Evelyn i Joseph właśnie podjęli decyzję, że najbliższy rok będzie ostatnim w ich życiu. Evelyn ma szybko postępującą chorobę Parkinsona, bez szans na jej spowolnienie, Joseph jak na 79-latka jest zdrowy, ale nie chce spędzić ani dnia bez swojej żony. Po sześćdziesięciu latach małżeństwa chcą odejść razem i na swoich warunkach.
Dla trójki ich dorosłych dzieci to szokująca wiadomość, której nie są w stanie przyjąć. Tymczasem mierząc się z konsekwencjami dokonanego wyboru, para wyrusza w podróż śladami własnej przeszłości, pełnej radości i żalów, śmiechów i smutków, które przywiodły ich aż do tej chwili. Zanim odejdą pragną spełnić swoje marzenia.
Jednak gdy nieuchronnie zbliżają się ich ostatnie dni, muszą stawić czoło niełatwej rzeczywistości podjętej decyzji i pogodzić się z dziedzictwem, które po sobie pozostawią. To ponadczasowa opowieść o niezachwianym oddaniu – poruszający hołd dla potęgi miłości i przypomnienie, że nawet w najtrudniejszych chwilach zawsze można odnaleźć nadzieję i piękno.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
„Dni, gdy kochałem cię najbardziej” Neff Amy to powieść, która głęboko porusza i zostaje w pamięci na długo. To historia o miłości, która trwa przez całe życie, mimo wszelkich trudności, starości i choroby. Autorka w niezwykle subtelny sposób opowiada o małżeństwie Evelyn i Josepha, które po sześćdziesięciu latach wspólnego życia staje przed decyzją o zakończeniu swojej wspólnej drogi. Evelyn cierpi na postępującą chorobę Parkinsona, która coraz bardziej odbiera jej siły i pamięć, a Joseph, choć zdrowy, nie wyobraża sobie życia bez niej. Wspólnie decydują, że nadchodzący rok będzie ich ostatnim – chcą odejść razem, na własnych warunkach.
Książka jest piękna w swojej prostocie, bo opowiada o miłości, która przetrwała próbę czasu, a teraz stoi przed największym wyzwaniem – rozstaniem na zawsze. Autorka wplata w fabułę retrospekcje, dzięki którym poznajemy młodsze wersje bohaterów, ich pierwsze kroki w małżeństwie, narodziny dzieci, codzienne zmagania i wspólne chwile szczęścia. W ten sposób widzimy, jak ich relacja dojrzewała, jak zmieniała się przez lata, jak uczyli się razem pokonywać przeciwności losu. I choć ich życie nie zawsze było usłane różami, to miłość była dla nich fundamentem.
Poruszająca jest także relacja Evelyn z chorobą, jej zmaganie się z Parkinsonem, postępującym osłabieniem, a przede wszystkim z utratą pamięci, która odbiera to, co najcenniejsze – wspomnienia. Jestem osobą, która widziała, jak moja mama walczyła z tą samą chorobą, więc szczególnie mocno przeżywałam fragmenty opisujące walkę Evelyn z ciałem, które ją zawodzi, i pamięcią, która się zaciera.
Moja mama, podobnie jak Evelyn, zmagała się z postępującymi oznakami choroby, ale do końca pozostała pełna siły i godności. Czytając o losach Evelyn, czułam, jak ta historia współgra z moimi własnymi doświadczeniami, co sprawiło, że stała się ona dla mnie niezwykle osobista i głęboko poruszająca. Opowieść o tej walce wywołała we mnie wzruszenie, przywołała wspomnienia i łzy i dotknęła najgłębszych zakamarków mojego serca.
Decyzja o zakończeniu życia w zgodzie z własną wolą jest trudnym tematem, ale autorka nie boi się tego podjąć. Pokazuje to z perspektywy zarówno Evelyn, jak i Josepha, a także ich dzieci, które próbują przekonać rodziców do zmiany decyzji. Książka pokazuje różne emocje – od buntu i smutku po akceptację i zrozumienie. To niezwykle ważna i wzruszająca lekcja o tym, jak kochać aż do końca, ale też jak pozwolić komuś odejść z godnością.
To powieść o pięknie miłości, która jest nie tylko prawdziwa, ale pełna bólu, poświęcenia i trudnych decyzji. Mimo smutnego zakończenia, książka zostawiła mnie z poczuciem spokoju i refleksji nad tym, jak ważne są relacje, które budujemy z bliskimi. Gorąco polecam każdemu, kto szuka ponadczasowej, wzruszającej, ale i głęboko ludzkiej historii o miłości silniejszej niż śmierć!
Evelyn i Joseph... Zakochani w sobie od zawsze... Dziś gdy nad kobietą wisi widmo szybko postępującej choroby Parkinsona, mężczyzna nie wyobraża sobie życia bez niej. Oboje podejmują bardzo trudną decyzję, która jest niczym cios w serce dla ich dorosłych już dzieci.. Tylko, że życie nie zawsze uwzględnia nasze plany, które tak szczegółowo poczynamy. Potrafi zaskoczyć, burząc wszystko w jednej chwili...
