Snajper. To jedno słowo siało strach w oddziałach w czasie walk XX i XXI wieku. Przyczajony myśliwy, którego nie da się zobaczyć, nie da się wykryć, zabijający dziesiątki żołnierzy, którzy odważyli się wychylić z okopu czy nawet poruszyć. Snajper – strzelec wyborowy, do którego obowiązków należy też zbieranie informacji wywiadowczych i prowadzenie zwiadu, indywidualista spędzający całe dnie w jednej pozycji, czekając na okazję do strzału – a w wypadku złapania przez wroga nie mogący liczyć na litość. Martin Pegler w „Historii snajperstwa wojskowego” stara się ukazać przemiany, dzięki którym żołnierz piechoty, który ot, strzelał, zmienił się w strzelca wyborowego, który zabijał jednym ruchem wskazującego palca.
Przedstawiona jest w tej książce historia od początków, czyli od szesnastowiecznych arkebuzerów, poprzez angielskich dżentelmenów polujących na głuszce (po ang. sniping od czego pochodzi potoczna nazwa), do walk z terrorystami w Iraku i walk w Afganistanie. Miłośników militariów na pewno ucieszy to, że Pegler bardzo dokładnie omawia broń oraz przemiany jakim ulegała ona na przestrzeni wieków. Dowiadujemy się dokładnie jakich celowników używali żołnierze w okopach I wojny światowej, a jakich – Burowie, iloma rodzajami broni posługiwali się snajperzy po obydwu stronach amerykańskiej wojny secesyjnej, jaki kaliber amunicji i z jakiej firmy pociski brali sowieci w czasie drugiej wojny światowej… Z pedantyczną dokładnością wymieniane są wszelakie parametry prawie każdej broni jaka znajdowała się na snajperskim stanie w ciągu tych kilku wieków. Zafascynowanych bronią palną (takich którzy wiedzą co to lufa z czterema bruzdami czy złącza kłowe) na pewno to ucieszy; resztę czytelników raczej znuży. Pegler nie ogranicza się zresztą do broni – opisuje stroje maskujące na przestrzeni wieków, stara się przybliżyć zakres obowiązków snajpera, który z upływem czasu ulegał znacznym zmianom. Jest godne podziwu, jak wiele wysiłku włożył autor w znalezienie informacji o sprzęcie i wyposażeniu strzelców wyborowych.
Czego brakuje, to opowieści świadków wydarzeń. Sam autor zaznacza, że strzelectwo wyborowe to impreza zamknięta, której kulisy znają tylko sami snajperzy a niewielu z nich chce mówić o swoich przeżyciach, jednakże aż prosiłoby się o podanie najciekawszych wypadków czy choćby nawiązania do znanego bądź co bądź filmu „Wróg u bram”. Ale przynajmniej te wspomnienia, które zawarte zostały, są naprawdę ciekawe i pokazują jak działał umysł snajpera i osób przez niego atakowanych.
Mocną stroną książki są liczne ilustracje, pokazujące karabiny, snajperów, maskowanie… Jest nawet parę zdjęć, pod którymi prosi się o podpis „Znajdź snajpera”, a które najlepiej demonstrują kunszt strzelców w byciu ‘niewidzialnym’.
Pegler pisze ciekawie, ale nie ma fajerwerków. Nie prezentuje anegdot czy wielu ciekawostek, pozostając przy suchych faktach, ale prezentuje własne opinie i własne analizy wydarzeń, nie podpierając się „tym, co powiedział taki jeden historyk”. Ale nie tylko przez to „Historia…” jest dziełem oryginalnym – ze świecą szukać na półkach sklepowych książki, która kompleksowo zajmuje się snajperstwem.
„Historia snajperstwa wojskowego” zafascynuje miłośników broni palnej i militariów, ale zainteresuje także średniozaawansowanym w historii – snajperstwo rzadko kiedy pojawia się w książkach, co najwyżej mimochodem. Ale nie jest to dobra książka na początek zabawy z dziejami świata – zbyt sucha i operująca technicznym żargonem.
Pegler stworzył ciekawostkę, satysfakcjonującą bardziej wyrobionego czytelnika. Fascynujący temat, dużo informacji choć przedstawionych w dość chaotyczny sposób wraz z technicznym podejściem autora składa się na historyczną książkę o ogromnym potencjale.
Fascynująca opowieść o żołnierzach, których przeciwnik najbardziej się obawia i najbardziej nienawidzi - o strzelcach wyborowych, nazywanych potocznie...