Ludzie nie z drewna
Czego można spodziewać się po książce zatytułowanej Drewniak? W dodatku z taką okładką? Wściekle różowa postać kobiety z wbudowanymi oknami, w których widzimy kobietę, mężczyznę o posturze byka i rękę z siekierą… Intrygująco, trzeba przyznać.
Tymczasem Drewniak zaczyna się jak powieść obyczajowa z dziejów współczesnych yuppies. On zapracowany, ona - artystka. Jakoś nie potrafią się porozumieć. Jak to w życiu. On chce się żenić, bo mamusi by się to podobało, ona kupuje ekstrawaganckie buciory i wolnym czasie rysuje komiks o Drawpiksie.
W kolejnej scenie widzimy bohaterkę na… stypie, która przeradza się w całonocną libację gdzieś na peryferiach miasta. Łucja na pogrzebie wuja, którego nie znała, dowiaduje się od jego znajomych, że odziedziczyła po nim dom, ów drewniak właśnie. Dom z dzikim lokatorem, który zajmuje się filmowaniem przyrody, a przyjechał aż z Argentyny tylko na chwilę, by uporządkować rzeczy po zmarłej matce - jak się okazuje, dawnej kochance wuja dobrodzieja.
Obok w szopie mieszka starszy pan z dredami na głowie, który zdaje się nie akceptować upływu czasu. Jest jeszcze samotna matka z trójką dzieci, każde z innym mężczyzną. A towarzystwo zamyka barwna karlica, w lepszych swych czasach - kobieta lekkich obyczajów.
Łucja Nowakówna, nie zastanawiając się długo, pakuje swoje rzeczy i wprowadza się do drewniaka. Pomaga jej przyjaciel z dzieciństwa, sąsiad przy okazji – Balero, typowy "mięśniak" w dresie.
Trzeba przyznać, że bohaterowie do sztampowych nie należą, a powieść, zdawać by się mogło, obyczajowa szybko przeradza się w kryminał, a miejscami nawet powieść grozy, gdy bohaterka opowiada o oglądanych przez siebie rosyjskich filmach. Ale to jeszcze nic. Łucja poznaje bowiem w teatrze lalek super przystojnego macho, który uwodzi ją niejako z przyzwyczajenia. Ale bohaterka ma alergię na takie typy i odrzuca zaloty, czym doprowadza adoratora do szału… miłości!
Mieszkając w starym domu, dziewczyna stopniowo zaczyna poznawać historię swojego wuja i sąsiadów. Zagmatwane relacje między nimi stanowić mogłyby kanwę niejednej książki, choć na serial telewizyjny o dwudziestej raczej by się nie nadawały. Zbyt dużo tu namiętności, pasji, krytycznych decyzji. Szczególnie przerażająca jest zmarła matka owego lokatora na gapę, który pomimo odejścia mamusi przed wieloma miesiącami nie może się wyprowadzić. Raz już udało mu się uciec przed jej spod jej destrukcyjnego wpływu dwadzieścia lat temu aż na drugi koniec świata. Teraz nie może. Ogląda filmy z jej umierania i popada w coraz głębszą paranoję.
Tymczasem nasza Łucja, młodziutka artystka, wykonująca wolny zawód grafika komputerowego i rysująca komiksy, poznaje… klauna, który pojawia się okolicy, zabawiając umorusane dzieciaki. Łucja nawiązuje z nim namiętny romans, nie wiedząc, kim tak naprawdę jest tajemniczy przebieraniec.
Nie można opowiedzieć Drewniaka w kilku słowach, jest to niemożliwe ze względu na wielość wątków, oryginalność postaci, z których każda ma własną, niezwykłą historię i specyficzny klimat książki – niepokojący i wciągający. O kontrowersyjnych bohaterach nie sposób zapomnieć. A przecież o to właśnie w książkach chodzi - by poruszyć i nie pozostawić obojętnym.
Troje outsiderów zostaje współlokatorami. Przesiadując wspólnie godzinami w kuchni przy stole, stopniowo zbliżają się do siebie. Łączy...
Jędrzej chce pomóc Mońce, Cygance ze swojej klasy. Jest trudna, niedostępna, ale Jędrek się nie poddaje - przecież ją kocha. Brygida nie zgadza...