Powieści science-fiction rządzą się swoimi prawami. Cyborgi, modyfikacje genetyczne, technologia znacznie przekraczająca nasze wyobrażenia – to tylko niewielki procent tego, co serwują czytelnikom autorzy książek zaliczających się do tego gatunku. Kevin Brooks, autor powieści iBoy kierowanej do starszych nastolatków opisuje świat rzeczywisty, zastanawiając się dodatkowo, co by było, gdyby wśród nas pojawił się człowiek o nadnaturalnych zdolnościach, który rozprawiałby się z wszechobecnym złem.
Tom Harvey, główny bohater powieści iBoy, to szesnastolatek wychowywany od najmłodszego dzieciństwa przez babcię. Tom mieszka na jednym z podlondyńskich osiedli wielkich wieżowców, na którym niemająca perspektyw, sfrustrowana, niewykształcona i uboga młodzież zrzesza się w gangi. Członkowie gangów dopuszczają się poważnych wykroczeń i zbrodni, handlują narkotykami i bronią, zastraszają, gwałcą i krzywdzą. Bo mogą. Bo chcą udowodnić innym – słabszym – swoją siłę i władzę.
Pewnego dnia gdy Tom wraca ze szkoły do domu i przystaje przed wejściem do swojej klatki schodowej, z trzydziestego piętra wieżowca ktoś wyrzuca iPhone’a. Smartfon trafia chłopaka w głowę, rozbija ją, a – jak wkrótce po udanej operacji przyznaje lekarz Toma – kawałki telefonu znajdujące się w newralgicznych miejscach mózgu i zbyt małe, by je wyjąć, pozostaną już na zawsze w jego ciele. W czasie pobytu w szpitalu chłopak dowiaduje się, że w tym samym czasie, gdy zrzucono na niego telefon, w mieszkaniu na trzydziestym piętrze jego bloku pobito Bena, brata jego przyjaciółki, a ją samą dotkliwie skrzywdzono. Gdy Tom odkrywa w sobie supermoce, które dostarczają mu zatopione w mózgu kawałki iPhone’a, zaczyna na własną rękę – niczym mroczny mściciel – wymierzać sprawiedliwość i wprowadzać ład na osiedlu.
iBoy to powieść, która wydana została w Wielkiej Brytanii w 2010 roku i wertując opisywaną historię, koncentrując się zwłaszcza na zdobyczach techniki i informatyki, ten upływ czasu mocno rzuca się w oczy. Znaczący jest choćby sam fakt, że w czasie, gdy powieść ukazała się w Polsce, opisywany na stronach powieści supernowoczesny iPhone 3GS dawno przeszedł już do historii. Można też wyczuć w powieści ogromny entuzjazm, z jakim autor opisuje Internet i to, jakie możliwości daje on ludziom – szczególnie w kontekście nowoczesnych smartfonów, które wówczas były jeszcze nowością. Dzisiaj zachwyt ten wydaje się nieco na wyrost, dzisiaj prawie każdy posiada smartfona, w którego ekran co chwilę się wpatruje. Trudno już wyobrazić sobie życie bez zasięgu sieci komórkowej czy nieprzerwanego dostępu do internetu. Żyjemy już w nieco innych czasach.
Jeśli jednak szczegóły techniczne odłożymy na dalszy plan i skoncentrujemy się na technologii jako takiej, jako nauce pozwalającej na szybki rozwój wielu gałęzi przemysłu czy usług, nauce, która dostarcza człowiekowi łatwych, szybkich i komfortowych rozwiązań, lektura książki nabierze nowego wymiaru.
iBoy to bowiem powieść o walce ze złem. Ubranej w komiksowe kostiumy, bardzo filmowej (ekranizacja powieści dostępna była zresztą na Netflixie wcześniej niż polskie wydanie książki) i wstrząsającej. Autor koncentruje się bowiem na tym, by opisać krzywdy, jakie zadają członkowie gangów wszystkim, którzy ośmielą się im sprzeciwić lub dlatego też, że akurat mają na to ochotę. Trudno nie zwrócić uwagi na walkę iBoya z młodymi przestępcami. Obdarzony ponadnaturalnymi mocami chłopak zdaje się być superbohaterem, a przynajmniej krewnym Avengersów. Krew się leje całkiem wartkimi strumieniami, ciała dygoczą od porażeń prądem, który emituje iBoy, a ich fragmenty (w scenie finałowej) niemalże skwierczą, oderwane od należnych im miejsc. Krótko mówiąc: bywa w powieści dosyć brutalnie.
Na marginesie wciągającej fabuły powraca pytanie, czy w imię lepszej sprawy, ratowania słabszych można krzywdzić oprawców? Czy, zadając im ból, nie stajemy się po części tacy jak oni? Narrator wielokrotnie zastanawia się nad tą kwestią, jednak ostateczna odpowiedź nie pada. Pojawia się jednak jasna strona historii. Autor stara się udowodnić, że na krzywdy, jakich doznamy, a także na cierpienie naszych najbliższych najlepszym lekarstwem są szczera miłość, wsparcie i zaufanie. To one pozwalają „przepracować" krzywdy i po pewnym czasie wrócić do „normalności”. Nigdy nie jesteśmy bowiem sami na świecie i nawet, jeśli nasz świat zdaje się chwiać w posadach, a my nie widzimy dla siebie ratunku, to zawsze znajdzie się człowiek, który będzie chciał nas ocalić i dać nam powód, by żyć.
Życie Martyna jest marne i zawsze takie było. Jego matka odeszła, gdy był mały, ojciec alkoholik go nienawidzi... Ale przynajmniej jedno jest pewne - już...
Travis Delaney miał dokładnie zapamiętać ten dzień. Właśnie wrócił ze szkoły. Jego rodzice, prywatni detektywi, zaczynali nowe śledztwo i wyjeżdżali...