A co na to Fiodor M. Dostojewski?!
Początek to swoista uczta dla wielbicieli czystego realizmu - i to tego zupełnie niemagicznego. Wielbiciele tzw. mięska powinni być zachwyceni. Mogliby już zacząć wspominać o Noblu za odkrywanie prawdziwego świata, za dalsze poszerzanie granic poznania lub o innym, pokojowym Noblu, za nowoczesne wyrażenie idei pokoju własnymi, twardymi słowami. Za oddanie nimi tego, co lekko skorodowany mózg niektórych wypluwa czasami na zewnątrz. Wielbiciele wulgaryzmów i dosadnego języka również będą usatysfakcjonowani.
Rulet jest na głodzie, co wyraża całym sobą, słowami, myślami i zachowaniem. Brutalnie atakuje zamieszkującego w okolicy Botanika. Zabiera mu teczkę, którą tamten próbuje ze wszystkich sił zatrzymać. W teczce są jakieś stare papiery. Może dostanie za nie jakąś kasę, na działkę albo dwie? Może to z pozoru dziwne, ale narkoman trafia do firmy konsultingowej Kraj Rad, której szefem jest Nikołaj Aleksandrowicz Fandorin. Papiery zaś trafiają do rąk samego Fandorina. Dziwne kartki, w tym jedna z dość intrygującym tytułem: Teoryjka. Opowieść petersburska przez F. Dostojewskiego. Utwór wygląda na szkice do nieśmiertelnej Zbrodni i kary. Czyżbyśmy mieli odkrycie na miarę dziejów, nieznany i zapomniany utwór wielkiego pisarza?! Mamy w każdym razie początek solidnie zagmatwanej, wciągającej i pełnej niebepieczeństw przygody. Przygodę, sensację, powieść obyczajową i prześmiewczy kryminał w jednym.
Mamy też okazję poznać ów niezwykły utwór Mistrza, dawkowany nam kolejno zdobywanymi przez Fandorina kawałkami, pisany stylem jako żywo mającym przypominać nam pióro samego Fiodora D. Zabawa jest przy tym świetna, tym bardziej, że historia ta jest sama w sobie intrygująca i doskonale napisana.
„Czasem dobrze jest żyć w warstwie bezprawia, pomyślał Fandorin. Ile przykrych problemów może usunąć parę telefonów! Jeśli, oczywiście, zna się odpowiednich ludzi.”
Wraz z Fandorinem i innymi niezwykle barwnymi, solidnie zakręconymi bohaterami tej powieści, wędrujemy ulicami współczesnej Moskwy. Metropolii gwarantującej zabłąkanym wędrowcom moc wyjątkowych atrakcji, silniejsze bicie serca i w rezultacie -krótsze życie. Z jednej strony autor przerysowuje pewne cechy rzeczywistości, z drugiej - skrzętnie odnotowuje wiele jej cech, które decydują o tym, jaka jest naprawdę. Akunin jest wyjątkowo sprawnym pisarzem, o czym nas już niejednokrotnie przekonał, i świetnym obserwatorem. Muszę przyznać, że często jestem zaskoczony jego umiejętnościami i kontrastującymi z nimi zagraniami "pod publiczkę", z których pisarz tak lekko i chętnie korzysta. Rozumiem jedno: z czegoś trzeba żyć, a z owoców wielkiej literatury nie przygotuje się nawet średniego, lekko wysmażonego befsztyka.
„Cienka warstwa lakieru, pod nią dżungla. Jeśli się nie szczerzy kłów, to raz-dwa człowieka zadepczą.”
Ta wielowarstwowa powieść ta należy do grupy najlepszych utworów Borisa Akunina. Jest dynamiczna, zaskakująca, tryskająca po twarzach czytelników humorem czarnym jak gatunkowy atrament. Zaskakuje jakością wykonania, skrupulatną dbałością o szczegóły i drobiazgowością ułożenia ważnych elementów. Nakreślonymi z dużą swobodą postaciami i dobrze przemyślaną fabułą. Akunin łączy ze sobą nieokiełznaną fantazję i doskonały warsztat. Umiejętność igrania z konwencjami, dystans i ironię wobec bohaterów, poczucie (gorzkiego) humoru i fascynację specyficznym klimatem swojego ojczystego kraju. Ciekawe obserwacje psychologiczno-socjologiczne współczesnej nowobogackiej Moskwy stanowią dodatkowy smaczek tej powieści.
„Powiedz, jakiej słuchasz częstotliwości, a powiem ci, kim jesteś.”
Jest w tej książce - jak już wspomniałem - sporo goryczy, ale wymieszana w sosie słodko-kwaśnym, nie zawsze jest bardzo wyraźna. Powieść czyta się doskonale, jest w tym z pewnością wielka zasługa tłumacza. Jedynym zgrzytem dla mnie są wulgaryzmy i duża dawka tematyki okołoseksualnej (w tym różnorakie perwersje). Większość z tego wynika z przyjętego stylu i podjętej tematyki, ale jest też w jakimś stopniu ukłonem w kierunku przeciętnego "czytacza", którego gust kształtują zdecydowanie równające w dół media.
„Wszystko na świecie ma cenę. W tym także przyzwoitość. Człowiek nieprzyzwoity od przyzwoitego różni się tylko jednym. Ten pierwszy ceni się nisko i sprzedaje tanio, a drugi ceni się wysoko i odpowiednio do tego sprzedaje.”
Nie pokazuje nam Akunin współczesności jako raju na Ziemi, a ludzi jako aniołów. Trudno tak naprawdę jednak ocenić, ile z wypowiadanych tu myśli to bon motty podpisywane przez autora, a ile jest stworzonych na potrzeby powieści. Pisarz jest na tyle zdolny, że może swobodnie manipulować czytelnikiem i jego emocjami.
„Stary chwyt zawołanych gaduł - omotać szczerością wypowiedzi, opleść pajęczyną słówek.” Oj, oplata nas Akunin, oplata. I czaruje, i bawi, i niecierpliwi, i zaskakuje. Jak wytrawny gawędziarz, od którego opowieści trudno oderwać ucho. Ma coś dla przeciętnego, nieobeznanego z literaturą czytelnika, ma coś dla tych oczytanych i dobrze zorientowanych w temacie. Tworzy powieść wielowarstwową, zaskakującą, nowoczesną i tradycyjną zarazem. Coś, co się dosłownie pochłania jak materię niewidoczna czarna dziura. Przesuwa nam przed oczami taką galerię niezwykłych postaci, że wystarczyłoby ich na parę średniej grubości książek. Cóż, tylko zazdrościć umiejętności i możliwości.
Druga odsłona cyklu Bruderszaft ze śmiercią to kolejne dwie minipowieści utrzymane w eksperymentalnej konwencji ,,powieści-filmu", która ma na celu połączenie...
Piąta i ostatnia już odsłona cyklu Bruderszaft ze śmiercią to kolejne dwie minipowieści utrzymane w eksperymentalnej konwencji ,,powieści-filmu", która...