Richard Rorty jest jednym z najpopularniejszych w Polsce współczesnych filozofów amerykańskich, a przynajmniej - przy niewielkiej ilości tłumaczeń Stanleya Fisha - najpopularniejszych amerykańskich pragmatystów. Od 1991 roku wydawał serię "Philosophical papers", z czego "Filozofia jako polityka kulturalna" jest czwartym i ostatnim tomem, opublikowanym w roku śmierci autora (2007). Dzieło to stanowi swego rodzaju podsumowanie dorobku Rortyego, w którym autor nie tyle wyprowadza nowe stanowiska, ile stara się zastosować wypracowane przez lata poglądy do polityczno-kulturalnych realiów początku XXI wieku.
Nastawienie Rortyego można określić mianem filologicznego. Powszechnie mówi się o zwrocie lingwistycznym, o zwróceniu uwagi na język. Już nie sam obiekt mowy staje w centrum, ile sposób mówienia oraz - co dla Rortyego szczególnie ważne - sam fakt że się mówi. Na tym polega tytułowa polityka kulturalna: społeczeństwo tworzy pewien zakres tematów, które są dyskutowane, i akt polityczny zachodzi właśnie przy ich wyborze, lub raczej przy wyborze tych, które mają zostać odrzucone, czyli przemilczane. Dyskurs powszechny, dochodzący do głosu w mediach i innych środkach masowego przekazu, wybiera kwestie, na które zwraca uwagę społeczeństwa, a to, co niezauważone, przestaje (w obrębie dyskursu) istnieć. Dla pragmatystów (choć nie tylko dla nich) istnieć poza językiem, to jakby nie istnieć wcale, język powołuje (nomen omen) do istnienia.
Ale filologiczne podejście Rortyego nie przejawia się tylko w zwrocie lingwistycznym. Polega również na przemieszczeniu literatury. Otóż opierając się m. in. na wcześniejszych rozważaniach Milla, Rorty zauważa modernistyczne przesunięcie instytucji literatury w miejsce wcześniej zajmowane przez religię. Jest to, jak określa autor, poetycka forma realizacji "romantycznego politeizmu". Jego pełna realizacja mogła zaistnieć dopiero w XX wieku, na skutek nietzscheańskiej śmierci Boga. Pragmatyści odczytują ten kontrowersyjny postulat niemieckiego myśliciela (Rorty w innych tekstach mówi nawet o "nietzscheańskim pragmatyzmie") jako upadek Prawdy, na skutek zaniku jej metafizycznego usankcjonowania. Bóg jako twórca rzeczywistości jest martwy, nie można więc nic prawdziwego o tej rzeczywistości powiedzieć. Innymi słowy: nie ma prawdziwej rzeczywistości objawiającej się gdzieś poza językiem, do której język może dotrzeć, przeciwnie - to język jest miejscem zjawiania się rzeczywistości (raz jeszcze: to język powołuje do istnienia). W konsekwencji prowadzi to do perspektywizmu, który nie tyle znosi prawdę, ile dopuszcza wielość prawd. Jeśli wcześniej instytucją sprawującą pieczę nad jedną, określoną prawdą była religia, o tyle - zdaniem Rortyego - modernizm wraz z upadkiem religii i odkryciem wielości prawd ustanawia w puste miejsce literaturę, szczególnie zaś poezję, która sama w sobie dopuszcza wielogłos, współbrzmienie wielu prawd o charakterze indywidualnym. W tym kontekście całkiem naturalne wydaje się, iż neopragmatyści jak Rorty czy Fish często w swoich tekstach sięgają do literatury.
"Filozofią jako polityką kulturalną" autor stara się nakreślić miejsce i zadania filozofii dziś. Pokazuje jej społeczną rolę, jej polityczne implikacje. Rozważa nie tyle kwestię istnienia Boga, ile kwestię przydatności takich rozważań. Dekonstruuje moralność jako dyskurs w swej istocie opresyjny i totalitarny. Przedstawia najważniejsze przesunięcia w myśleniu ostatnich dekad oraz analizuje różne dylematy końca XX wieku. Wszystko to w trzynastu esejach napisanych w zgrabny i jasny sposób, które zadowolą każdego wymagającego czytelnika.
Wyznawcy poglądu upatrującego w epistemologii lub jakimś godnym jej spadkobiercy niezbędnego składnika kultury mieszają dwie role, jakie mógłby odgrywać...