Historie życiem pisane
Czy człowiek jest tylko marną istotą? Efektem ewolucji, zaledwie trochę mądrzejszym od zwierząt? A może w swej niedoskonałości, słabościach i grzechach dopiero ma szansę odnaleźć siebie i... Boga? "Drozdy, Cudowny dzień" to nie książka o wierze bądź jej braku, ale o kruchości ludzkiej egzystencji, nieprzewidywalności losu i wadze chwili. Autor, Piotr Bednarski, porusza tematy egzystencjalne, unikając jednak wzniosłości i nadmiernego intelektualizowania. Dostajemy za to wspaniałą powieść podszytą refleksją o naturze rzeczy i ludzkich lękach oraz tęsknotach.
Książka, niczym życie, składa się z kamieni milowych, elementów dzielących ją na kolejne części, ale jednak stanowiących integralną całość. "Drozdy" i "Cudowny dzień" to połączone człowieczą dolą historie, gdzie absurd i konsekwencje podjętych decyzji determinują dalsze losy bohatera. "Drozdy" przedstawiają nam Piotra, poetę, prawdziwego człowieczego drozda, skazanego na śmierć za niepochlebny wiersz, który uraził prezydenta. Na swojej drodze spotyka jednak adwokata, który sam stojąc na progu śmierci, decyduje się na swoistą wymianę duszy za duszę. Zostało mu pół roku życia, zżera go bowiem rak płuc, a świadomość popełnionych grzechów i sprzeniewierzenia sie idei, przygniata niczym kamień. Dlatego, działając z egoistycznych pobudek, z wewnętrznej potrzeby, wspomina Piotrowi o pewnym prawie, które zostało wymyślone setki lat temu i nigdy nie zostało uchylone. Mowa tu o zapisie zezwalającym skazańcowi na odwiedzenie matki, jeśli wyrazi on takie życzenie. Poeta skwapliwie korzysta z tego przywileju, a adwokat zostaje w celi jako zakładnik. Piotr ma trzy dni na dotarcie do wioski w górach, jednak jak to zwykle bywa, życie ma wobec niego inne plany.
Podczas podróży spotyka pewnego rolnika, nad którego rodem ciąży klątwa. Wszystkie jego siostry, siostry ojca, dziadka po roku owdowiały i teraz żaden mężczyzna w obawie przed śmiercią, nie chce zbliżyć się do córek „pięknych jak trzy gracje". Niespodziewana oferta matrymonialna, jaką otrzymuje Piotr, zaskakuje go, ale przecież nie ma nic do stracenia. Powrót z przepustki oznacza wykonanie wyroku, zatem co za różnica, jak umrze. Decyzja, jaką mężczyzna podejmuje, zupełnie odmienia jego życie, a on sam odnajduje sens istnienia i zaczyna, walczyć o swoje szczęście. "Każda chwila jest na wagę złota" - mówi jego świeżo poślubiona małżonka i Piotr przekonuje się jak wiele prawdy tkwi w tych słowach. Walczy również bohater „Cudownego dnia", który budzi się w nieznanym otoczeniu, kaleki, jako ofiara prawdopodobnie wojny nuklearnej. Dowiaduje się, że został wybrany przez Pana Szadaja, by sie odrodzić, a pod opieką anioła stróża powoli dochodzi do siebie, sięgając jednocześnie w przeszłość w poszukiwaniu swojej tożsamości. Okazuje się, że był włóczęgą, nie mogącym nigdzie znaleźć swojego miejsca, ale za to spotkało go coś najpiękniejszego na świecie - zakochał się.
Bohater patrzy na minione wydarzenia z pozycji widza, człowieka, który wiele przeżył i wiele wie. Te doświadczenia warunkują nie tylko jego postrzeganie, ale i siłę z jaką znosi obecne położenie. Dla niego czas zatacza bowiem koło, a on, podobny do Adama, wygnany z raju dostaje szansę wrócić do swojego ogrodu, swojej ławki i do Niej...
Historie Piotra Bednarskiego nie należą do literatury lekkiej, podszyte są bowiem refleksją na temat prawdziwej wartości życia, nie tego mierzonego stanem posiadania, ale relacjami z ludźmi. W "Drozdach, Cudownym dniu" znajdziemy rozmowy z prostymi ludźmi, wiele ciekawych charakterologicznie postaci jak choćby żebrak Łazarz czy ksiądz u progu kryzysu wiary. Mamy także proroctwa, pesymistyczne w swej wymowie, ale jakże bliskie prawdy („Gdy wszystkich wykończą, świat zmieni się w jatkę. Już niewiele do tego brakuje".), a liczne analogie, porównania i przykłady omawiające treści biblijne (jak na przykład "Golgota bohatera") oraz kult życia i miłości. Mając w pamięci wcześniejszą książkę autora, „Złoty list", pozostaje mi tylko dodać, że Bednarski coraz swobodniej i z brawurą posługuje się słowem, celnie trafiając w nasze słabe punkty i lęki. Może po prostu - podobnie jak Piotr - jest dobrym obserwatorem życia?
W skład zbioru prozy Piotra Bednarskiego wchodzą trzy powieści: Błękitne śniegi Po Złote Runo Śnieżne kraby...
"Rejsy po arcydzieło" - kontynuacja "Błękitnych śniegów" - to opowieść o atlantyckich i bałtyckich rejsach wpisana we wspomnienia dramatycznych...