Zastanawiacie się czasem, jak to będzie, gdy poczujecie, że życie powoli już się wymyka z rąk, że choroba mimo leczenia i wszelkich starań zaczyna zwyciężać? Ja u kresu najbardziej będę się bała nawet nie tyle samotności, ile niedołężności i zależności od innych i niekoniecznie bliskich mi osób.
Evelyn już od jakiegoś czasu gorzej się czuła. Diagnoza, którą postawili lekarze, nie zostawiła nawet skrawka miejsca na nadzieję. Mąż Joseph był zdruzgotany wiadomością, a po przeżytych wspólnie sześćdziesięciu latach nie wyobrażał sobie ani minuty spędzonej na świecie bez swojej ukochanej, z którą tyle przeszedł. Zrobili rodzinny zjazd, na którym ogłosili, że najbliższy rok będzie ostatnim w ich życiu, bo chcą odejść wspólnie i na własnych warunkach. Dla ich dorosłych już dzieci wiadomość była szokiem, z którego długo nie mogli się otrząsnąć. Nie chcieli przyjąć ich argumentów do wiadomości, ale z czasem po rodzinnych opowieściach sięgających początków II wojny światowej i po zaobserwowaniu jak ich pełna energii matka gaśnie, przyjęli na klatę decyzję rodziców. Wspólnie starali się jak najlepiej przeżyć ostatni rok…
„Umieranie nie jest jedynym, co nas zabija”.
Co może zdziałać prawdziwa, niezachwiana miłość, co daje nieprzerwane oddanie i stuprocentowe zaufanie. Siła prawdziwego uczucia, mocnych więzi, stawianie innych ponad siebie, empatia, zrozumienie, wybaczanie, bycie dla drugiej osoby boją podczas życiowych sztormów… Smutki i radości, chwile zwątpienia, goryczy i żalu to wszystko składa się na zwykłą codzienność i jeśli ktoś znajduje prawdziwe oparcie w drugiej połówce łatwiej kroczyć przez życie i pokonywać trudności. O tym właśnie w skrócie jest ta przepiękna opowieść.
Dni, gdy kochałem cię najbardziej to mądra, ciepła i wzruszająca historia. Bardzo mnie poruszyła i na długo zostanie w mojej głowie. Nie wiem też do kiedy zostanę pod silnym wrażeniem lektury, ale teraz wybaczam mężowi chrapanie (chrapie tak, że spokojnie może zagłuszyć pracujący pełną parą tartak). Kiedyś takiego odgłosu może mi zabraknąć…
Amy Neff stworzyła ten rodzaj powieści, do którego czytania nie zasiada się, nie mając pod ręką zapasu chusteczek. I to sporego zapasu. Od dłuższego czasu tak się nie wzruszałam przy czytaniu i dawno emocje tak często nie ściskały za gardło. Całą sobą wczułam się w historię Evelyn i Josepha.
Zawsze staram się znaleźć cytat odpowiadający charakterowi lektury, ale w tym przypadku nie mogłam się zdecydować na żaden konkretny, albowiem w każdym rozdziale znajdowały się zdania i frazy dotykające czułej struny. Zakończę więc nietypowo, bo garścią cytatów, które może zachęcą Was do lektury, a jeśli nie to przynajmniej do chwili refleksji nad własnym życiem i nad drogą, którą aktualnie kroczycie:
„Małżeństwo nie zawsze jest proste, bo życie takie nie jest. A miłość? Prawdziwe zaangażowanie wymaga pielęgnowania. Nie chodzi o motylki w brzuchu i przypływ adrenaliny. To nie magia ani czarodziejski pył podtrzymują iskrę. Pięknym czyni jej trwanie w czasie”.
„Miłość to spacer ręka w rękę, wspólne podążanie ku światłu”.
„Płaczę za małą dziewczynkę, która marzyła o miłości, i za dorosłą kobietę, która zaczyna rozumieć jej znaczenie”.
„Nikt kto kocha, nie uniknie życiowej straty”.
„Kochanie kogoś nie oznacza utraty siebie, miłość może dać więcej, niż odbiera”.
„Wydaje mi się, że najlepszym sposobem na pożegnanie jest przypomnienie sobie wszystkiego… nawet dni, w których czuliśmy się zagubieni. Nie chodzi tylko o najszczęśliwsze dni, choć one także mają swoje miejsce, ale także te najtrudniejsze. Te, w których nie umiałem się odnaleźć, albo myślałem, że cię stracę. Gdy świat walił się w gruzy, lecz ty byłaś wszystkim, czego potrzebowałem. W te dni kochałem cię najbardziej”.
Nie wątpmy, nie oceniajmy, po prostu bądźmy i kochajmy najmocniej, jak tylko umiemy…
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
Dodał/a opinię:
Anna Szulist