AFRYKA DZIKA?
Dziki Czarny Ląd, Trzeci Świat, susza, głód, wojny plemienne, dzika przyroda, problemy z wodą, AIDS, epidemie, akcje humanitarne, teren kuszący dla podróżników i antropologów, ale tak naprawdę całkowicie obcy. My, jako europejczycy, tak naprawdę niewiele wiemy o najbliższym nam kontynencie. Przez wiele wieków ignorowany, niepoznany, niezbadany, terra incognita, miejsce gdzie żyją lwy i dziwaczne stwory z oczami w brzuchu, bez głów i rąk. A jak już ląd został odkryty, opisany, mniej więcej zbadany, choćby tylko pod względem kartograficznym, to zaraz maksymalnie wyeksploatowany.
Długo Afryka była źródłem niewolników, wywożonych stamtąd siłą za Ocean. Tymczasem współcześnie niewolnictwo jest uprawiane na znacznie większą skalę: „Szacunkowo oblicza się liczbę wszystkich współczesnych niewolników na 27 mln, czyli więcej niż kiedykolwiek wcześniej. (…) Cena niewolnika jest też dzisiaj najniższa w całej historii niewolnictwa: w 1850 r. niewolnik kosztował około 40 tys. dolarów w przeliczeniu na dzisiejszą walutę, a obecnie około 30 dolarów! (np. na Wybrzeżu Kości Słoniowej). Od 1994 r. we Francji działa Komitet Przeciwko Współczesnemu Niewolnictwu, co świadczy o odrodzeniu się tego problemu. Wielu ludzi, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata, utraciło wolność w ramach rekompensaty za niespłacony dług.” Afryka była także miejscem, gdzie kraje europejskie mogły się łatwo wzbogacić i poszerzać swoje terytoria zakładając kolonie. Współczesne konflikty w Afryce są konsekwencją ówcześnie wytyczanych granic, które nie miały nic wspólnego z lokalnymi warunkami – jedno plemię na przykład żyło w dwóch różnych koloniach, a potem państwach. Ingerencja białego człowieka przybierała różne formy.
Oprócz niewolnictwa i wyzysku miejscowej ludności olbrzymie znaczenie dla charakteru tamtejszej kultury miała działalność misjonarzy, nie tylko katolickich, których głównym celem było przeszczepienie na grunt afrykański europejskiej religii i obyczajów kosztem brutalnego tłumienia lokalnych wierzeń. Andrzej Zwoliński opisuje przeróżne oblicza Afryki, jej mozaikową różnorodność, mieniącą się wszelkimi barwami religijność i kulturę. Jest to niezmiernie fascynująca książka, bo pokazuje Afrykę jakiej nie znamy, poprzestając zwykle na utartych schematach i stereotypach.
Tymczasem Autor pokazuje kontynent budzący się do światowego życia, mający swoją odrębną tradycję i rozbudowaną kulturę, jakże różną od naszej. Czarni, afro amerykanie byli zbyt długo postrzegani za gorszych, nie zdolnych do tworzenia własnej filozofii i pogłębionej refleksji, co wynikało z braku słowa pisanego: „ Są narody posługujące się pismem dla utrwalenia swojej przeszłości; jednakowoż wynalazek ten zabił u nich pamięć (…). U nich wszyscy sądzą, że wiedzą, podczas gdy wiedza powinna być tajemnicą. Prorocy nie pisali, a słowo ich było tym bardziej żywe. Marna to wiedza, która leży zastygła w niemych książkach.” Brak pisma nie czyni ich gorszymi, a może nawet lepszymi? Ważną częścią książki jest religia, wzajemne przenikanie się tradycji rodzimych, chrześcijaństwa, islamu, judaizmu, a także religii wschodnich. Wszystko to tworzy specyficzny klimat religijny, stanowiący spore wyzwanie dla teologów i misjonarzy. Szczególnie, że od niedawna Afrykanie sami zaczęli definiować własną religijność, starając się stworzyć swój własny, oryginalny wkład do teologii. Okazuje się zatem, że Afrykanie mają znacznie więcej do zaoferowania niż tylko turystyczne wycieczki na safari.
Czy grzech innego może być moim? Są takie grzechy, które prawdopodobnie by nie zaistniały bez udziału drugich osób, a w każdym razie ich popełnienie byłoby...
Samobójstwo to - jak określił je Edwin Shneidman - zagadka. Przyczyny samobójstw, jak i mechanizmy, które nimi kierują, pozostają bowiem tajemnicą. Wedle...