Autorzy bloga domowy-survival.pl postanowili zdobyć nowy rynek, kumulując swoją wieloletnią wiedzę i zdobyte w sztuce przetrwania doświadczenie w dosyć grubej, wzbogaconej ilustracjami książce. Zachęcają w niej do przygotowania się na tak zwane „trudne czasy”. Ale czym tak naprawdę są owe „trudne czasy"? Czy wystarczy kryzys na giełdzie? Brak prądu na osiedlu? A może atak terrorystyczny w mieście? Tak naprawdę uzależnieni jesteśmy od stałych dostaw prądu, świeżej wody w kranach i dobrze wyposażonych sklepów. Tymczasem wystarczy drobna usterka w systemie, by nastąpiła katastrofa. Awaria terminala płatniczego uniemożliwi zapłacenie za paliwo na stacji i, nie mając gotówki przy sobie, utkniemy gdzieś w trasie. Brak wody na osiedlu sprawi, że pójdziemy do pracy z nieświeżym oddechem i tłustymi włosami. Brak prądu uniemożliwi połączenie się z Internetem, od którego zdążyliśmy się przecież uzależnić. Nie będzie można podgrzać wody, uruchomić pieca - i tak dalej, i tak dalej. A przecież na takie sytuacje można - i należy - się przygotować.
Ta książka mówi właśnie o tym, jak być przygotowanym na niezaplanowane sytuacje kryzysowe. Miejscami wydaje się nieco absurdalna, gdy autorzy zalecają przechowywanie w domu stu litrów wody na wszelki wypadek, a także posiadanie kilku rodzajów latarek i planów ewakuacji. Z drugiej jednak strony – co zrobisz, Czytelniku, gdy nagle w środku nocy trzeba będzie uciekać z domu, bo obok spadł samolot, ktoś podłożył bombę u sąsiada, wróg stanie u bram miasta, a skażenie radioaktywne osiągnie stan krytyczny? Co zrobisz?
Na to pytanie są gotowi odpowiedzieć o każdej porze dnia i nocy tak zwani prepersi - ludzie, którym niestraszny jest kryzys. Prepersi wręcz go wyglądają, pragnąc wypróbować wreszcie swoje schrony, udające na co dzień ziemianki na warzywa, założyć plecaki z pełnym ekwipunkiem, pozwalającym przetrwać w głuszy aż do przybycia ratunku. Nie panikują na dźwięk alarmu, wszystko mają spakowane, bak - zatankowany, cenne rzeczy - ukryte w bezpiecznym sejfie, a piwnicę wypełnioną słoikami z przetworami.
Autorzy w kolejnych krokach pokazują sprytne pomysły, jak zaoszczędzić wodę, skąd w ogóle wziąć wodę pitną, gdy nie ma w kranach, jak ogrzać mieszkanie, gdy ogrzewania zabraknie, gdzie przechować żywność i jakie produkty kupić na zapas. Wskazują też, dokąd uciekać na wypadek wojny i co należy wówczas ze sobą zabrać. Nasuwa się tylko refleksja, że przecież gdy zapadały decyzje o tworzeniu w miastach gett, ludzie także myśleli, że dzięki zapasom, dobrej kondycji i odpowiedniej ilości ukrytego złota uda im się przetrwać wojnę. Robienie planów „na wszelki wypadek” uspokaja sumienie i pozwala zasypiać z poczuciem bezpieczeństwa, ale działa chyba tak samo jak kupowanie drogich ubezpieczeń na życie - jakby wyższa kwota miała nas ustrzec przed wypadkiem komunikacyjnym albo zderzeniem z meteorytem.
Książka Domowy survival, choć momentami wydaje się bełkotem bojącego się świata psychola, to uświadamia bardzo smutny fakt – nic nie jest oczywiste i dane raz na zawsze, niczego nie możemy być pewni. Warto więc posiadać bezpieczną skrytkę, wypełnioną zapasami wody i żywności, by nie drżeć przy każdym niepokojącym komunikacie w mediach.