowców z wyraźną obawą. Nie widzą w nich bowiem cech ludzkich, a poznają ich i oceniają tylko poprzez najważniejsze wyniki wieloletniej pracy. Z kolei taka, a nie inna postawa wielu, nawet wybitnych postaci nauki, powoduje, że postęp naukowy jest często opóźniany o wiele lat. Dla jednostek nie liczy się bowiem tylko dość abstrakcyjna naga prawda, poszerzanie granic wiedzy i dobro ludzkości, a także ich własne uczucia. W wielu momentach życia emocje zwyciężają, co jednak nie znaczy, że naukowcy wcale nie dążą do poznania prawdy. Tak, ale w ogólnym sensie słusznej idei, w życiu bowiem wielu z nich kieruje się także rzeczami o wiele bardziej przyziemnymi jak pragnienie sławy czy podziwu. Chcą zdobyć dobre, dające prestiż i pieniądze stanowisko, żyć w miarę wygodnym życiem. I trudno im tego zabraniać, inni ludzie też do tego dążą.
Miller w swojej pracy dość dokładnie, choć bez matematycznej ścisłości i złożonego aparatu matematycznego, przedstawia rozwój niektórych działów fizyki XX wieku. Książka zawiera sporo przystępnie podanej wiedzy, wiele barwnych anegdot i różnorakich faktów. Czyta się ją przyjemnie, choć zdaję sobie sprawę, że dla osób bez pewnego obycia w naukach ścisłych, tekst może okazać się dość trudny do przebrnięcia. Nazwiska osób, które są wspominane w tej książce należą do najbardziej charakterystycznych dla naukowego gremium minionego wieku: Einstein, Fermi, Bohr, Pauli i inni. Mamy okazję zerknąć na nich nie tylko w sytuacjach zawodowych, ale i w zupełnie normalnych, poprzez wspomnienia ich przyjaciół i znajomych. Jest to obraz o wiele bardziej prawdziwy niż ten podręcznikowy, sztucznie wyidealizowany. Mamy okazję poczuć klimat epoki, niezwykłą atmosferę towarzyszącą pracy naukowej nieprzeciętnych umysłów. Mniej tu wyidealizowanych tytanów pracy, więcej wybitnych umysłów, ludzi z wszystkimi ich zaletami i nieznośnymi wadami. Łatwiej chyba takich naukowców zrozumieć i poczuć do nich sympatię. Warto wspomnieć o polskim śladzie w tej książce. Chodzi o Stanisława Ulama i jego udział w konstrukcji bomby atomowej.
Dla wielu fragmenty omawiające kulisy badań nad bombami atomową i wodorową należeć zresztą będą do najbardziej interesujących. To niesamowite jak wyrafinowane teorie dotyczące procesów zachodzących w odległych w czasie i przestrzeni gwiazdach można wykorzystywać praktycznie tu na Ziemi. Z czystym sumieniem polecam tę fascynująca opowieść o nauce, ludziach jej oddanych, niełatwym życiu badaczy próbujących poznać strukturę rzeczywistości. Wydaje się ona pozycją obowiązkową dla każdego zainteresowanego nie tylko historią fizyki współczesnej, ale i całej nauki.