Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi,
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.
Dylan Thomas, Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy, tłum. S. Barańczak
Ostrożnie przykładam pióro do papieru, atrament cienkim strumyczkiem napływa do stalówki, mogę pisać. Delikatnie, rozważnie zaczynam kreślić słowo. Z wielkim pietyzmem stawiam każdą literę, starannie wykonuję wszystkie niezbędne zawijasy, zaokrąglenia i kanty. Z zachwytem patrzę na efekt końcowy. Moje imię. Niby nic, a tak wiele. Znam alfabet, posiadam niezbędne do pisania przyrządy, wiem, pod jakim kątem ustawić dłoń i nadgarstek, by rezultat był zadowalający. Umiem pisać, posiadłam tę szczególną umiejętność, o której większość bohaterów Dobranych nawet nie ma pojęcia.
Ta powieść zaskakuje. Trudno przed jej ukończeniem spodziewać się, że może ona czytelnikiem wstrząsnąć w takim stopniu, że może zupełnie zmienić światopogląd. Zapowiedź i okładka zapowiadają lekką i przyjemną lekturę. Niezwykły, ciekawy świat, przedstawiony przez autorkę. Dylemat moralny, który będziemy zgłębiać, lecz ostatecznie bohaterowie wybiorą rozwiązanie optymalne. Tymczasem - nic z tych rzeczy.
Chyba każdemu zdarza się czasem marzyć o Utopii. O świecie idealnym, w którym żyją wyłącznie zdrowi, równi sobie ludzie. O świecie pozbawionym podziałów ze względu na przynależność rasową, bez segregacji, bez patrzenia na zasobność portfela. O świecie, w którym nie umierają małe dzieci, matki nie wykrwawiają się podczas porodów, a starcy nie chorują na Alzheimera. O świecie bez wojen. Ally Condie w Dobranych postanowiła przedstawić swoją wersję takiego świata. Pokazała, na jakich podstawach jest on zbudowany, jak wygląda i jak powoli, od środka, gnije.
Główną bohaterką Dobranych jest Cassia, która w dniu swoich siedemnastych urodzin zostaje zaproszona na swój Bankiet Doboru. Denerwuje się - to oczywiste, że się denerwuje. Ale jest wśród przyjaciół, wśród kochających ją ludzi. W przeciwieństwie do większości swoich rówieśników, nie połyka zielonej, uspokajającej tabletki. Zgodnie ze wskazówkami dziadka, nigdy nie połknęła żadnej z dostarczanych przez Społeczeństwo pastylek. Tak przynajmniej sądzi. Bankiet to wyjątkowa chwila w życiu jego uczestników. Moment, podczas którego można ubrać się w odświętny strój, chwila, w której można skosztować jedzenia dla przyjemności, a nie wyłącznie po to, by dostarczyć niezbędnych do życia wartości odżywczych. Na Bankiecie osoby, które zdecydowały, że nie chcą być Singlami, zostają dobrani do idealnych dla siebie jednostek. Dobrani pod każdym możliwym względem. Zarówno fizycznym, psychicznym, jak i genetycznym. Dobrane przez nieomylne w swych sądach Społeczeństwo. Rzeczą niemal niemożliwą jest dobór znanych sobie jednostek. Zwykle nowa para nie zna siebie, pochodzi z zupełnie różnych światów, z różnych Miast. Zwykle, ale nie tym razem. Jednak to, że Cassia zna swojego Wybranka, to nie koniec niespodzianek, które przygotował dla niej los. Z jakimi problemami będzie musiała się borykać? Jakie podejmie decyzje? Jak te decyzje wpłyną na życie jej oraz jej bliskich? Jak dużo osób uszczęśliwi, a ile zrani? O tym przekonać się można podczas lektury powieści Ally Condie.
To opowieść, która pochłania, wciąga niczym mętna woda. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej porusza i budzi coraz większe przerażenie. Podczas lektury tętno przyspiesza, nie mogąc zwolnić po prawdziwym biegu, jaki funduje czytelnikom autorka. A to nie koniec wrażeń, bowiem Dobrani to dopiero pierwsza część cyklu. Cyklu przewrotnego, zaskakującego, nawet - porażającego. Cyklu, po który sięgnąć powinni nie tylko miłośnicy powieści fantasy.