Czy historia rządzi się jakimiś prawami? Według Phila Masona, autora książki „Hemoroidy Napoleona” – tak. Prawami przypadku. Mason popełnił więc tę książkę, opisującą najbardziej intrygujące zbiegi okoliczności w dziejach, próbując udowodnić czytelnikowi, że ujmowanie historii jako zbioru logicznych, wynikających jedne z drugich działań i zdarzeń to teoretyczna mrzonka, która nie ma przełożenia na stan rzeczywisty, a najważniejsze wydarzenia były najczęściej tylko ślepym trafem albo przeciwnie - pechem, który spotkał pewnego człowieka.
Trudno jest jednoznacznie opisać zawartość książki – „Hemoroidy Napoleona” to, najprościej mówiąc i nie wdając się w szczegóły, zbiór ciekawostek na tematy luźno powiązane z historią (innymi słowy dotyczą rzeczy, które zdarzyły się już jakiś czas temu, więc zasługują według autora na chlubne miano zdarzeń historycznych), pogrupowane w dziesięć rozdziałów, z których każdy traktuje o innej dziedzinie życia – od biznesu po wojnę, od sportu do polityki. Mamy więc okazję dowiedzieć się, co jadał na śniadanie Henryk VII, dlaczego Ludwik XVI nie zdążył uciec z pałacu przed egzekucją, jak powstała mikrofalówka i dlaczego Marilyn Monroe kołysała biodrami. Jak zmieniło to bieg historii? Cóż, ta kwestia pozostaje niezgłębioną tajemnicą, więc musimy wierzyć autorowi, że faktycznie fakt, jakoby miotacz baseballowej drużyny Texas Rangers dźgnął się w brzuch podczas otwierania nożem pudełka z DVD sprawił że świat jest lepszy.
Trzeba też przyznać, że Mason traktuje pozbierane ciekawostki w sposób mało krytyczny i publikuje informacje po prostu błędne. Lew Trocki nie został dźgnięty w głowę szpikulcem do lodu, jak z emfazą przekonuje autor – został zabity przez cios czekanem w tył głowy. Ian Fleming nie nazwał szefa Jamesa Bonda ‘M’ bo tak nazywał swoją matkę, tylko była to zabawa nazwiskiem prawdziwego szefa wywiadu brytyjskiego (a w każdym razie tak przyznawał). Nie brakuje tu także mało logicznych ciągów przyczynowo-skutkowych, łączących w całość wydarzenia które nie miały ze sobą najmniejszego związku albo miały związek jedynie marginalny. Zresztą w całej książce widać tendencję do popadania w rozważania z cyklu: "co by było, gdyby?". Co by było, gdyby ojciec Hitlera nie zmienił nazwiska? Rozważania o chorobach i urazach, których mogli się nabawić rozmaici politycy, a przez to możliwe byłoby że podjęliby inne decyzje, zajmują nieproporcjonalnie dużo miejsca jak na książkę pretendująca do sklasyfikowania jako popularnonaukowa, a nie do ujęcia w kategorii "inne". Dla polskiego czytelnika kolejnym rozczarowaniem będzie fakt, że jedna trzecia z opisywanych tu wydarzeń jest nieznana poza anglojęzycznym kręgiem kulturowym. Może i każdy zna Mela Gibsona, ale kto tutaj słyszał o Ginie Lollobrigidzie? A o herbacie PG Tips?
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Masonowi, który dokopał się do nieprzebranych ilości materiałów (dlatego chyba ich nie próbował nawet przebierać…) i stworzył książkę, która zapewni całe lata rozrywki tym, którzy uwielbiają zadziwiać innych ciekawostkami, albo przeciwnie - którzy nie lubią być nimi zaskakiwani. Masonowi udała się też jedna sztuka, która dowodzi tylko kunsztu pisarskiego – każda z tych ciekawostek ma pointę, na którą - uwaga! - się czeka. Po przeczytaniu pierwszej linijki kolejnej ciekawostki człowiek naprawdę jest zaintrygowany, o co dokładnie chodziło.
„Hemoroidy Napoleona” to nie książka, którą można czytać od deski do deski, ale to interesujący zbiór faktów i mitów związanych z tym, co się wokół nas dzieje i działo. Jeśli ktokolwiek szuka jednak książki traktującej o przypadkach historycznych w sposób poważny i naprawdę godny zaufania - chyba się zawiedzie. Choć zapowiadała się bardzo dobrze, okazała się tylko kolejną z książeczek z cyklu "czy wiesz, że…" - z całym dobrodziejstwem inwentarza: błędami i gdybaniem.