"Warszawka" da się lubić
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że blogerzy nie są produktem obecnych czasów, a ich prekursorem był niejaki Michel Eyquem de Montaigne. Ten szlachcic, żyjący nieopodal Bordeaux w szesnastowiecznej Francji, był wyjątkowo płodnym twórcą, a jego eseje (czymże innym są blogi?) traktowały o wszystkim, co otaczało go każdego dnia. Ten swoisty ekshibicjonizm, odsłonięcie i próba pokazana światu siebie, swoich opinii, poglądów i przemyśleń (mniej lub bardziej udana), przeniosły się już do świata wirtualnego. Internetowe pamiętniki, krótkie notki bądź obszerne teksty zawieszone w cyberprzestrzeni stały się odbiciem myśli ich autorów, a dla wielu internautów - literaturą, którą można pokochać, znienawidzić bądź obrzucić (oczywiście anonimowo) błotem.
Niekiedy zdarza się, że tak jak po dziesięciu latach przygotowań Montaigne wydał swoje eseje, tak i blogerzy zamieniają bity i bajty na zadrukowane stronnice, czyniąc je dostępnymi nie tylko dla użytkowników Internetu, ale i szerokiego grona czytelników. Jak w każdej dziedzinie, spotkać tu możemy bardziej lub mniej udane próby pisarskie, ale są też takie teksty, które zaskakują swoją jakością, dojrzałością, czy znajomością tematu.
Wbrew pozorom, nie jest to wywód na temat wpływu nowych technologii na życie początkującego pisarza. Do rozważań skłoniła mnie natomiast książką Mikołaja Milcke Gej w wielkim mieście, a z racji tego, że została ona poczęta właśnie w sieci, nie sposób pominąć faktu tej cybernetycznej metamorfozy. Wydana w wersji papierowej przez Wydawnictwo Dobra Literatura powieść jest sygnałem dla innych, że właśnie w sieci należy szukać nowych „talentów” i gotowych materiałów na książkę.
Milcke serwuje nam bowiem zwykłą opowieść o zwykłym chłopaku z miasteczka na Lubelszczyźnie, który zaczyna nowe życie w Stolicy. Od setek innych różni go tylko to, że jest homoseksualistą i właśnie cała ta normalność książki świadczy o jej jakości. Nie znajdziemy w Geju w wielkim mieście przeintelektualizowanych treści, umoralniających pogadanek, czy próby przekonania, że gej jest O.K., czy epatowania seksualnością. To raczej historia o pokonywaniu swoich ograniczeń i poszukiwaniu miłości, po którą nie zawsze mamy odwagę sięgnąć.
Bohater książki (bezimienny, bo tak naprawdę mógłby on mieć tysiące twarzy i nosić każde z naszych imion) rozpoczyna swoją podróż w dorosłe życie od przeprowadzki do Warszawy, gdzie jako student dziennikarstwa na UW poznawać będzie cienie i blaski życia w wielkim mieście. Choć tak naprawdę w jego przypadku więcej jest tych drugich, bowiem "Warszawka" - jak mówią o niej napływowi - przyjęła go niespodziewanie dobrze. Nie dość, że nauka nie sprawia mu najmniejszych problemów, to jeszcze znajduje tu wspaniałych kolegów, przyjaciół i… miłość. Wszystko też jest lepsze od rodzinnego domu, gdzie wszystkiego jest za dużo - alkoholu, narkotyków, obłudy i tolerancji dla brata-złodzieja.
W Warszawie jest też Wiktor, przypadkowo poznany w parku mężczyzna, pół-krwi Hiszpan, od lat mieszkający w Polsce. Od momentu spotkania pojawiają się motyle w brzuchu, a każdy jego dotyk przyprawia o mocniejsze bicie serca. Rodzące się napięcie seksualne sprawia, że kolejne strony aż iskrzą od pożądania, w żadnym jednak momencie autor nie przekracza granic dobrego smaku. Ta rodząca się miłość zostaje jednak zniszczona przez kłamstwo.
W Geju w wielkim mieście poruszone zostały nie tylko problemy współczesnej młodzieży, ale i wszystkich, bezskutecznie poszukujących spełnienia oraz bliskości (a czasami i dobrego słowa) ludzi. Kolejne poszukiwania partnera przenoszą się do Internetu, ale skutki tego, mogły być katastrofalne. Poznany mężczyzna z Krakowa okazuje się wilkiem w owczej skórze, a bohater, zamiast uczucia, znajduje w tym związku tylko kolejne kłamstwa, zdradę, niebezpieczeństwo, czego konsekwencją jest nie tylko rozdarte serce ale i dusza. W poszukiwaniu uczucia nigdy jednak nie należy ustawać…
Powieść Mikołaja Milcke jest jednym z najlepszych debiutów ostatnich miesięcy. Napisana prostym językiem historia o prostym chłopaku trafia prosto w serce i nie sposób od niej się oderwać. Mamy tu wszystko, co jest częścią codziennego życia - szczyptę humoru, łzy, mniejsze lub większe radości, ale też tragedie i zagrożenia czyhające na każdego, kto bagatelizuje podstawowe kwestię bezpieczeństwa (a - mówiąc ściślej - zabezpieczenia).
Istotne jest to, że orientacja seksualna bohatera Geja w wielkim mieście w żaden sposób nie determinuje grona odbiorców książki. To po prostu lektura dla tych, którzy nienawidzą dulszczyzny, pragną rozwijać się i poznawać swoje wnętrze. To lektura o dojrzewaniu, życiu i miłości. I - jak dzidy pragnę! - to lektura pasjonująca.
Gdy wejdziesz do świata pięknych ludzi, nie spodziewaj się niczego dobrego. 25-letni Mieszko nie myślał o udziale w konkursie piękności. Ulega jednak...
Lepiej być samotnym niż trwać w półmiłości. Są takie chwile, gdy wydaje się, że gorzej być nie może. Właśnie w takim momencie spotykamy w „Trzy...