Każdy słyszał o feminizmie. O sufrażystkach. O walce o równouprawnienie. I o tym, że feministki... nienawidzą mężczyzn. Ale czy to jest właśnie fundament feminizmu? O co tak naprawdę walczą feministki, kim są i dlaczego ich głos niesie – zwłaszcza teraz – tak ważny przekaz, czytelnicy dowiedzą się z kierowanej do młodych czytelników powieści Holly Bourne I co ona ma zrobić?
Lottie to nastolatka uczęszczająca do ostatniej klasy jednego z brytyjskich liceów. Dziewczyna jest diabelnie inteligentna, nie brak jej też odwagi i determinacji w przewodniczeniu szkolnemu FemKlubowi. Pewnego dnia w drodze do szkoły zaczepia ją dwóch budowlańców. W pozbawiony kultury sposób, zastawiając i blokując dziewczynie przejście, mężczyźni kierują do Lottie niewyszukane, prostackie „komplementy”. Wystraszona dziewczyna umyka napastnikom, jednak chwilę później ogarnia ją złość. Na sytuację, która wydarzyła się chwilę wcześniej, na to, że mężczyźni bezkarnie zaczepiali ją i traktowali w sposób przedmiotowy. Na to, że mimo własnych przekonań nie zareagowała w odpowiedni sposób i nie wytknęła im seksizmu. To – a także kilka innych sytuacji, które rozegrały się tego dnia w szkole – sprawiło, że Lottie postanowiła rozpocząć nowy projekt. Akcja miała na celu reagowanie na każdy przejaw seksizmu – w rozmowach, w postawach, na plakatach czy w reklamach telewizyjnych. Dziewczyna nawet w najśmielszych snach nie planowała, że projekt doczeka się takiego rozgłosu i że za głosami poparcia pójdzie równie dużo przejawów najbardziej plugawego hejtu.
Tak, powieść Holly Bourne I co ona ma zrobić? to książka na wskroś feministyczna. Autorka posiłkując się rewelacyjnie wykreowaną postacią głównej bohaterki pokazuje czym jest ruch feministyczny i o co feministki walczą. Nie ma w powieści spłycania roli feminizmu do krzyczenia na mężczyzn otwierających kobiecie drzwi czy niegolenia nóg. W powieści chodzi o coś więcej. O życie zgodnie z własnymi przekonaniami, które w przypadku Lottie sprowadzają się do walki o równe traktowanie kobiet i mężczyzn. O to, by tabletki przeciwbólowe – o takim samym składzie, ale opakowane w różowy kartonik, sugerujący lek na bóle menstruacyjne – kosztowały tyle samo, co te w zwykłym opakowaniu. O to, by kelner w restauracji nie podawał rachunku tylko mężczyźnie. Ale także o to, by kobiety mogły czuć się bezpiecznie, idąc wieczorową porą po mieście. By mogły bez zaczepek ze strony mężczyzn zakładać krótkie spódniczki i malować usta czerwoną szminką. O to, by czuły się bezpiecznie we własnym domu. Bo to właśnie statystycznie tam najczęściej dochodzi do gwałtu.
Książka Holly Bourne to kolejny manifest, wołanie o sprawiedliwość i o to, by dostrzec wreszcie prawa kobiet. By we współczesnym świecie nikomu już nie wydawało się normalne, że mężczyzna na tym samym stanowisku, wykonując te same obowiązki, zarabia więcej niż kobieta. O zmianę punktu widzenia, o poszerzenie horyzontów. O zwrócenie uwagi na krzywdę. O to, że wszystkie te straszne rzeczy, które przytrafiają się kobietom i o których trąbią ostatecznie media, mają swój początek w tych drobnych przejawach nietolerancji. „Nieszkodliwych” i usprawiedliwianych przez społeczeństwo seksistowskich hasełkach. W „tradycji”, którą powinno się już dawno przedefiniować.
I co ona ma zrobić? to z jednej strony powieść, przy której czytelnik nieraz szczerze się uśmiechnie, ale z drugiej – zdecydowanie częściej zostanie zachęcony do refleksji. I o to chyba właśnie autorce chodziło. By skłonić do zastanowienia i zasiać chęć rozpoczęcia własnej rewolucji, naprawiania i zmieniania świata, piętnowania nierówności i niesprawiedliwości. By kruszyć zastałe i dawno już przeterminowane prawa czy zwyczaje.
Powieść Holly Bourne napisana jest prostym i przystępnym językiem. Przesłanie, jakie kieruje do swoich odbiorców autorka, jest jasne i zrozumiałe. Książkę czyta się z ogromną przyjemnością, ze strony na stronę coraz bardziej wspierając główną bohaterkę w jej projekcie. Bo przecież po to mamy głos, by go używać. By piętnować każdy przejaw seksizmu i dyskryminacji i by zachowania te nigdy więcej nie miały już miejsca.
Wszystko, czego potrzebuje Amber, to odrobina miłości. Jej mama nigdy nie należała do tych zbyt opiekuńczych, w sumie to nawet jej nie zauważa. Dziewczyna...
Po co być sobą, gdy możesz być doskonała... April jest miła, piękna i stosunkowo normalna, a jednak z jednym mężczyzną nie spotyka się więcej niż pięć...