Przestępczość przesądna pod szkiełkiem i okiem badacza
Pomiędzy wiarą w to, co słuszne, a wiarą w to, co dobre, nie zawsze bowiem można postawić znak równości.
Ludzie zasadniczo kierują się w swoim codziennym postępowaniu tym, co dla nich dobre, co pozwala im czuć się szczęśliwymi. Czasami również tym, co uważają za dobre dla siebie i swojego szczęścia. Unikają tego, co ich zdaniem może przynieść negatywne skutki. Wiara w to, co nam służy lub nie często nie jest oparta na jasnych, klarownych i logicznych zasadach. Nierzadko jest wynikiem doświadczenia w postaci przypadku lub zrządzenia losu. Jeśli takie doświadczenie się powtarza, może przekształcić się w nawyk, w schematy myślowe, mogące mieć zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Stosowanie ich może sprawiać, że kierujemy się pewną irracjonalnością po to, by praktyki, które wyznajemy, znalazły swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jeśli dotyczy to tylko nas samych, nie jest to wielkim problemem. Gorzej, gdy poprzez wykreowany schemat myślowy staramy się ingerować w dobra osobiste drugiego człowieka.
Przemysław Wojtczak w książce Funkcjonowanie przesądów w środowisku przestępczym podejmuje temat szeroko rozumianych przesądów wśród osób łamiących prawo. Chce przede wszystkim sprawdzić, czy przestępcy kierują się przesądami, a jeśli tak, to dlaczego. Czy są jakieś specyficzne przesądy, charakterystyczne zwłaszcza dla tej grupy? Czy rola przesądów znajduje jakieś odzwierciedlenie w działaniu wymiaru sprawiedliwości i jak rozmaite wierzenia, przesądy, zwyczaje uzewnętrzniają się w środowisku przestępczym? Próbuje odpowiedzieć na pytanie czy wiarę i praktykowanie przesądów możemy zaliczyć do tych cech sprawcy, które warunkują jego modus operandi. Żeby analizować te problemy, badacz – a taką rolę przyjmuje w omawianej książce Wojtczak – wytycza zakres pracy, jej metodykę, terminologię. Jest to z zamierzenia praca naukowa, poddana rygorom tego typu publikacji, choć z realizacją tego zamysłu jest według mnie bardzo różnie. Autor bowiem chwilami nie jest pewny, czy chce tylko analizować chłodnym okiem, czy snuć ciekawą, ale mniej obiektywną czy zrównoważoną narrację. Książka swoim zakresem przedmiotowym obejmuje zagadnienia począwszy od zagadnień definicyjnych, poprzez etiologię przesądu, jego historię i ewolucję, aż do roli przesądu w środowisku przestępczym w czasach obecnych.
Praca, dosyć skromna objętościowo, składa się z czterech części, podzielonych na wiele rozdziałów i podrozdziałów:
- teoretyczne podstawy funkcjonowania przesądów w środowisku przestępczym
- praktyczne aspekty istnienia przesądów w działalności przestępczej
- naukowe opinie na temat występowania przesądów w środowisku przestępczym
- funkcjonowanie przesądów w pracy organów ścigania.
Autor podkreśla, że korzystał z dość różnorodnego materiału badawczego, od literatury przedmiotu, artykułów prasowych i informacji znalezionych w Internecie, poprzez akta spraw, po ankiety i wywiad naukowy.
Czym jest przesąd? Jak go zdefiniować? Od tego zagadnienia faktycznie zaczyna się książka. Od definicji i przyjęcia określonego podejścia do omawianej tematyki. Metodologiczne problemy nie będą zbyt ciekawe dla przeciętnego czytelnika, choć dobrze ukazują trudności, na jakie napotykają próby usystematyzowania pojęć często pozornie dobrze zrozumiałych i powszechnie stosowanych. Ciekawe jest analizowanie związków przesądu np. z zabobonem, z praktykami takimi jak astrologia, jasnowidzenie, znachorstwo, różdżkarstwo czy chiromancja. Wojtczak zastanawia się nad tymi praktykami głównie w kontekście wykorzystania ich do działań o charakterze przestępczym, ale nie tylko. Wspomina chociażby działalność słynnego polskiego jasnowidza, Krzysztofa Jackowskiego, którego umiejętności były nieraz praktycznie wykorzystywane w działaniach śledczych. Autor prezentuje na ogół postawę sceptyczną wobec owych praktyk, zaliczając je w jakiś sposób właśnie do formy przesądu, a przynajmniej do zjawisk pozbawionych racjonalności, podstaw naukowych i nieweryfikowalnych.
