„Filozofia dramatu” Józefa Tischnera kwalifikuje się do zbioru tych znamienitych osiągnięć, na skutek których grunt może usunąć się czytelnikowi spod nóg. Dlatego sytuując swój tekst między szkicem krytycznym a próbą streszczającej prezentacji, skieruję się ku drugiemu biegunowi. Antropologia filozoficzna zaproponowana w „Filozofii dramatu” zakłada, że człowiek jest istotą dramatyczną, której dramat toczy się w przestrzeni (czy horyzoncie) dobra i zła. Człowiek, chcąc usprawiedliwić egzystencję, musi opowiedzieć się po stronie dobra. W przeciwnym wypadku, tj. ulegając groźbom i pokusom, zostanie potępiony. Tischner kładzie nacisk na to, że jesteśmy wolni. I to wolność determinuje ludzki dramat. Bo tylko od wyborów, jakich dokonujemy zależy to, czy będziemy ocaleni, czy zgubieni. Szkopuł w tym, że dobro i zło to strony jednego medalu i nie wiadomo, co uczynić, by ocalić innego i siebie. Dramatyczna przestrzeń dobra i zła konstytuuje się w spotkaniu człowieka z innym. Zaznaczę, że filozofia Tischnera wpisuje się w nurt filozofii spotkania/dialogu. Podąża ścieżkami jej prawodawców, tj. Franza Rosezweiga, Martina Bubera i Emmanuela Lévinasa. Tischner operuje Lévinasową kategorią TWARZY oraz podejmuje Lévinasowy problem METAFIZYKI DOBRA. Przypomnę, że kośćcem filozofii Lévinasa jest ODPOWIEDZIALNOŚĆ (metafizyka jako etyka), pragnienie wychodzenia ku Innemu. Inny to ktoś, kto jest wobec mnie transcendentny (Tischner doda, że spotkać drugiego to tyle, co „do-świadczyć Transcendencji”). Przy czym ja nie potrafię pojąć Innego, nie reifikując go zarazem. Tu jestem zobowiązany do odpowiedzi na wezwanie Innego i do ODPOWIEDZIALNOŚCI. O ile u Lévinasa relacja ja–Inny jest asymetryczna (Inny nie jest zobowiązany do wzajemności), o tyle u Tischnera pojawia się symetryczność/wzajemność. W „Filozofii dramatu” znajdujemy ponadto odwołania do Lévinasowych symboli biedy (wdowa, sierota, wygnaniec). TWARZ można ukryć za ZASŁONĄ bądź pod MASKĄ. Najbardziej spontaniczną z zasłon jest WSTYD - emocja dialogiczna, którą wykorzystujemy, by chronić najcenniejszą wartość, nie po to jednak, by oszukać Innego (do tego służy MASKA). Wstyd pozwala na wzajemny szacunek oraz umożliwia wejście w przestrzeń agatologiczną, gdzie rozgrywa się dramat. Jestem ja, jesteś ty, jest pytający, jest odpowiadający, jest scena dramatu, jest czas dialogiczny. Tischner sądzi, że tak rodzi się wzajemność między ludźmi, tak odpowiadamy za siebie nawzajem. Teraz pozwolę sobie na cytat. „Pytaniem swoim wytrąciłeś mnie z moich rozmyślań, musiałem się otrząsnąć i spojrzeć na świat twoimi oczami, przyjąć na siebie twoją sprawę, postawić się w twoim położeniu, na moment nie-ledwie stać się tobą. Ale jeśli się dobrze zastanowić, Ty - aby w ogóle postawić mi pytanie - musiałeś zrobić coś podobnego: opuścić swój wewnętrzny świat, stanąć na moim miejscu, jakbyś nie był sobą, lecz mną. Monady bez okien musiały zacząć mówić. I tutaj dotykamy punktu, który napawa zdumieniem. Nie ma Ja bez Ty i Ty bez Ja. Znaczy to nie tylko, iż Ja i Ty odbijamy się wzajemnie, jak lustra, stojące na przeciwległych brzegach rzeki, ale i to, że Ty jesteś we mnie, a Ja w tobie, iż niesiemy siebie jako swe ciężary. Jesteś we mnie. Jestem w tobie. Jesteś częścią dziejów mojego Ja, a ja jestem częścią dziejów twojego Ty. Mimo tego przenikania jesteśmy sobą. Sobą do końca. (...) Możemy siebie unosić w górę lub ciągnąć w dół. Jesteśmy, jacy jesteśmy, poprzez siebie. I poprzez siebie jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Tak rozwijamy nasz dramat - na dobre i na złe”. W „Filozofii dramatu” rozważa Tischner zagadnienie piękna, dobra i zła, prawdy i fałszu, korzystając z bogactwa literatury pięknej. Zastanawia się, czym jest doświadczenie piękna drugiego człowieka, a czym spotkanie W DOBRU drugiego człowieka. Piękno to zaczątek dramatu, ocala, ale i gubi. Na pewno jednak usprawiedliwia istnienie człowieka. Scena dramatu to ziemia, gdzie człowiek jest gospodarzem, a „być na ziemi, znaczy: dotykać jej poprzez płacz i uśmiech drugiego”. „Filozofia dramatu” po raz pierwszy ukazała się piętnaście lat temu. Książka ta rozpowszechnia antropologię filozoficzną Tischnera, jak również popularyzuje hermetyczną filozofię Lévinasa. Tischner czerpie tu z dorobku Edmunda Husserla, Martina Heideggera, Georga Wilhelma Friedricha Hegla, Sørena Kierkegaarda, J.-P. Sartre’a, Fiodora Dostojewskiego i Williama Szekspira, próbując opowiedzieć bez chrześcijańskiego patosu i zadęcia o tym, co najistotniejsze. O spotkaniach, obcowaniach i rozstaniach. „Filozofia dramatu” to książka łatwa i zarazem trudna. Łatwa ze względu na prostotę i elegancję języka oraz dbałość o przejrzystość rozważań, trudna ze względu na ładunek intelektualny, pod którym ugina się każde zdanie. Tu nie ma zbędnych słów. Tu wszystko jest ważne. Jednokrotna lektura nie wystarcza i nie satysfakcjonuje. Tu wszystko domaga się głębokiej zadumy. „Filozofia dramatu” Józefa Tischnera jest jedną z piękniejszych opowieści. Pełną prostoty, pokory i mądrości, po którą musi sięgnąć każdy, kto chce odczuć, że jedynie między sobą możemy odnaleźć siebie. Bo przecież w naszym życiu nie ma cudowniejszego doświadczenia niż autentyczne spotkanie innego człowieka. Tylko wtedy zbliżamy się do odpowiedzi na pytanie: KIM JESTEŚMY? – zbawionymi czy potępionymi.
Nieznane oblicze ks. Józefa Tischnera Filozof z Łopusznej o miłości mówił mało. Sam kiedyś wyznał: ,,Byłem analfabetą, jeśli chodzi o wiarę...
Zbiór interesujących szkiców poświęconych problematyce piękna, sztuki i twórczości, niepublikowanych dotąd w książkach. W tekstach pisanych przy różnych...