„Dom ojca”, czyli pierwszą przetłumaczoną na język polski powieść hiszpańskiego twórcy, Justo Navarro, streścić można w kilku zdaniach. Młodemu bohaterowi, którego imienia nie poznajemy, pozostaje pół roku życia – w jego płuca wbiły się bowiem odłamki amunicji, kiedy walczył na wojnie w Rosji. Do domu powrócił z bezpowrotnie utraconym zdrowiem oraz Krzyżem Żelaznym drugiej klasy. Matka wysyła go do rodzinnego domu jego, nieżyjącego już od kilku lat, ojca. Tam młodzieniec poznaje swojego stryja, zostaje wybrany na przyjaciela przez intrygującego księcia de Elvira a także zakochuje się w jego żonie, Ángeles. Finał, zważywszy na treść notki wydawniczej opisującej powieść od początku do końca, niczym nie zaskakuje. Następuje przewidywalne rozwiązanie akcji.
W opowieści głównego bohatera, narratora książki, pojawia się wprawdzie jeszcze kilka postaci, jednak poza Portugalem, towarzyszem młodzieńca podczas wizyt u księcia, nie odgrywają one większej roli. Można tu mówić o pewnej surowości – czy ze względu na ograniczoną ilość ważnych dla treści postaci, czy też w wyniku statycznego przedstawiania wydarzeń. Zagęszczeniem tej dość ubogiej, na pozór, fabuły jest język, jakim posługuje się narrator. Składnia jego wypowiedzi drażni – nagminne powtórzenia wyrazów, zwrotów czy też niemal całych zdań, będące zapewne celowym zabiegiem, stylizacją na język mówiony, rażą swoją przesadnością. Być może w języku oryginału zabiegi te okazują się przydatne bądź chociaż efektowne; tutaj denerwują. O dziwo jednak, jeśli czytelnik jest na tyle cierpliwy, by nie rzucić książki w kąt od razu, z czasem do tego specyficznego języka da się przywyknąć na tyle, by i sama treść okazała się interesująca. Treść czy raczej – to, co kryje się w treści.
Wspomniany wyżej brak dynamiki oraz zagmatwanie języka, który docelowo powinien być przystępny (bo mówiony) dają podłoże do silniejszego rozwoju warstwy symbolicznej utworu. Już sam tytułowy „dom ojca” nasuwa skojarzenie z patriarchatem i wszystkim, co z tym pojęciem związane. Co ciekawe, sama książka daje pewność, że takie skojarzenia są słuszne: to do domu ojca w ostatnią przedśmiertną drogę wyrusza młody bohater, aby poznać dotąd nieznanego stryja.
Dom ojca okazuje się też źródłem konserwatyzmu i zasad w jego imię wprowadzanych. Mniej istotne jest nawet to, że sama postać ojca, najpierw wyklętego przez rodzinę i wyrzuconego na bruk, potem przynoszącego wstyd swojej żonie i synowi, okazuje się karykaturą tych zasad. Ważna jest sama instancja domu, symbol wysunięty na pierwszy plan. Podobnie rzecz się ma z obrazami bohaterów książki – ich charakterystyki dokonać można operując pojęciami dość ogólnymi, ale i jednocześnie wieloznacznymi. Dobrze, że proza hiszpańska, niespecjalnie znana polskiemu czytelnikowi, przenika do naszego kraju. Książka „Dom ojca” jako jej reprezentantka spisuje się całkiem nieźle. Warto po nią sięgnąć choćby po to, by doświadczyć jej inności na tle współczesnej rodzimej literatury.
Anna Szczepanek