Przemysław Wojtczak zadaje proste pytanie: skąd bierze się przesąd w środowisku przestępczym? Odpowiedź na nie jest prosta: sprawcy czynności zabronionych są częścią społeczności, grup społecznych. Nie żyją w próżni. Wiara i praktykowanie przesądów (...) dotyczy ogółu społeczeństwa. Przesąd jest stałą częścią życia człowieka. I wydaje się, że czymś takim pozostanie. Sam w sobie nie wydaje się zjawiskiem groźnym, to jego wykorzystanie przeciwko komuś może być źródłem problemów. Autor pokazuje rozmaite negatywne skutki przesądów i tak je często ocenia, ale z drugiej strony pozwala sobie również na zaskakujące oceny, takie jak zawarta w stwierdzeniu: Pomimo iż w potocznym znaczeniu pojęcia przesąd i jego funkcjonowanie nacechowane są negatywnymi emocjami, to w gruncie rzeczy są one czymś bardzo pożytecznym. Dają możliwość podłączenia się pod utarty wzorzec jednostce, która sama nie jest w stanie znaleźć dla siebie alternatywy. Nie ma jednak w książce bardziej szczegółowego rozważania występowania przesądów u osób z trudnościami adaptacyjnymi w środowisku i roli, jaką pełnią one w ich życiu, co w przypadku osób dopuszczających się łamania prawa mogłoby być rzeczą interesującą. Skłonność do przesądu, związana z upodobaniem człowieka do rzeczy cudownych, wydaje się być częścią natury ludzkiej – uważał filozof David Hume. Nie skończy się nigdy, albowiem stanowi ona trwały element w mechanizmach adaptacyjnych, bez których ludzkość nie byłaby zdolna do przetrwania. Tak więc rola przesądu, według autora książki, w wieku XXI nie skończy się wraz z postępem nauki i techniki. Przesądy zdają się mieć dobrze w nowoczesnym społeczeństwie ery informacyjnej – świadczy o tym chociażby mnogość wróżek, astrologów, jasnowidzów, tarocistów, bioenergoterapeutów, obecnych nie tylko w specyficznych niszach, ale w mediach głównego nurtu, w licznych czasopismach, w Internecie. Talizmany na szczęście i przeciwko różnorakim nieszczęściom, pełne mocy amulety noszone są m.in. przez celebrytów bez żadnego skrępowania.
Przemysław Wojtczak przedstawia trzy próby klasyfikacji przesądów według różnych kryteriów: austriackiego prof. Gustava Jahody, włoskiego zakonnika Francesco Bamonte’a oraz swoją własną. Ilustruje je licznymi przykładami, często dotyczącymi środowiska przestępczego, ukazuje ich silne i słabe strony.
Ciekawe jest analizowanie przestępstw związanych z przesądami na przestrzeni wieków, w podziale na konkretne grupy działań niezgodnych z prawem. Autor podaje tu wiele barwnych przykładów. Bardzo dużo miejsca poświęca polowaniom na czarownice. Powołuje się często na artykuły prasowe, wiadomości ze stron internetowych, których wiarygodności jednak nie weryfikuje. Wspomina często o przesądach religijnych, zwłaszcza związanych z sektami oraz dotyczących magii, działania diabła, nie podając jednakże ani jednego przykładu związanego z okultyzmem, satanizmem, które miały i mają wpływ na niezwykle brutalne, by nie rzec: mroczne przestępstwa.
Interesującą częścią książki jest analiza dwóch ankiet przeprowadzonych wśród osób poddanych karze więzienia i wśród pracowników wymiaru sprawiedliwości. Pierwsza z nich została wykonana w dwóch zakładach penitencjarnych. Wypełniło ją 121 (na 150 rozesłanych ankiet) losowo wybranych skazanych, nie podano jednakże informacji, z jak licznej grupy wyłoniono owe osoby i na ile są one reprezentatywne dla społeczności więźniów. Wydaje się, że próba ankietowanych jest stosunkowo niewielka i nie pozwala na wyciągnięcie daleko idących wniosków i uogólnień. Podobnie rzecz ma się z badaniami policjantów i pracowników dozoru więziennego. Same w sobie badania są ciekawe, ale raczej nie stanowią poważnego materiału porównawczego ze względu na niewielkie próby badawcze.
