Wojtek już od maleńkości związany był z Armią Andersa, której towarzyszył w Persji, Iraku, Palestynie, Egipcie i Włoszech, gdzie brał aktywny udział m.in. w bitwie o Monte Casino. Był częścią 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, gdzie swoim dokazywaniem i wybrykami wprowadzał wiele radości wśród żołnierzy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Wojtek był… niedźwiedziem, a dokładnie syryjskim niedźwiedziem brunatnym. I to jego losy opowiada książeczka Łukasza Wierzbickiego, „Dziadek i niedźwiadek”, która pokazuje dzielnego misia od początków swojej kariery wojskowej, kiedy został kupiony przez polskich żołnierzy, aż po jego pobyt w zoo w Edynburgu. Wraz z nim i dwoma żołnierzami, jego samozwańczymi opiekunami, wędrować więc będziemy przez pustynie, płynąć okrętem wojennym, oglądać z bliskich tyłów bitwę o Monte Casino by w końcu żegnać się z armijnym życiem…
Wbrew pozorom jest to historia oparta na faktach i Wojtek istniał naprawdę, tak jak i zresztą większość z fauny jaka pojawia się w Armii Andersa. Ale jest to tylko ciekawostka dla rodziców, a prawdziwym odbiorcą „Dziadka…” jest dziecko, najlepiej około we wczesnym wieku szkolnym, młodsze i trochę starsze raczej znudzi historyczny aspekt całej opowieści, chociaż właściwie II wojna jest tutaj tylko tłem do opisywania kolejnych przypadków i wypadków jakie prokuruje posiadanie w swoim sąsiedztwie nawet oswojonego i przyjaznego misia.
Jest to książeczka ciekawa, pełna humoru i pomimo dosyć poważnej tematyki (wojna nie jest tematem łatwym do pokazania dziecku, żeby nie popadać w patriotyczne zadęcie albo nie wymieniać po prosu suchych faktów w nadziei, że ‘coś zostanie’) bardzo pogodną i ciepłą. Nie ma w niej żadnego zadęcia, machania biało-czerwoną flagą i recytowania patriotycznej poezji na każdej kartce. Jest natomiast mnóstwo zabawnych perypetii, ciekawych spotkań i przyjemnych bohaterów, którzy przemawiają do wyobraźni zarówno młodszych, jak i starszych. Oprócz barwnych i zabawnych ilustracji dołączone są jeszcze prawdziwe zdjęcia przedstawiające Wojtka w czasie swojego armijnego życia. To ciekawy aspekt, chociaż raczej dla rodziców niż dla dzieci.
„Dziadek i niedźwiadek” to książka, która zdecydowanie powinna być pierwszą opowieścią historyczną młodego czytelnika, by pokazać, że historia to nie tylko daty i bitwy, ale także wydarzenia niezwykłe czy frapujące. Ta ciepła powiastka z przyjaznym misiem jako głównym bohaterem oswoi z samą myślą poznawania dziejów świata, pewnie nawet zainteresuje i zachęci do własnych poszukiwań. Mały słowniczek na końcu prezentuje kilka wybranych terminów związanych z Armią Andersa, ale nie w sposób rozległy czy choćby uporządkowany, należy się więc przygotować na możliwe pytania związane z II wojną światową. A jeśli chodzi o formę – „Dziadek…” poszczycić się może trochę uproszczoną (ale wychodzi jej to tylko na plus!) mapką trasy wyprawy Wojtka, a co za tym idzie całego 2. Korpusu Polskiego, także więc przyzwyczaja do takiej formy uproszczenia i skrótu danych (może wydaje się to śmieszne, ale większość osób nie potrafi poradzić sobie z mapami historycznymi…).
„Dziadek i niedźwiadek” to wspaniała opowieść, bardzo ciepła i wywołująca uśmiech na twarzy nawet starszego czytelnika. Losy Wojtka powinny spodobać się nawet najbardziej grymaszącym młodym ‘koneserom’ literatury… a fakt, że bawiąc uczy, a ucząc bawi jest jedynie miłym dodatkiem.
Machiną przez Chiny to kolejna powieść przygodowa Łukasza Wierzbickiego oparta na prawdziwej historii. Halina i Stach to para nieco szalonych podróżników...
Najbardziej wyczekiwany tytuł literatury dziecięcej roku 2018! Jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa opowieść dla dzieci z barwnymi, pełnymi energii ilustracjami...