Zdjęcia amatorskie czy też profesjonalne mają to do siebie, że na ogół wiążą się z pokaźną dozą stylizacji, mozolnym i długotrwałym pozowaniem, szukaniem najbardziej odpowiedniego momentu, by uruchomić magiczny utrwalacz czasu za pomocą migawki. Choć w dużej mierze zależy nam na spontanicznym uchwyceniu chwili, gdy efekt ten zostanie uzyskany i tak w większości przypadków, był on owocem swoistej manipulacji rzeczywistością. Stare fotografie, utrwalające zamierzchłość tak nie dawno minionego wieku, mają to o siebie, że wrażenie stylizacji i ingerencji w świat przedstawiony na zdjęciu, jest znacznie spotęgowane. Różnica ta nie tkwi tylko w przepaści technologicznej dzielącej oba stulecia, ale przede wszystkim w sposobie oswajania czasoprzestrzeni i podejściu do niej.
Istotę tej, wydawałoby się nieznaczącej dysproporcji, wyjaśnia Jacek Dehnel w pierwszym ze swych stu komentarzy –fabularnych impresji powstałych, pod wpływem doznań wizualnych, wywołanych obejrzanymi fotografiami, które zamieścił w najnowszej książce „Fotoplastikon”. Oto na starym, wyblakłym zdjęciu, trzej mężczyzni, których ubiór sugerowałaby czasy początku dwudziestego wieku, pozujący w plenerze leśnym na tle rozpostartego płótna z sielskim widokiem zagajnika. Improwizując mowę tej triady, Dehnel zdradza dawny sposób myślenia o fotografice jako o rodzaju sztuki postrzeganej przez pryzmat wygrzebanego z antycznego lamusa „mimesis”, przypisując postaciom te słowa: „To my, z zamkniętymi ustami, mówimy do was przez bezmiary czasu, z powagą naszych siwych czaszek i siwych wąsów: fotografia nie ma przedstawiać tego, co jest, ale to co być winno.(…) Stamtąd, dokąd doszliście, gamonie, nie ma już powrotu do piękna.”
W „Fotoplastikonie” mamy do czynienia nie tylko z przykładem doskonałego zminiaturyzowanego eseju, lecz także z e zjawiskiem, które teoretycy literatury nazywają korespondencją sztuk. Asocjacje, wrażeniowość wydobyta z tego, co wizualne, podporządkowane doświadczeniu wzrokowemu, zostaje przeniesiona na grunt literacki, przez zapis literalny, przetransponowana w sferę tekstu. W zależności od tego, z jaką fotografią obcujemy na kartach tego przedziwnego albumu, dana jest nam różnorodna mozaika tekstów, od wspomnianego komentarza, refleksji, zupełnie nie związanych z prezentowaną fotografią, które właśnie ona, być może akcydentalnie wzbudziła, do zapisów iście poetyckich, prawdziwych lakonicznych poematów prozą.
W każdym, nawet na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniającym się zdjęciu, Dehnel, z zegarmistrzowską precyzją, odnajduje niezwykle ciekawe, nieraz niedostrzegane szczegóły, detale (zob. zdjęcie myśliwych czy ogrodników). Dzięki nim, wielokrotnie zostaje zweryfikowana nasza pierwotna interpretacja zaobserwowanej fotografii. W kolekcji skomponowanej przez twórcę „Balzakiany”, prócz zdjęć obrazujących scenki rodzajowe, tradycyjne formy pozowania, są również fotografie niecodzienne, makabryczne i groteskowe zarazem, wyjęte jakby z gabinetu osobliwości (zob. serię z „Objazdowego Teatru Okulistycznej Grozy Karla Wassely” czy zmasakrowane zwłoki mężczyzny pod torami). Częstokroć autor „Lali” za pomocą tych znalezionych gdzieś na pchlich targach czy strychach zdjęć dokonuje swoistych notatek na marginesie współczesności. Ona w zestawieniu z czasem dawno minionym, utrwalonym na pokrytych patyną czasu fotogramach, nie wychodzi najlepiej, jest skażona wypaczonym myśleniem, pełnym podtekstów, które zrodził dominujący obecnie nurt panerotyzmu (zob. posłowie do zdjęcia przedstawiającego młodych księży czy dwójkę psocących dzieci).
Nowa pozycja w dorobku Jacka Dehnela to, nie upiększając i nie przesadzając, prawdziwa uczta pospołu dla miłośnika literatury pięknej, jak i fotografii, zwłaszcza tej starej, przedwojennej. Pod literackim okularem autora, te starocie na chwilę ożywają, perorują, przemawiają, a każda innym głosem, językiem innej epoki, która przecież nie uleciała w niepamięć pokoleń wraz ze swądem magnezji…
Jest rok 1919. W Kielcach przychodzi na świat dziewczynka. Roztargniona rodzina przez pięć lat nie może się zebrać, aby nadać jej imię. Mówią o niej...
\"Saturn\", najnowsza powieść Jacka Dehnela, jednego z najgłośniejszych pisarzy młodego pokolenia, to przejmująca opowieść o życiu w cieniu geniusza. O...