Tola Mankiewiczówna na tle plejady międzywojennych gwiazd estrady i filmu wyróżniała się talentem muzycznym; obdarzona była bowiem operowym głosem. Posiadała też staranne wykształcenie muzyczne i niespotykaną urodę, o której Ordonka pisała, iż jest nieziemska. Nic dziwnego, że twórcy największych scen kabaretowych "bili się" o nią. Wyszła za mąż za prawnika i współzałożyciela legendarnej kawiarni literackiej Pod Pikadorem Tadeusza Raabego. Uważano ich za najpiękniejszą parę Drugiej Rzeczypospolitej. Udane małżeństwo stanowili także Jadwiga Smosarska i Zygmunt Protassewicz, którego aktorka poznała w Krynicy, a rolę swata odgrywał Jan Kiepura. Urodzona na Krymie Zula Pogorzelska była zaś równie wspaniałą piosenkarką rewiową, występowała między innymi w legendarnym Qui Pro Quo. Jej małżeństwo z aktorem Konradem Tomem również uchodziło za wzorcowe. Mówiła o sobie: jestem najmniej oczytaną aktorką, ponieważ wystarcza mi tylko jeden tom… Konrad. Posiadaczka najpiękniejszych nóg w międzywojniu zachorowała na raka kręgosłupa. Jej pogrzeb w Wilnie zgromadził całą Warszawę. Jan Lechoń za największego, obok Kazimierza Kamińskiego (dziś zapomnianego), aktora polskiego uważał Stefana Jaracza. Założyciel i dyrektor Teatru Ateneum (obecnie noszącego jego imię) miał naturę buntowniczą, bywał arogancki, nie stronił od alkoholu, od którego uzależnił się w latach dwudziestych. Z powodu nałogu aktora i związanych z nim częstych niedyspozycji musiano odwoływać przedstawienia. Jednak pijaństwo nie przeszkadzało mu we wszechstronnej artystycznej działalności. Stworzył wiele znakomitych kreacji aktorskich, był innowatorem, niespokojnym duchem twórczym, ale zdarzało się także, że wywoływał skandale obyczajowe. Mimo to, jego autorytet nie słabnął. Po doznaniu zawodu miłosnego próbował popełnić samobójstwo. Przeżył nawrócenie, a po wybuchu wojny złożył przyrzeczenie abstynencji do czasu jej zakończenia, nie przypuszczając, że potrwa ona aż pięć lat. Po zastrzeleniu w 1941 roku przez ZWZ kolaborującego z Niemcami aktora Igora Syma na całe środowisko spadły represje. Stefan Jaracz został aresztowany i wywieziony do Auschwitz. Innym cenionym przez publiczność i recenzentów aktorem był Aleksander Żabczyński - bożyszcze kobiet do tego stopnia, że musiał na własny koszt remontować klatkę schodową kamienicy, w której mieszkał. Zakochane wielbicielki zostawiały bowiem na ścianach wpisy, które właściciel kazał mu zamalowywać.
To tylko niektóre gwiazdy międzywojnia, których sylwetki postanowił przypomnieć Sławomir Koper. Gwiazdy Drugiej Rzeczypospolitej to zbiór malowniczych portretów nieco zapomnianych artystów filmowych i teatralnych, a także fascynująca historia polskiego kina i teatru międzywojennego w pigułce. Okres Drugiej Rzeczypospolitej obfitował w wiele wybitnych osobowości sceny i filmu, więc autor musiał dokonać wyboru. Jak tłumaczy we wstępie, podyktowany był on przede wszystkim powziętymi już planami wydawniczymi, a także tym, że o niektórych artystach napisał już w innych swoich książkach. Dokonana przez autora selekcja okazuje się jednak wartościowa. Koper, opisując życiorysy wszechstronnych i ubóstwianych w międzywojennej Polsce artystów, wydobywa bowiem z niepamięci Zulę Pogorzelską, Lodę Halamę, Jadwigę Smosarską, Tolę Mankiewiczówną, Stefana Jaracza, Eugeniusza Bodo, Antoniego Fertnera, Konrada Toma i Aleksandra Żabczyńskiego. Biografie każdej z tych postaci, ukazane na tle niezwykle barwnej epoki, to gotowe scenariusze udanych filmów, choćby życiorys boskiej Lody Halamy - tancerki warszawskich kabaretów i primabaleriny Teatru Wielkiego. W latach 1948–1958 mieszkała nawet w Hollywood, ale mimo posiadania wielu znajomości nie zrobiła kariery. Co tam dokładnie robiła, aby się utrzymać - do końca nie wiadomo.