"Dni, gdy kochałem cię najbardziej" to niełatwa, momentami bolesna, ale wypełniona po brzegi nadzieją opowieść o wiernej miłości. Tak mogłabym w wielki skrócie o niej powiedzieć. Nie cukierkowej, nie bajkowej, ale takiej ogrzewajacej niczym słońce po burzy. Wierne trwanie przy boku drugiej osoby, choć czasem serce rwie się do czegoś nienazwanego, wierne trwanie w obliczu nieuleczalnej choroby, wierne trwanie nawet wtedy, gdy pozostała pustka... Fabuła, prowadzona dwutorowo, prezentowana w różnym czasie, oczami różnych postaci, przesiąknięta czymś nieuchwytnym, przemijaniem a zarazem ciągłym trwaniem. Autorka kreśli losami swoich bohaterów piękny rys rodzinnych relacji, czasem trudnych, popychających do niewłaściwych wyborów, czasem zbyt ciasnych, zbyt luźnych, ale na pewnym etapie życia tak bardzo potrzebnych i wreszcie docienianych. Książka zachwyca, porusza do głębi, momentami wprowadza refleksyjny nastrój zadumy. Polecam ją każdemu, kto potrzebuje czegoś innego, niż lekka, miłosna historia...
Mam dla Was książkę, która opowiada, o prawdziwej miłości, która trwa mimo upływu lat. Przepiękna, wzruszająca opowieść małżeństwa które są ze sobą, od wielu lat. Pomimo, że teraz są starszymi ludźmi ich miłość do siebie jest ciągle widoczna i podziwiana, przez najbliższych. Opowieść uczy jak kochać, aż do śmierci i wzrusza, kiedy śmierć, chce zabrać bezpowrotnie miłość swojego życia.
Evelyn i Joseph właśnie podjęli decyzję, że najbliższy rok będzie ostatnim w ich życiu. Evelyn ma szybko postępującą chorobę Parkinsona, bez szans na jej spowolnienie, Joseph jak na 79-latka jest zdrowy, ale nie chce spędzić ani dnia bez swojej żony. Po sześćdziesięciu latach małżeństwa chcą odejść razem i na swoich warunkach.
O decyzji powiadamiają swoje dzieci, które próbują ich za wszelką cenę od tego odwieźć. Dając rodzicom wiele do przemyślenia, a tym samym próbując ich zrozumieć. Nastąpił moment, aż zrozumieli, że nie są w stanie niczego zmienić. Postanowili ten czas, który im został, spędzić razem, by zapamiętać i nie stracić wspomnień. Każdy z nich zrobił to na swój sposób, czyniąc tę opowieść niezmiernie ciekawą.
Autorka, aby ubarwić tę powieść, daje nam poznać początki tej wielkiej miłości i koleje ich losów. W opowieści tej można się zatracić, poznając ich jako młodych ludzi, pełnych pasji. Czytając o ich wzlotach i upadkach, zmianach jakie przynosił biegnący czas. Pierwsze dziecko, potem następne, brak czasu i nowe problemy. W tej opowieści ciągle coś się dzieje, bo przewracając każdą kartkę, niepostrzeżenie lecą lata ... Czas przeszły tego małżeństwa jest piękny, choć nie tylko różami usiany. Bo kwiat piękny, ale ma kolce, które ranią i zadają ból, jak to w życiu bywa…
Czas teraźniejszy i każdy następny dzień zbliża ich do pożegnania. Evelyn zaczyna coraz bardziej odczuwać swoją chorobę i brak pamięci. Zaczyna ukrywać słabości przed innymi, ale są coraz bardziej widoczne. Coraz bardziej cieszy się z tego, że już za chwile pożegna się z życiem i zostanie zapamiętana taka jak była. Ona ma szansę odejść z tego świata pamiętając. Nie chce odejść niewiedząca, nieświadoma. Czy jej się to uda???
A co myśli jej mąż i jak on sobie z tym wszystkim radzi, będąc w pełni zdrów. Dolega mu tylko strach życia, bez swojej miłości. Bez Evelyn, nie potrafi żyć, oddychać i patrzeć, trwać...
Książka trzyma do końca w niepewności i strachu przed zbliżającą się chwilą. Pokazuje piękno rodziny. Pokazując miłość i trud. Opowieść jest taka prawdziwa, nie przesłodzona. Przepiękna i mimo, tak smutnego końca, które czeka każdego z nas, warta jest przeczytania. Polecam.
Evelyn ma szybko postępującego Parkinsona. Joseph ma 79 lat i czuje się świetnie, jednak nie wyobraża sobie życia bez żony. Oboje podejmują decyzję o eutanazji. Jednak trzeba jeszcze swoje postanowienie przekazać dzieciom.
Ten ostatni rok życia bohaterów, to hołd dla miłości, ale i dla życia.
Bardzo mnie ta historia poruszyła, nie jest to dziwne skoro niesie w sobie tak ogromny emocjonalny ładunek.
Życie stawia nas przed różnymi wyzwaniami, tak właśnie przed jednym postawiło Evelyn i Josepha. Czy potrafią wspólnie przejść ten ostatni kawałek?
