Fryderyk to sympatyczny robot. Mieszkał na planecie Pedanterii. Któregoś dnia zmęczył się panującym tu idealnym ładem. Odszukał najbardziej zabałaganioną planetę i postanowił tam dolecieć. Niestety, jego statek kosmiczny się zepsuł. Wylądował więc awaryjnie na Ziemi. Tam poznał pięcioletnią Jagodę. Zdecydowali wspólnie, że zamieszka u niej do czasu naprawy pojazdu. W sumie osiągnął cel – pokój Jagody to wyjątkowo zabałaganiona planeta. Niestety, okazało się, że naprawa statku potrwa aż miesiąc. Biedny robot nudził się, nie mógł spać. W końcu wymyślił matematyczną zabawę – dokładne mierzenie i ważenie wszystkiego. Nareszcie był w swoim żywiole.
Książeczka uczy codziennej matematyki poprzez zabawę. Na każdej stronie jest ciekawe zadanie. Maluch, rozwiązując je, przyswaja mimochodem różne umiejętności, jak odczytywanie godziny na zegarku, szeregowanie przedmiotów/ludzi itd. Przekonuje się, że – wbrew obiegowym opiniom – matematyka nie jest tak trudna. Może być nawet fascynująca.
Całość przepełniona jest poczuciem humoru. Trudno się nie uśmiechnąć na myśl o robocie, który bezskutecznie usiłuje wyłączyć skołatane obwody lub je kanapkę, bardzo różniącą się od zupy ze śrubek. Jednak końcówka jest bardzo liryczna. Okazuje się, że trudno zmierzyć tęsknotę czy zważyć wdzięczność.
Polecam dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Mogą liczyć na porcję świetnej zabawy z matematyką.
dr Kalina Beluch
Kapiący kran, obluzowane klamki do drzwi, brudne ściany - mieszkanie Basi aż prosi się o remont. Kiedy do akcji wkraczają fachowcy, okazuje się, że problemów...
Basia uwielbia konie i kucyki, a Dżesika chciałaby mieć prawdziwego jednorożca. Marcel troszczy się o dżdżownice, a Janek przyniósł kiedyś do domu z przedszkola...