Kolejna część książki jest dosyć trudna w lekturze. Problematyka przestępczości przesądnej i przestępców przesądnych jest omawiana w ujęciu kryminologicznym, psychologicznym i socjologicznym. Wzrasta tu liczba trudnych pojęć i mało jasnych sformułowań. Ciekawostką, budzącą szczególne zainteresowanie, są w tym rozdziale wywiady z fachowcami z różnych dziedzin. Profesor Brunon Hołyst – specjalista m.in w dziedzinie kryminologii – dosyć sceptycznie wyraża się o istnieniu czegoś takiego jak przestępczość przesądna i uznawaniu przesądów za czynnik kryminogenny. Dr Marcin Sujecki, psychiatra, twierdzi z kolei, że nie możemy z punktu widzenia psychiatrycznego mówić o przestępcy przesądnym (jako podmiocie przestępstwa). W swojej pracy zawodowej nie spotkał on takiego przypadku.
Książka ma charakter pracy badawczej, ale chwilami staje się pracą popularnonaukową. Zaczyna wtedy dominować barwna opowieść, oceny podparte pojedynczym przykładem, generalizacje. Brakuje obiektywnej, rzeczowej analizy. Stwierdzenia o charakterze naukowym mieszają się z potocznymi. Pewne tezy są zwyczajnie nieuprawnione: każdy z nas ma ulubiony strój, zapewniający pomyślność, przedmiot lub amulet dający poczucie bezpieczeństwa i ochrony przed urokiem nieznanych sił. To nie jest przypadkowe stwierdzenie, w innym miejscu autor ogłasza z dużą pewnością siebie: Ponadto każdy z nas prywatnie wierzy, iż posiadanie danego przedmiotu na przykład w ważnym momencie życia przyniesie nam szczęście i pomyślność. Pojawiają się stwierdzenia w rodzaju ponad wszelką wątpliwość należy uznać. Dodają one pracy kolorytu i emocji, tworzą klimat, ale wykraczają poza chłodną, rzeczową, obiektywną analizę. Autor stawia trochę naiwne pytania: Abstrahując od kwestii odpowiedzialności prawnej znachorów oraz metod paraleczniczych podejmowanych przez nich, najbardziej zadziwiającym elementem pozostaje fakt, że w dobie społeczeństwa informacyjneg o pewne zbiorowości ciągle dają posłuch tego typu praktykom częściej niż tym naukowo potwierdzonym i wdrażanym przez specjalistów. Widać, że autor nie miał choćby poważnych problemów ze zdrowiem własnym lub bliskich, wobec których medycyna była bezradna (może poza nazwaniem ciężkiej choroby). Motywacją ludzi – i to niekoniecznie prymitywnych czy niewykształconych – wydaje się bowiem bezradność i poszukiwanie jakiegokolwiek ratunku zwłaszcza wtedy, kiedy oficjalna medycyna już im nic nie może zaproponować.
Irytująca jest w książce maniera stałego podkreślanie złożoności zagadnień, którymi zajmuje się Wojtczak. Można zauważyć, że gdyby były bardzo proste, to nie byłoby potrzeby ich badania. Przykłady czasami robią wrażenie dobranych tak, aby udowodnić jakąś tezę, a osądy – mocno powierzchownych.
Książka podejmuje ciekawy temat, ale autor nie bada go dogłębnie. Trudno to zresztą uczynić na niecałych dwustu stronach. Nie jest więc to praca popularnonaukowa, nie jest to też poważna praca naukowa. Język jest chwilami zagmatwany i mało zrozumiały dla laika, styl zaś dosyć niejednolity, w zależności od rozdziału. Autor raczej sygnalizuje pewne problemy niż zajmuje się nimi na poważnie. Po lekturze książki pozostaje wrażenie, że przesądy i wiara na nich oparta nie są zjawiskiem szczególnie istotnym w środowisku przestępczym. Są czymś, co istnieje w społeczeństwie, i to w tym zakresie powinno być badane. Pewne przesądne zachowania i zwyczaje wśród osób „zawodowo” łamiących prawo mają raczej charakter barwnego lokalnego kolorytu, a nie ważnego czynnika postępowania.