Wiadomość o ciąży wywraca życie Soni dosłownie do góry nogami. Jej chłopak zostaje aresztowany i raczej nie ma szans, by szybko opuścił więzienie. Jej rodzice nie są zadowoleni, ale znajdują rozwiązanie – oddanie dziecka do adopcji niemieckiej rodzinie. Sonia początkowo się zgadza, ale z czasem, gdy jej brzuch staje się coraz większy, a córeczka w jej łonie porusza się coraz bardziej gwałtownie, rośnie w niej miłość do dziecka i uświadamia sobie, że nie odda jej za żadne skarby. Słysząc o spisku uknutym przeciwko niej przez matkę i ojczyma, wybiega z domu w noc niemalże tak, jak stała - bez pieniędzy, ubrań, bez celu ucieczki.
Tak mogłaby się zaczynać niejedna wiktoriańska powieść dla pensjonarek, podobnie jak Sonia pokrzywdzonych przez niesprawiedliwy los. W pociągu Sonia poznaje starszą kobietę, która wyciąga do niej pomocną dłoń i zabiera do swego olbrzymiego domu. Domostwo jest stare i ponure. Mieścił się tu niegdyś szpital, a teraz mieszka tylko starsza pani i jej niema przyjaciółka. Dom skrywa liczne tajemnice, które Sonia będzie musiała poznać. Dwa oblicza to bardzo adekwatna nazwa dla tego miejsca. Dziewczyna nie wie, że z pozoru przychylna jej dobrodziejka będzie pragnęła zawładnąć jej życiem, by ułożyć je po swojemu, według własnego scenariusza. Dziewczyna wpadnie w pułapkę własnej nieporadności i nadmiernego zaufania do innych ludzi.
Opowieść w żadnym stopniu nie wydaje się prawdopodobna, wydarzenia są mocno naciągane, dramaty z przeszłości budzą raczej niedowierzanie: jak to w ogóle możliwe, by latami urywać takie zbrodnie? A już sprawa własności domu po śmierci właścicielki jest zupełnie oderwana od elementarnych zasad dziedziczenia majątku.
A jednak jest w tej powieści pewien specyficzny klimat, atmosfera, która pozwala oddać się nastrojowi grozy, uwierzyć w nieludzkie okrucieństwo, jakiego dopuszczają się mieszkańcy domu. Dwa oblicza to zdecydowanie miejsce nawiedzone przez zło w czystej postaci, ale skrywane pod pozorami pragnienia czynienia dobra. Podobno dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Na tym właśnie założeniu opiera się również pomysł na powieść, której autorka wykorzystuje również nienową konstatację, że poprzez czynienie rzekomego dobra innym tak naprawdę sprawia się przyjemność wyłącznie sobie. Agnieszka Bednarska rozwija przed czytelnikami bogaty wachlarz emocji - od miłości, przez zazdrość, nienawiść, po pragnienie zemsty. Okazuje się, że podwójne oblicze może mieć każdy, a żądza kontroli bywa zaraźliwa. Ciekawie pomyślane.
Nie brookliński most/Lecz na drugą stronę/Głową przebić się/Przez obłędu los/To jest dopiero coś – tak pisał Stachura. W powieści Agnieszki Bednarskiej...
Czy to możliwe, by na portrecie dziecka ciążyła straszliwa klątwa? A jeśli nie, to dlaczego wszystkie domy, w których pojawił się obraz...