Kilkutomowe serie powieściowe z każdą kolejną książką zawieszają przed autorem poprzeczkę coraz wyżej. Jeśli pierwszy tom okazał się sporym sukcesem, to drugi i następny muszą nie tylko być dobre, ale bezsprzecznie powinny przebić ten otwierający serię. Tak też dzieje się w przypadku serii Greenglass House, gdzie po rewelacyjnej pierwszej części autorka serwuje czytelnikom jeszcze więcej emocji, intryg, zagadek i… nadprzyrodzonych postaci!
Wszyscy, którzy czytali Przygodę w Greenglass House wiedzieć będą, że tytułowy dom to usytuowany na wzgórzu górującym nad portem zajazd, w którym schronienie znajdują przemytnicy. Jednak z uwagi na to, że właśnie rozpoczęły się ferie świąteczne, a – co za tym idzie – sezon ogórkowy (podobnie było w pierwszym tomie) – nikt z gospodarzy hotelu nie spodziewa się wielu gości. Gdy rozpoczyna się akcja Duchów Greenglass House, w zajeździe przebywa jeden gość, ale lada moment ma on opuścić hotel. Wszystko się jednak zmienia, gdy pewnego wieczoru do zajazdu dociera grupa przedziwnych kolędników, przebranych w ludowe, inspirowane mitologią stroje. Gościnność państwa Pinów nie pozwala nie zaprosić zmarzniętych wędrowców do wnętrza Greenglass House – zwłaszcza, że po drodze przytrafiły się kolędnikom nieprzewidziane przygody. Milo, syn gospodarzy, pamiętając ubiegłorocznych, niespodziewanych gości, z milczącym spokojem przyjmuje kolędników. Jednak gdy okazuje się, że przyjaciółkom domu, a teraz też i gościom zajazdu – poznanym w pierwszym tomie szachrajkom Clem i Georgie – giną z pokojów rzeczy, atmosfera w zajeździe się zagęszcza. Kto tym razem jest złodziejem i co knuje pod dachem Greenglass House? Kim są dziwaczni kolędnicy? I dlaczego do głosu zaczynają dochodzić duchy pomieszkujące w okolicach zajazdu?
Na pierwszy rzut oka Duchy Greenglass House pod względem struktury do złudzenia przypominają pierwszy tom serii. Akcja powieści toczy się w tym samym miejscu i w podobnym okresie (tyle, że rok później). Podobnie jak w pierwsze części, w zajeździe zupełnie niespodziewanie pojawia się grupa niezapowiedzianych, i – jak się nieco później okazuje – budzących podejrzenia gości. W tomie drugim również dochodzi do kradzieży, i, tak jak w części pierwszej, Milo wraz ze swoją przyjaciółką Meddy wcielają się w wyimaginowanych bohaterów i odgrywając sceny z gier rodem z RPG, próbują rozwiązać zagadkę. Jednak podobieństwo pod względem struktury opowieści wcale nie oznacza, że tom drugi znudzi czytelnika. Bynajmniej. Powieść Duchy Greenglass House jest jeszcze bardziej mroczna i tajemnicza, a obycie (dzięki tomowi pierwszemu) z realiami panującymi w zajeździe sprawia, że czytelnik może skoncentrować się na szczegółach i niuansach, które autorka co pewien czas podrzuca, by mylić tropy lub kierować śledztwo prowadzone przez czytelnika na właściwe tory.
W powieści Duchy Greenglass House oprócz tytułowych istot nadprzyrodzonych pojawia się też wiele postaci z przeszłości portowego miasteczka. Kate Milford odkrywa rąbek tajemnicy związany z Nagspeake. Dowiadujemy się, kim była Violetta Cross i dlaczego ma dla tej opowieści kluczowe znaczenie. Poznamy też mieszkańców Wolnej Strefy i dowiemy się, komu udziela schronienia ta owiana legendami dzielnica. Wertując strony powieści, mamy momentami wrażenie, jakbyśmy sami uczestniczyli w angażującej i wciągającej bez reszty rozgrywce, jakbyśmy – niczym Milo i Meddy – wcielali się w przechery, eremitów lub euforyków.
W drugim tomie autorka koncentruje się z jednej strony na folklorze i świątecznych tradycjach związanych z kolędowaniem i przebieraniem się za dziwne, czasami nieco przerażające postaci (konia z czaszką i rogami czy też kobietę z wieńcem z ostrokrzewu i jemioły na głowie), a z drugiej – na kartografii. I chociaż z pozoru są to zagadnienia, o których od czasu do czasu zdarza nam się usłyszeć, to autorka przedstawia je w tak intrygujący i interesujący sposób, że czytelnik ma ochotę zgłębić podjęty temat i na własną rękę poszukać dodatkowych, związanych z nim ciekawostek czy anegdot.
Obok rewelacyjnie przygotowanych opisów przestrzeni, również kreacje bohaterów zasługują na najwyższe noty. W Duchach Greenglass House spotykamy znane już postaci (gospodarzy, ich synach i kucharki z Greenglass House, Georgie i Clem oraz narzeczonego tej ostatniej), ale też z bohaterami zupełnie nowymi, którzy wzbudzą w czytelniku ogromne zainteresowanie i zaintrygują swoją tajemniczością. Przeczucie, że kolędnicy coś ukrywają, jest bowiem jak najbardziej trafne. Problem polega jedynie na tym, by prawidłowo dopasować do siebie kolejne elementy tej układanki.
Duchy Greenglass House czyta się jednym tchem i za nic nie chce się odrywać od lektury, nie doczytawszy jej do końca. Wydarzenia biegną w szalonym tempie, bohaterów i zbiegów okoliczności jest również na tyle dużo, by tropy i podejrzenia łatwo było mylić. Autorka trzyma czytelnika w napięciu do samego końca, ale nie zapomina też, by przemycić pod powierzchnią dynamicznej powieści przygodowej ważne i cenne wartości. Po raz kolejny przyglądać się będziemy wahaniom i rozterkom Milo, uczuciom, jakie pojawić się mogą u dziecka, które zostało adoptowane i w dodatku pochodzi z odległego kraju. Z ogromnym wzruszeniem śledzić będziemy trudności, z jakimi mierzą się Whitcherowie – ojciec i córka. Spojrzymy też na wspaniałą, bezinteresowną i szczerą przyjaźń, jaka łączy zarówno gospodarzy, kucharki i „stałych bywalców” Greenglass House.
Powieść Kate Milford to znakomita propozycja dla młodszych i starszych czytelników. Dla wszystkich, którzy wciąż nie czują się zbyt starzy, by przeżyć fascynującą i pełną niespodzianek przygodę.
W zajeździe Greenglass House nic się nie dzieje, bo nadeszła zima. O tej porze roku nawet przemytnicy nie pojawiają się w hotelowych progach. Dlatego dwunastoletni...
Kolejna książka z bestsellerowej serii Greenglass House. Padający od tygodni deszcz sprawia, że drogi są nieprzejezdne, a woda w pobliskiej rzece Skidwrack...