Co myśli człowiek, który z samego szczytu został zepchnięty na dno ludzkiej egzystencji? O czym śni osoba o szerokich horyzontach, zamknięty przez dwadzieścia lat w małej celi?Czy można zapisać i przekazać nicość kolejnych szarych i nużąco do siebie podobnych dni spędzanych wśród wciąż tych samych ludzi z perspektywą setek kolejnych takich dni? „Dzienniki ze Spandau” Alberta Speera, genialnego architekta i ministra uzbrojenia ze świty Hitlera, skazanego w Norymberdze na dwadzieścia lat więzienia, dają właśnie fascynujące świadectwo przeżyć człowieka wyłączonego poza nawias świata, pozostawionego w emocjonalnej i informacyjnej pustce na pastwę własnych szaleństw.
Te, tworzone potajemnie i opracowane po wojnie, opisy kolejnych dni w więzieniu w Spandau to świetna podróż w głąb psychiki człowieka pokonanego, ale jednak nie złamanego. Speer w barwny i intrygujący sposób przedstawia twardą rzeczywistość szarego więziennego bloku, codzienność, problemy i radości więźnia pod specjalnym nadzorem, dając czytelnikowi niepowtarzalną okazję poznania świata zza krat bez zdobycia osobistego doświadczenia. Ale, oprócz tego, „Dzienniki…” to próba rozrachunku Speera z samym sobą – dlaczego uległ on Hitlerowi i jego ideom, co sprawiło, że pomimo tego, iż zdawał sobie sprawę z tego, że dzieją się rzeczy niewyobrażalne, przyzwalał na to wszystko. Anatomii "mitu Hitlera" jest wiele, w każdej książce o nazizmie można znaleźć przynajmniej jedną; nie do przecenienia jest jednakże relacja osoby będącej przyjacielem przywódcy III Rzeszy.
Ale, w przeciwieństwie do innych książek o nazizmie, Speer jest osobiście i emocjonalnie zaangażowany w procesy zachodzące w III Rzeszy, dlatego też można mieć ambiwalentny stosunek do wspomnień i ich analizy przytaczanych w „Dziennikach”. To jest właśnie problem z publikowanymi przez autora prywatnymi zapiskami, zwłaszcza - później redagowanymi (do czego przyznaje się autor już we wstępie) – nie wiadomo, na ile szczere są to wyznania, a na ile - jedynie próba usprawiedliwienia się i ukazania swej przeszłości w jak najlepszym świetle. Choć Speer nie stroni od samobiczowania, niektóre z jego głębokich myśli o moralności w totalitaryzmie uderzają w fałszywe nuty, nadając retrospekcyjnym wpisom wdzięku uczniowskich wyjaśnień, jakoby pies zjadł wypracowanie.
Jednak to nie historia widziana oczami hitlerowskiego zbrodniarza jest tutaj najważniejsza, a powolny proces psychicznej dezintegracji, jakiej ulega Speer w czasie odsiadywania swojego dwudziestoletniego wyroku. Opisując nawet błahe epizody, ulotne przemyślenia, drobne problemy dnia codziennego i mało ważne, a jednak znaczące zwycięstwa myśli nad materią, Speer przekazuje fascynujący, a jednocześnie przerażający wizerunek więzienia - wizerunek, który może zainteresować każdego, kto poszukuje obrazu człowieka w sytuacjach ekstremalnych. Ale „Dzienniki” to nie tylko materiał do badań psychologicznych, ale również naprawdę wciągająca lektura. Trudno powiedzieć, żeby czytało się wspomnienia Speera z wypiekami na twarzy; akcji to tu raczej się nie znajdzie. Ale wyszukany, acz przystępny styl architekta, jego przemyślenia dotyczące tak wydawałoby się nieistotnych spraw jak wpływ grawitacji na cykl wzrostu fasoli, mroczny i posępny klimat, jaki udaje się mu stworzyć… To wszystko sprawia, że choć nie jest to lektura łatwa i raczej też niezbyt przyjemna, książkę odkłada się dopiero po skończeniu ostatniej strony, nie wcześniej.
„Dzienniki ze Spandau” to intrygująca książka. Wymarzona dla tych, którzy poszukują w literaturze obrazu człowieka w sytuacji ekstremalnej, pokazująca powolny upadek nawet najbardziej zorganizowanego człowieka. Miłośnicy historii, skuszeni znajomym nazwiskiem na okładce, znajdą natomiast w Speerze inteligentnego, choć trochę zbyt uładzonego, komentatora rzeczywistości czasów przed- i powojennych. To naprawdę interesująca lektura, która potrafi przykuć uwagę czytelnika i nie wypuścić jej aż do ostatniego słowa ostatniej strony.
Jest to swoisty dokument czasu, sporządzony przez jednego z czołowych ludzi Trzeciej Rzeszy, tego, który współtworzył ponurą, straszliwą...