Człowiek - brzmi dumnie?
Czym tak naprawdę jest człowieczeństwo? Co, oprócz cech fizycznych, odróżnia homo sapiens od homo erectusa? Szczycimy się rozwojem cywilizacyjnym, wymyślnymi technikami gromadzenia i przesyłania informacji, do perfekcji opanowaliśmy sztukę kupowania i wydawania pieniędzy, a jednak w trakcie tej długiej drogi do osobników wysokorozwiniętych straciliśmy gdzieś to, co odróżnia nas od bardziej prymitywnych form życia. Straciliśmy nasze sumienie, wrażliwość, zaś stan konta stał się ważniejszy od wyznawanych wartości. Dla zysku jesteśmy w stanie zdeptać, zniszczyć, pozbawić godności innego człowieka. Co więcej, dotarliśmy do takiego ounktu, że nawet nie jesteśmy świadomi swojej bezduszności i faktu, iż chcąc utrzymać się na powierzchni, nieustannie przywdziewamy maski.
Piętnastoletni Jakub niczym nie różnił się od setek obojętnych na krzywdę ludzką przedstawicieli naszego gatunku. Zamknięty w swoim świecie, odrzucony przez innych, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest podobny do tłumu. Choć w jego życiu jest tylko samotność, otoczenie wytyka go jako neurotyka, dziwaka, zaś „antyczne”, złośliwe ciotki nie ustają w oferowaniu dobrych rad dotyczących zmiany jego postawy, to tak naprawdę sercem chłopaka targają takie same potrzeby, jak innych – potrzeby uznania czy akceptacji. Skoro nie zostają one zaspokojone, Jakub poświęca się w pełni tworzeniu kolejnych scenariuszy. Jak sam przyznaje: zawsze wiedział, dokąd zmierzają ludzie, których stwarzał, popychał w określone sytuacje. Przywidywał każdą ich reakcję, był kimś. Nieważne, że miał władzę tylko nad papierem i komputerem. Dlaczego nagle ta sytuacja uległa zmianie? Jak to się stało, że dał się opętać wrednej Modliszce, która niepostrzeżenie wkradła się do jego domu i zasiadała przy jego stole? Jak to się stało, że przestał użalać się nad swoim losem i nareszcie dostrzegł, że inni bardziej potrzebują pomocy? Na te pytania odpowiada Ewa Przybylska, znana już z powieści Most nad Missisipi.
Podobnie, jak w przypadku poprzedniej lektury, opublikowana nakładem wydawnictwa Akapit Press książka Doba z Modliszką to nie lekka propozycja, służąca rozrywce młodych czytelników, ale prawdziwe studium człowieczej natury. Nie wiem, czy rówieśnicy bohatera w pełni będą zdolni odczytać kryjące się na stronach powieści przesłanie, jej głębszy sens, ale jestem przekonana, że to jedna z tych książek, których zrozumienie otwiera drogę do lepszego poznania siebie i drugiego człowieka. Jest to bowiem historia o tak rzadkim już dziś zaangażowaniu i poświęceniu, o wartościach, które dziś są powoli wypierane przez siłę pieniądza.
Piętnastoletni Kuba, niczym Kaj z baśni o Królowej Śniegu, jest zamknięty w lodowym zamku - a właściwie w ultranowoczesnym domu, na zakup którego mógł pozwolić sobie w ostatnich latach jego robiący coraz większą karierę artystyczną ojciec. Porzucony przez matkę, wychowywany przez wiecznie nieobecnego Juppa, chłopiec całą swoją frustrację, nienawiść do świata, przelewa na swoją macochę, zwaną Modliszką. Starsza od niego o niespełna dziesięć lat piękność jawi mu się jako osoba obca, jako uzurpatorka, dlatego też nie kryje się z niechęcią wobec niej, z braku innych możliwości nieustannie uśmiercając ją na kartach książki. Relacje pomiędzy nimi ulegają zmianie za sprawą przypadku – oboje robią to, czego nie powinni. On zakrada się, by podejrzeć, co Modliszka robi wieczorem. Ona zaś pomaga dziwnemu krasnalowi z raną postrzałową. Wszystko jednak ma swój początek w przeszłości, w niezwykłej historii Kiwiego. Spadł z Księżyca (…) Był inny, odmienny, miał w sobie coś, co literaci nazywają czystością. Wierzyłam, że nie jest stąd – mówi Modliszka, wspominając pojawienie się niepełnosprawnego przyjaciela w jej życiu.
Teraz, kiedy pozbawiony przez chciwych biznesmenów domu Kiwi zjawia się z kulą w ciele, Modliszka zrobi wszystko, by pomóc tej kruchej istocie. Dla jego dobra nie zawaha się użyć groźby, nie zawaha się szantażować, a nawet skorzystać z broni. Nie zawaha się nawet wystąpić przeciwko bratu, który - skuszony wizją zysku - zboczył pod wpływem żony w niewłaściwym kierunku.
Jak pisze autorka, tylko: zwierzęta i rośliny wiedzą, po czyjej stronie rosnąć. Ludzie bardzo często dokonują złych wyborów, zapominają o moralności i etyce, o tym, że najważniejszy jest inny człowiek. Szczególnie tak piękny, tak czysty i tak ulotny, jak Kiwi. Jakub, uczestniczący w tej krucjacie niejako przez przypadek, początkowo nie może zrozumieć, jakimi motywami kieruje się Modliszka. Jego wyobrażenie o niej stopniowo ulega zmianie, z naiwnej panienki wykorzystującej jego ojca, zmienia się w kobietę, która dla sprawy jest w stanie poświęcić wszystko. Niepostrzeżenie pomiędzy nim a Modliszką (vel Modi) rodzi się głęboka więź, której daleko może do przyjaźni, ale która na prawno tworzy jej solidne podstawy.
Ta delikatność, poetyckość, którą reprezentuje Kiwi, jest również widoczna w każdym słowie Ewy Przybylskiej. Wszystko jest tu nieoczywiste, zdania nabierają wielu znaczeń, z których to my musimy wybrać to właściwe. Niezmienny jest jednak przekaz tej niewielkiej objętościowo książki. Apel o człowieczeństwo i o empatię. Apel o wrażliwość na drugiego człowieka…
Kilkunastoletnia Paulina mieszka z bratem Mariuszem w małym miasteczku. Opiekuje się nimi babcia. W niezwykle trudnym dla rodziny momencie babcia trafia...
,, - Nie będzie ślubu! - powiedziała wyraźnie do wikarego, a potem w dół, a głośniki rozrzuciły jej słowa po całym kościele. - Nie będzie nigdy...