Najbardziej boimy się tego, co nieznane i nieokreślone. Jeśli tylko nasze strachy nabiorą realnych kształtów, lęk natychmiast mija. Dedykowana najmłodszym czytelnikom książka Doroty Gellner „Duszki, stworki i potworki” to doskonała metoda na odgonienie strachu nie tylko w momencie, gdy zapada zmrok.
Przedziwne uosobienia strachu czają się wszędzie. W przymierzalni grasują strachy obgryzające i zjadające wszystkie możliwe części garderoby. Na starych krzakach mieszkają straszaki, które straszą się nawzajem. Na strychu z dużym prawdopodobieństwem można natknąć się za to na hałasujące licho. W książeczce Doroty Gellner nie zabrakło także charakteryzującego się nieproporcjonalnie wielkim nosem zapachowego potworka. Kolorowy potwór tylko z nazwy wydaje się groźny. Tak naprawdę jest tylko zlepkiem kilku warzyw. Przed lustrem natomiast stroi się dziwadło. Cechuje się tak niesamowitą aparycją, że biedne zwierciadło na sam widok dziwadła po prostu… pęka! Stworki wybierają się na elegancką uroczystość. Jednak brak znajomości zasad savoir-vivre’u wywołuje raczej katastrofalne skutki. W szafach mieszkają za to wieszaki-pokraki. Paskuda jest uosobieniem niechluja i brudasa. Nie pozwala sprzątać pod szafą i kanapą, niszczy miotły i szczotki.
„Duszki, stworki i potworki” to książeczka złożona z króciutkich, zajmujących zaledwie połowę strony opowiadań. Historie te są rymowane, obecny jest w nich wyraźny rytm. Jednak w publikacji nie zachowano typowego dla wierszyków układu z podziałem na zwrotki i wersy. Czytelnik ma przed oczami tradycyjnie ułożony tekst, charakterystyczny raczej dla prozy. Dlatego obecne w opowiadaniach rymy z początku dezorientują trochę czytelnika, jednak z czasem przyzwyczaja się on do takiego rozmieszczenia treści.
Kierowane do najmłodszych czytelników „potworne” opowiadania z jednej strony pokazują, że strachy są tak naprawdę tylko dziełem dziecięcej wyobraźni, dlatego nie warto się ich bać. Z drugiej natomiast strony – występujące w opowiadaniach postaci stanowią uosobienie pewnych (przede wszystkim – negatywnych) cech. Przypisywanie potworkom wad takich jak niedbałość o higienę osobistą, bałaganiarstwo, wybrzydzanie przy jedzeniu czy hałasowanie sprawia, że najmłodsi czytelnicy odstąpią od tych, źle w końcu kojarzących się, nawyków.
Publikacja Doroty Gellner opatrzona jest przepięknymi ilustracjami. Rysunki są duże, utrzymane w pełnym kolorze i z zaskakującą dbałością o szczegóły ukazują opisywane przez autorkę wydarzenia. Ubranie „Duszków, stworków i potworków” w materialne szaty sprawia, że czytelnik mniej się ich obawia, niektóre zaczyna nawet lubić, choć należy mieć na uwadze, że obecne się w publikacji zmory naprawdę budzące respekt.
„Duszki, stworki i potworki” to książka kierowana przede wszystkim do małych, uczęszczających do przedszkola, dzieci. Publikacja uczy dobrych nawyków – sprzątania, właściwego zachowania się podczas odwiedzin – oraz przegania, często irracjonalne, lęki. Książka Doroty Gellner to także graficzny majstersztyk, dowód na to, że ze zwyczajnych – bądź co bądź – rymowanek, można stworzyć imponujące i przepiękne dzieło, które z niesłabnącym entuzjazmem i dużą przyjemnością będzie się przeglądać.
Nikt Wam tak nie zagra jak mysia orkiestra! Poznajcie też wielkoluda, smoka, królewnę, czarodzieja i łakomego królika, a także pewien zbuntowany kosz na...
Dorota Gellner tym razem w roli scenarzystki?! Odcinek pierwszy – gadająca kania Kania... i koszyk. Prawdziwe fantasy, a za moment komedia romantyczna...