Wymienionym aktorom poświęcił Koper osobne rozdziały, ale rzecz jasna na kartach książki nie mogło zabraknąć wzmianek o innych wybitnych osobistościach okresu międzywojennego, gdyż drogi artystyczne często się mocno przeplatały. Bywało bowiem, że na jednej scenie kabaretowej występowała plejada znakomitych i uwielbianych przez publiczność aktorów i tancerzy. Na spektakle rewiowe waliły zatem prawdziwe tłumy. Historyk porusza także, niejako na marginesie, problem kolaboracji artystów międzywojennych z okupantami. Intrygujące są również opisy wojennych i powojennych losów legendarnych osobowości. Nierzadko te fragmenty ich biografii są pełne zagadek; wskutek braku wiarygodnych danych i źródeł, trudno ustalić fakty. Autor zapowiada jednak osobną książkę przybliżającą życie elit pod okupacją niemiecką i sowiecką.
Książka stwarza wspaniałą okazję do odbycia nostalgicznej podróży do świata, który zniknął wraz z wybuchem drugiej wojny światowej, do dawnych, niewątpliwie złotych lat polskiej kultury. Poznając losy indywidualności polskiej estrady i filmu okresu międzywojennego, odbędziemy niesamowitą lekcję historii polskiej kultury, z której możemy być prawdziwie dumni. Przed wojną mieliśmy gwiazdy z prawdziwego zdarzenia. Publikacja zmusza także do szukania analogii z obecnymi uwarunkowaniami teatralnymi i filmowymi, zmusza do smutnych raczej refleksji. Gdy porównamy styl życia i działalności międzywojennych aktorów z robiącymi dziś karierę, dojdziemy do wniosku, że dzieli ich ogromna przepaść pod względem podejścia do zawodu i wykształcenia. Przedwojenni aktorzy byli eleganccy w każdym calu, wszechstronni, o ogromnym wachlarzu repertuarowym, rozmiłowani w polskiej literaturze i kochający ojczyznę; starannie strzegli swojego życia prywatnego, unikali wywiadów, nie przejawiali potrzeby „spowiadania się” na łamach prasy ze swoich osobistych spraw, unikali gwiazdorstwa. W aktorskim środowisku międzywojennym nie brakowało skandali obyczajowych, romansów czy rozwodów, ale ekshibicjonizmu na taką skalę, jaką dziś obserwujemy, na pewno byśmy nie stwierdzili. Być może wynika to z tego, że dawniej mniejsza była siła rażenia i liczba środków masowego przekazu. Prasa w okresie międzywojennym nie różniła się aż tak bardzo od obecnej i też była żądna sensacji. Mimo to dziennikarze i aktorzy Drugiej Rzeczypospolitej starali się być przyzwoici i dyskretni. Owszem, artyści zdradzali cechy i zachowania typowe dla współczesnych nam celebrytów, ale czuli, że są pewne granice, których przekraczać nie wolno. Autor przytacza na to wiele dowodów.
Gdyby Sławomir Koper pracował tak jak Joanna Siedlecka, czyli starał się dotrzeć do potomków opisywanych postaci, ich rodzin i uzupełnić szeroko dostępne źródła o relacje osób, które pamiętają występy przedstawionych artystów, mielibyśmy do czynienia z prawdziwie rewelacyjną książką. Wykrusza się wprawdzie pokolenie, które było świadkiem ich największych sukcesów, ale zostawiły one po sobie legendę do dziś żywą. Być może żyją jeszcze osoby, które pamiętają niektóre postaci z ich powojennych porywających występów. O ileż bogatsza i ciekawsza byłaby wtedy książka! Mimo to obcowanie z indywidualnościami międzywojennej kultury polskiej ukazanymi przez Kopra na podstawie pamiętników, listów i relacji prasowych było wspaniałym i inspirującym doświadczeniem. Zamieszczona na końcu bibliografia przyda się z pewnością tym czytelnikom, którzy zechcą lepiej poznać tę epokę właśnie pod tym kątem. Mnie szczególnie zainteresowały losy dwóch kobiet: Lody Halamy i Jadwigi Smosarskiej. Pierwsza z nich opublikowała zresztą wspomnienia zatytułowane Moje nogi i ja.
Sławomir Koper PRL po godzinach Celebryci, luksusy, obyczaje Czy tego chcemy, czy nie, Polska Ludowa to część historii naszego kraju. Mimo że sklepowe...
Wędrówka w czasie i przestrzeni po najciekawszych zabytkach czasów ostatnich Jagiellonów, nie bez powodu nazywanych złotym wiekiem...