Ilu ludzi, tyle pomysłów na podróże. Któregoś dnia pakują plecaki, biorą sprzęt i ruszają w drogę. Niekiedy nie zapędzają się daleko, czasami zwiedzają pół świata. Sama nie mam dość odwagi, by zostawić wygodne życie i podążyć za głosem przygody, z zapałem śledzę tych, którym obcy jest strach. Wyruszają w podróż zazwyczaj w duecie, jak Kinga i Chopin czy małżeństwo Poussin, czasami z rodziną (tu podziw dla małżeństwa Kobusów, którzy z dwu- i trzylatkiem wyruszyli do Namibii, przemierzając dziewięć tysięcy kilometrów), niekiedy odważnie ruszają samotnie. Jak Basia Meder czy Piotr Kossowski. Środki transportu wybierają różne. Podróżują autostopem, rowerami lub jak Fran Sandham - na piechotę.
Dariusz Oskroba wybrał podróż ze swoim przyjacielem, Kennethem, roboczo zwanym Kubą. Postanowił na motocyklu dotrzeć z Australii aż do Polski, a wrażenia z tej wyprawy opisał w książce
Dosięgnąć horyzontu, czyli motocyklem przez świat.
Przez siedem miesięcy przejechaliśmy 40 tysięcy kilometrów na kołach i jakieś 10 tysięcy statkami, promami i samolotami. Mam tu na myśli sytuację, kiedy nie było wyjścia i musieliśmy coś przeskoczyć. Ale nasze rumaki były z nami bądź za chwilę ruszały za nami, czy to na pokładzie statku, czy w luku bagażowym samolotu. Oskroba opisuje kolejne przemierzane kraje, Australię, Tasmanię, Timor, Indonezję, Malezję, Tajlandię, Indie, Pakistan, Iran oraz Turcję. Skupia się na egzotycznej części podróży, tej europejskiej poświęcając zaledwie kilka akapitów.
Sporo opowieści dotyczy początku wyprawy. Australia to inny świat, wszystko jest inne, klimat, roślinność, krajobraz, kolory, odgłosy przyrody, fauna, ludzie, a właściwie ich mentalność. Przemierzając ten niezbyt przyjazny dla podróżnika kontynent, Dariusz Oskroba opisuje jego historię, dzieli się spostrzeżeniami i ciekawostkami. Komentuje to, co widzi, nie ukrywając swoich opinii. Oburza go podejście mieszkańców do religii. Piękne kościoły i katedry stoją puste, nikt prawie nie zawraca sobie głowy religią. Na Chapel Street, jednej z modniejszych ulic Melbourne dziewiętnastowieczny kościół przerobiono na bar: na ołtarzu stoją drinki, a tłum młodych ludzi podrygujących w miejscu w rytmie techno oblewa piwem kamienne rzeźby świętych. Zachwyca go przyroda. Zwierza się ze swojego niepokoju dotyczącego trudów podróży przez pustynne i niegościnne wnętrze kontynentu, gdzie zagrożeniem może być palące słońce, pustynne burze czy nagłe, ulewne deszcze, w mgnieniu oka wypełniające suche koryta rzek, tworząc przy tym śmiertelną pułapkę. A gdy czytelnikowi przyjdzie narzekać na spóźnienia polskich kolei, autor poczęstuje go australijską historią, w której pociąg spóźnia się nawet... 10 dni!
Każde kolejne państwo to garść ciekawostek. Czasami dotyczą one ludzi, historii, innym razem mijanych miejsc czy lokalnych zwyczajów. I tak poznajemy smutny los Aborygenów, efekty spotkań z malajskimi piratami czy milczące, indonezyjskie żony. Widział kto kiedy babę, żeby nie gadała? - dziwi się autor i temu zdziwieniu trudno się... dziwić!
Na indyjskich stosach płoną martwe ciała, choć nie wszystkich się spala. Nie kremuje się ciężarnych kobiet, świętych mężów, dzieci do dwunastu lat, zwierząt, trędowatych i ugryzionych przez kobrę. Zwłoki zaszywa się w płótno, wkłada kamień i do Gangesu. Czasami kamień się urwie, worek otworzy i ciało płynie sobie po powierzchni pomiędzy kąpiącymi się ludźmi - pisze autor, przemykając przez hałaśliwe Indie. Pakistan przebywa w eskorcie policji, w Turcji zatrzymuje się w Adampolu, polskiej wiosce, położonej wśród zalesionych gór, gdzie nad ranem pieją koguty, a wśród drzew wałęsają się dziki. Po drodze spotyka wielu ciekawych ludzi. Rozmawiając z nimi, poznaje historie, których na próżno szukać w przewodnikach.
Dariusz Oskroba żadnego z aspektów podróży nie wyróżnia. Pisze o kłopotach z załatwianiem formalności, opisuje mijane miejsca, zasłyszane opowieści. Dzieli się swoimi fascynacjami i obawami. Zapisuje osobiste refleksje i podaje fakty geograficzne czy historyczne. Sięga po historie zabawne i refleksyjne. Wspomina o zagadnieniach społecznych, kulturowych, ekonomicznych czy geograficznych. Nie unika dzielenia się osobistymi opiniami. Opisuje świat takim, jakim go widzi.
Każdemu mijanemu państwu poświęca osobny rozdział, załączając przy tym mapkę, pozwalającą prześledzić trasę wyprawy. Porządek jest jednak pozorny, gdyż w rozdziały te wkrada się lekki chaos. Autor skacze z tematu na temat. I tak na przykład pisząc o Indonezji, w jednym akapicie skupia się na produkcji makaronu, w następnym przechodzi do kwestii indonezyjskiej motoryzacji, aby za chwilę opisywać wygląd tamtejszych miast. Nie jest to jednak na tyle irytujące, by przeszkadzało w lekturze. Tylko czasami taka nagła zmiana tematu wybija nieco z rytmu.
Książka
Dosięgnąć horyzontu, czyli motocyklem przez świat zawiera wszystko to, co powinna mieścić w sobie pamiętnikarska książka podróżnika-amatora. Trochę faktów, sporo anegdot, nieco emocji i mnóstwo zdjęć. Czyta się ją nieźle, informacji o mijanych krajach i ich mieszkańcach jest bardzo wiele, sam autor przyznaje, że drzemie w nim dusza nauczyciela i wrażenia z wyprawy często przeplata wzmiankami faktograficznymi. W przeciwieństwie do chociażby książki Stefana Czernieckiego, ta nie nie jest pisana pod wpływem emocji. Tu styl jest spokojniejszy, zdania bardziej wyważone. Zapiski ilustruje ogromna ilość zdjęć. Co istotne, fotografie te są podpisane, niekiedy dowcipnie, innym razem - konkretnie. Ważne, że nie trzeba się zbyt długo zastanawiać nad tym, co przedstawiają.
W dalekie podróże człowieka popycha ciekawość albo chęć ucieczki. Dariusz Oskroba, prezes i współwłaściciel wielkiej firmy, zapracowany, żyjący w pędzie i stresie, dostrzegł, że coś mu umyka, że skupiając się wyłącznie na pracy, coś traci, coś omija. Przeczytana książka o podróży motocyklem dookoła świata zainspirowała go do rozpoczęcia własnej wędrówki. Odzyskał spokój, stał się silniejszy fizycznie i psychicznie, zmienił swój stosunek do otoczenia. Może tym razem jego historia zainspiruje kolejną osobę i niedługo przeczytamy zapis następnej motocyklowej wyprawy w nieznane?
Sprawdzam ceny dla ciebie ...