Jak można pomylić psy? Zwłaszcza chihuahuę z labradorem? Dziewięcioletniej Tildzie ta sztuka się udała, a to zdarzenie zapoczątkowało szereg następnych, zupełnie niespodziewanych. Kłamstwo ma krótkie nogi, a nie można przez całe życie mijać się z prawdą – prędzej czy później dziewczynka będzie się musiała przyznać do tego, co zrobiła. Czy wie, jakie reakcje wywoła jej szczerość? Tym razem Zakamarki postawiły na książeczkę dla nieco starszych dzieci i pozycją „Gdybym nie pomyliła psów” zapoczątkowały serię przygód dziewięcioletniej Tildy.
Mała bohaterka opowiada o swoich doświadczeniach – konsekwencji nieprzewidzianego wypadku. Wszystkiemu winien jest Axel, przystojny starszy kolega. Czy Axel spotyka się z właścicielką labradora, czy może zwróci uwagę na koleżankę z trzeciej klasy? Jak Tilda poradzi sobie z sąsiadką, której chihuahuę wyprowadzała na spacery? Wreszcie – jak ukryje labradora przed mamą uczuloną na sierść psów? Jedno jest pewne: przy tej zabawnej książeczce maluchy nie będą się nudzić. Nie będą miały na nudę czasu.
Akcja toczy się w szaleńczym tempie, choć na dobrą sprawę wydarzenia, poza inicjującym wszystkie okoliczności, nie należą do nadzwyczajnych. Ot, przeciętne życie przeciętnego dziecka. Czy jednak na pewno przeciętnego? Tilda mieszka tylko z mamą, a w wolnych chwilach uwielbia wisieć głową w dół na trapezie. Trapez to podarunek od taty – cyrkowca. Chociaż na koniec dziewczynka zdradza, że jej tata naprawdę jest astronautą i teraz przebywa na Księżycu, tymi egzotycznymi zawodami tłumaczy jego nieobecność i rzadkie spotkania. W rzeczywistości maskuje się pod tymi fantazjami rozstanie rodziców Tildy. Bohaterka uczy się, że od problemów nie da się uciec: tę prawdę przekazuje jej matka, która ciągłymi przeprowadzkami usiłowała rozwiązać swoje zmartwienia. Ale Tildzie na razie obce są kłopoty świata dorosłych: ma zresztą swoje. To, co mamie dziewczynki wydawałoby się błahostką, w oczach Tildy zyskuje rangę małego końca świata. Autorka ładnie pokazała wątek złości i rozczarowania, zawiedzionego oczekiwania Tildy i pretensji, jakie dziewczynka ma do wciąż nieobecnego ojca.
Dużą rolę odgrywa tu wynikający z niepewności bunt i złość – wszystko, co mogą czuć maluchy pozbawione kontaktu z jednym z rodziców. Jest dostosowana ta książka do wieku odbiorców (zastanawiam się jedynie, na ile prawdopodobna wyda się maluchom kwestia zauroczenia szkolnym kolegą, na której bazuje niemal cała fabuła, ale to drugorzędny problem). Ingelin Angerborn stworzyła historię, która nie zawsze jest optymistyczna, chociaż często zwariowana i zabawna, ale należy do ciepłych i wartych polecenia dziecku. Autorka przedstawia wydarzenia wychodząc od finału, przez co rozbudza ciekawość czytelników i pozwala im się skupiać na samym przebiegu akcji. Z taką strategią seria o przygodach dziewięcioletniej Tildy ma szansę na powodzenie.
Gdybym nie zrobiła z taty astronauty, nic by się nie wydarzyło. Nie ukradłabym gazety, nie zdarzyłby się cud, nie zniszczyłoby się zdjęcie pani Doris,...