Odkrywając siebie
Muzyk, mający opinię jednego z najlepszych gitarzystów basowych wszechczasów. Szalejący na scenie – czasami w otoczce kontrowersji (nago), z oryginalną techniką gry – mocny slapping połączony z innymi, bardziej wyważonymi i melodyjnymi technikami. Oto on – Flea czyli pchła. Basista i jeden z założycieli Red Hot Chili Peppers. Określany słowem flea ze względu na swój charakter, niespokojne, zmienne, zaskakujące zachowanie. Tak naprawdę nazywa się Michael Peter Balzary. Warto nie tylko posłuchać utworów, w których gra z innymi członkami grupy, ale i posłuchać jego solowych występów, udostępnionych poprzez Youtube. Nie jestem fanem punk rocka i muzyki RHCP, ale styl gry Flea naprawdę robi wrażenie.
Acid for the Children to wspomnienia, rodzaj swobodnej (auto)biografii. Wspomnienia, a więc sięgnięcie w przeszłość człowieka dziś prawie sześćdziesięcioletniego. Patrzenie, ocenianie z punktu widzenia lat, które minęły. Spojrzenie na okres trudnego dzieciństwa, dorastania, dojrzewania, burzliwej młodości. Na życie, które wiódł i na to, co ze sobą niosło. Na ówczesne marzenia, plany, poszukiwania swojego miejsca na świecie i swojej drogi. Życie nie żałowało mu cierpienia i zagubienia. Niestabilne, toksyczne otoczenie rodzinne. Doświadczenia z narkotykami i alkoholem. Łobuzerstwo i samotność, stąpanie po krawędzi. Wędrówka po świecie – od Australii, gdzie się urodził, poprzez wybrane miasta Stanów Zjednoczonych. To nie do końca uświadamiane sobie poszukiwanie zrozumienia, akceptacji, czułości. Szczególnie u dziecka, które nie może żyć i prawidłowo się rozwijać bez miłości najbliższych. Poszukiwanie wolności w młodości, ale i – mało chyba uświadamianej sobie – potrzeby jakiejś formy stabilizacji.
Flea dużo miejsca poświęca w swojej książce dzieciństwu i młodości. Problemom rodzinnym, szkolnym, środowiska, w którym się obracał. Zarazem pokazuje wszystko to – również pozytywne – co go, obok trudności i zranień, ukształtowało: ukochane książki, fascynacje muzyczne, spotykanych ludzi. Ta książka jest podobno dopiero pierwszą częścią wspomnień i nie zawiera wielu informacji z życia dojrzałego muzyka, ale pokazuje, jaką drogę przeszedł, aż do założenia RHCP.
Opowieść Michaela Balzarego może zaskakiwać. Muzyk, bądź co bądź funkowo-punkowy, okazuje się człowiekiem oczytanym, dosyć elokwentnym. Z drugiej strony – nie stroni od mocnego, dosadnego języka i wulgaryzmów. Jest wrażliwy, zmienny, niejednoznaczny. Intrygujący.
Acid for the Children nie ma charakteru uporządkowanej opowieści. To raczej zbiór „obrazków z wystawy“ jaką jest przeszłość, migawek z życia. Poszukiwanie tego, co pozostawiło jakiś ślad w pamięci i daje się wydobyć na światło dzienne. Flea dużo pisze o sobie i swoich odczuciach. Ocenia ludzi, przyjaciół, kolegów, ale często są to oceny ciekawe, uwzględniające szersze spojrzenie i doświadczenie człowieka dorosłego. Stara się dostrzegać ich dobre i złe strony. Wspomnienia robią miejscami wrażenie trochę zniekształconych przez czas i bagaż doświadczeń, gdy na przykład czteroletnie dziecko spotyka się z uczuciem egzystencjalnej rozpaczy. Bardzo ważnym elementem tego powrotu do przeszłości wydaje się poszukiwanie w sobie żródeł zranień i ich „przepracowanie“, przebaczenie sobie i innym, poszukiwanie porozumienia z tym, co minęło. Nie jest to zatem tylko zbiór wspomnień i anegdot ze świata muzyki. To historia konkretnego człowieka, opowiedziana z jego punktu widzenia. Miejscami dosyć egzaltowana, chwilami jakby zapętlona w pewnych rozważaniach, ale jako całość interesująca. Ważnym elementem książki jest ukazanie negatywnej siły narkotyków, także tych lekkich. Niszczącej siły uzależnienia, które potrafi człowieka doprowadzić do samounicestwienia, do zmarnowania talentu i życia. Nawiązuje zresztą do tego tematu sam tytuł książki, w którym pojawia się mające niejednoznacznie znaczenie słowo acid.
Flea często wspomina o wolności. Jakże to typowe dla większości artystów! Tych samych ludzi, którzy byli lub są uzależnieni od alkoholu, narkotyku, seksu, pieniędzy, sławy, adrenaliny występów. Docenia potrzebę wolności u innych osób nawet wtedy, kiedy powoduje ona krzywdzenie kogoś z ich otoczenia. Dobitnym przykładem jest jego matka, która w imię własnej wolności, swobody wyboru stylu życia wyrządziła ogromną emocjonalną krzywdę Flea i jego siostrze. Wydaje się, że wolność ma sens, o ile nie narusza cudzej wolności, cudzych praw, cudzych emocjonalnych potrzeb. Wolność ma sens, jeśli jest „wolnością do", a nie tylko „wolnością od" (wybranych) zasad, obowiązków, odpowiedzialności. Jak pokazuje przykład Flea, wolność nie ma sensu i nie jest wartością, kiedy prowadzi do krzywdy dziecka, krzywdy niewinnego człowieka.
Ta osobista w charakterze i pełna anegdot książka jest wyjątkowo dobrze napisana. Basista RHCP ma coś do powiedzenia ponad to, co wypił, z kim spał, kogo znanego poznał, gdzie bywał, z kim grał, jak zdobywał sławę. Patrzy refleksyjnie na własne życie i pokazuje, jak zmagał się (i zmaga) z różnorakimi zranieniami – szczególnie tymi z dzieciństwa. Pokazuje, jak wspaniałe efekty moga przynieść talent wsparty pracą i zaangażowanie w to, co się robi. Sława jednak – jego wyrazistym zdaniem – „gówno znaczy”. Chodzi bowiem nie tyle o to, by zdobyć sławę i uznanie, ale by być człowiekiem, cieszyć się życiem, nie krzywdzić innych. By znaleźć w życiu coś, co będziemy robić z pasją i zaangażowaniem. Wtedy dopiero jesteśmy w stanie spełniać się, wykrzesać z siebie energię do coraz lepszego działania. I nie jest wtedy tak naprawdę ważne, czy zostaniemy muzykami, malarzami czy mechanikami samochodowymi. Pasja sprawi, że będziemy w czymś naprawdę dobrzy. Choć niekoniecznie tak sławni, jak Flea.