Komu jak komu, ale dzieciom wszystko się może przydarzyć. Chociażby dlatego, że w dzieciństwie granice pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co nierealne nie są zbyt szczelne. Pesymizm i twarde stąpanie po ziemi nie zdołały jeszcze pokonać siły marzeń. Trzeba więc dbać o to, by stan ten trwał jak najdłużej.
A najlepszą pożywką dla wyobraźni są, oczywiście, książki.
Zwłaszcza te, w których i autor popuszcza wodze fantazji, w jak najbardziej wiarygodne realia wplatając to, co zdaje się nieprawdopodobne. Tak właśnie czyniła Edith Nesbit, jedna z prekursorek współczesnej literatury fantastycznej dla najmłodszych, inspirująca swoimi historiami kolejne pokolenia pisarzy (jak choćby R. Kiplinga, C. S. Lewisa, A. Christie). Ale cóż się dziwić tej popularności? Wszak jej bohaterowie przeżywają niesamowite przygody: poznają stworka spełniającego życzenia, latają na magicznym dywanie, podróżują w czasie i przestrzeni… Któreż dziecko mogłoby przejść obok tego obojętnie, nie wstępując choć na chwilę do takiego magiczno-realnego świata?
W Historii amuletu po raz kolejny spotykamy Cyryla, Anteę, Roberta i Janeczkę – czwórkę z piątki znanego rodzeństwa (występujących też w książkach Pięcioro dzieci i „coś” oraz Feniks i dywan). Tym razem nie spędzają już wakacji na wsi, w pięknej okolicy, lecz w Londynie - i to Londynie z początku XX wieku – szarym, brudnym, zakurzonym, pełnym biedy, nędzy i ubóstwa. W dodatku tęsknią za rodzicami: tatą – korespondentem wojennym i mamą, leczącą się na Madarze. Na szczęście dość szybko znajdują sposób, by wyrwać się z miasta oraz ponurego domu starej niani. Dzięki swojemu staremu znajomemu, Piaskoludkowi, kupują Amulet, a właściwie jego połówkę. By spełniło się ich największe marzenie, muszą odnaleźć jego drugą część. Wyruszają zatem… w przeszłość.
Odwiedzając Egipt, Babilon, Anglię z czasów panowania Juliusza Cezara, a nawet Atlantydę, zabierają czytelników w podróż po starożytnym świecie, o którym większość współczesnych dzieci ma raczej nikłe pojęcie. W dodatku bohaterowie Historii amuletu nie zawsze uczestniczą w spektakularnych wydarzeniach (takich jak wybuch wulkanu i zatopienie Atlantydy). Niekiedy po prostu odwiedzają dane miejsce, przyglądając się jego architekturze oraz mieszkańcom – tak innym od tych, których znają ze swojego świata. W epoce przedtelewizyjnej musiało robić to naprawdę spore wrażenie, ale czy spodoba się również pokoleniu korzystającemu z Internetu od kołyski?
To, oczywiście, zależy. Niektórych mogą zniechęcić pojawiające się gdzieniegdzie opisy, podobieństwa pomiędzy kolejnymi przygodami, grubość książki czy brak nowoczesnych gadżetów w rękach bohaterów. Jednak dzieci, które naprawdę lubią czytać, z przyjemnością zmierzą się z dość długą lekturą, doceniając być może to bardzo przyjazne najmłodszym wydanie (duża czcionka, mały format, niewielka ilość tekstu na stronie). I nie poprzestaną na tym – raz rozbudzona wyobraźnia wciąż będzie domagała się kolejnych książek!
Do grupy sympatycznych bohaterów "Poszukiwaczy skarbu", spędzających wakacje w starodawnym wiejskim domu, dołącza dwójka przyjaciół...
Po pożegnaniu Piaskoludka znane z książki Pięcioro dzieci i coś rodzeństwo marzy już tylko o nowych przygodach. Tym razem odnajdują czarodziejski dywan...