Przyjaciele z najnowszej serii książek dla młodzieży „Kocha, lubi, szanuje” Cathy Hopkins lubią grę w „całus, wyzwanie, prawda czy obietnica”. Dla samej autorki wprowadzenie tej właśnie charakterystycznej zabawy jest dużym ułatwieniem: zamiast wyszukiwać skomplikowane motywacje bohaterów, zamiast analizować ich decyzje – wszystkie poważniejsze zmiany akcji tłumaczy tą właśnie grą. O ile w „dorosłych” powieściach takie zachowanie zostałoby uznane za brak pomysłu na fabułę, o tyle w książce dla nastolatków może się sprawdzić i przejść bez większego echa: młodzieży, która sięgnie po tę akurat serię, będzie najzupełniej wszystko jedno, jakie są powody do działania postaci.
Narratorką w drugim tomie jest Becca – dziewczyna, której słomiany zapał nie pozwala w odnoszeniu sukcesów. Dla zabawy – i w odpowiedzi na „wyzwanie” przyjaciół bohaterka decyduje się wziąć udział w konkursie dla młodych talentów. W pierwszej fazie castingu spotyka się zresztą cała piątka – Mac i Soczewa, Lia, Cat i Becca – ale tylko ta ostatnia przechodzi do następnego etapu. „Idolki” to dość typowa powieść obudowana na kanwie snu o sławie. Nastolatki marzące o karierze przygotowują się do konkursu, który ma wyłonić młode talenty. Muszą oczywiście poradzić sobie z emocjami, rodzącymi się w takich właśnie okolicznościach, mierzą się z gniewem, zawiścią, zmęczeniem, rozmaitymi intrygami. Muszą walczyć ze sobą, z własnymi słabościami i przeciwnościami losu (na przykład brakiem pieniędzy na podróż do Londynu, gdzie ma się odbyć kolejny etap eliminacji) – ale też i ze złośliwymi jurorami, którzy zrobią wszystko, żeby podkopać pewność siebie uczestników konkursu. Muszą pokonać złośliwe rówieśniczki – i w tym natłoku powinności łatwo im zapomnieć o tym, co w życiu najważniejsze. Na szczęście wierni przyjaciele pojawią się w odpowiednim momencie, by przywrócić światu właściwe proporcje.
Cathy Hopkins znowu pisze o spełnianiu marzeń, w dodatku – na różnych poziomach. Ale w odróżnieniu od powieści, które proponują baśniowe zakończenia, w „Idolkach” prowadzi się bohaterów o krok dalej. Becca staje przed ważną decyzją i podejmie ją, nie tak, żeby tomik zamknąć na niedopowiedzeniach i domysłach, a żeby całkiem zakończyć temat. To rozwiązanie Cathy Hopkins musiała wprowadzić, jako że mamy do czynienia z serią.
Książki produkowane taśmowo przez żądnych zysku autorów (bo mimo wszystko nie: pisarzy) nigdy nie dorównają jakością publikacjom nietuzinkowym i nieobliczonym na czytelniczą karierę. Jednak wydaje mi się, że przykładanie do serii „Kocha, lubi, szanuje” tych samych kryteriów co do „prawdziwej” literatury do niczego nie doprowadzi.
„Idolki” mają przede wszystkim służyć rozrywce – tu sprawdzają się bardzo dobrze, niech tak zostanie. Nie ma sensu analizować tej powiastki od strony literackości, bo jej podstawą jest serialowa fabuła. Postacie z książki budzą sympatię, czytelniczki bardzo chętnie będą się identyfikować z jedną z bohaterek (dobranych niemal jak w girlsbandach, tak właśnie, by prezentowały różne cechy charakteru i różne postawy wobec życia) – więc zapewnią im „Idolki” sporo wzruszeń.
Izabela Mikrut