Niewątpliwie książka wręcz zmusza do refleksji nad życiem, chorobą, tym co ważne, a co można odpuścić. Są momenty gdy lektura wręcz boli, Autorka tak dobrze oddała wewnętrzne walki bohaterów, że ich emocje stają się naszymi. Czy pokazała nami jakieś światełko w tunelu? To musicie sprawdzić sami, ja nie zdradzę jak kończy się ta historia, choć na happy end prosto z komedii romantycznej nie ma tu co liczyć ale #wartojakpieron
,,Nikt, kto kocha, nie uniknie życiowej straty".
,,Dni, gdy kochałem Cię najbardziej" to historia życia Evelyn i Josepha. Marzycielki i racjonalisty, którzy poznali się, gdy byli dziećmi i ich miłość była jedyną jaką kiedykolwiek posmakowali i uczyniła szczęśliwymi i spełnionymi ludźmi. Wspólnie dorastali i trwali razem od niepamiętnych czasów, aż pewnego dnia oszołomieni i zdumieli upływem lat, bez ich zgody mijającym życiem - postanowili sami zdecydować o końcu swojej historii - ,,zejść ze sceny z przytupem". Wspólnie zdecydowali, że przeżywszy niemal sześćdziesiąt rocznic ślubu, wychowawszy trójkę samodzielnych już dzieci, ten najbliższy rok będzie ostatnim w ich życiu. U Evelyn zdiagnozowano szybko postępującą chorobę Parkinsona, bez szans na jej spowolnienie. Joseph jak na 79 lat jest zdrowy, ale nie wyobraża sobie życia bez kobiety, która jest jego sensem. Przyszedł więc dla nich czas, by spełnić swoje ostanie marzenia, uporządkować przestrzeń i dać miejsce kolejnym pokoleniom żyć bez ciężaru ich starości, choroby, niedomagań. Dla ich dzieci ta wiadomość jest nie do ogarnięcia rozumem. Bo jak mogą odejść, gdy jest tyle ważnych powodów, by zostać..
,,(...) nadchodzi w życiu taka chwila, gdy dni wstecz jest znacznie, znacznie więcej niż tych, które nas jeszcze czekają, a wówczas jedyne, co pozostaje, to gonić wspomnienia. - Wtedy trzeba się cieszyć każdym dniem, który nam pozostał".
,,Dni, gdy kochałem Cię najbardziej" to wzruszająca podróż śladami prawdziwej miłości, przepełniona nadzieją, tęsknotą i muzyką. Życiowa, mądra, poruszająca - niezwykła. O cieniach i blaskach prawdziwej miłości, bez wielkich słów i heroicznych czynów, przeplatanej radością i smutkiem, wzruszeniami i żalem. Naznaczona oddaniem i zaufaniem. O bólu i stracie, o tym jak żyć by nie przegapić niczego ważnego. O straconych szansach, nieprzewidywalnych kolejach życia, pytaniach i odpowiedziach. O potędze uczucia, które połączyło dwójkę młodych ludzi na całe życie, dojrzewało i ogrzewało swoim blaskiem, o ich ,,przypływach i odpływach", które zarazem odmierzały czas, jak i zacierały jego upływ..
,,Dni, gdy kochałem Cię najbardziej" z pewnością chwyci za serce niejednego czytelnika, pozwoli się wzruszyć i rozmarzyć, ale też da w darze coś więcej niż tylko poczucie poznania dobrej książki..
Dla mnie, choć nie czytam zbyt dużo literatury pięknej - ta powieść, to coś autentycznie pięknego, złożonego, angażującego i niezapomnianego.
Polecam.
"W ich świecie kres jednego oznacza kres obojga".
Evelyn i Joseph spędzili ze sobą prawie całe życie, bardzo się kochają, mają troje dorosłych dzieci. Evelyn dowiaduje się, że jest chora, ma szybko postępującego Parkinsona. Kobieta nie chce ostatnich chwil swojego życia, spędzić będąc całkowicie zależna od innych. Joseph choć zdrowy, nie chce żyć bez żony. Podejmują dobrze przemyślaną decyzję, że odejdą razem, na własnych warunkach, równo za rok zakończą, wspólnie swoje życie. Gdy informują o swoich postanowieniach dzieci, te nie dowierzają, są zszokowani, nie chcą tej informacji przyjąć do wiadomości. Jednak decyzja zapadła. Razem wyruszają w podróż wspomnień, pragną spełnić swoje marzenia.
Nie jest to łatwa opowieść... Wielowymiarowa, wnikliwa perspektywa, mamy dwie ramy czasowe, ta współczesna, przed wyznaczoną datą śmierci i rok 1940 kiedy Joseph we współtowarzyszące zabaw Evelyn zaczyna dostrzegać kobietę. Fabuła zajmująco poprowadzona ukazuje skomplikowane relacje międzyludzkie. Pani Amy pisze z pasją, ogromną energią, czuć szczerość, realizm, całość dokładnie przemyślana i dopracowana w każdym szczególe. To było niesamowite i mocne! Niepodważalnym atutem powieści są bohaterowie. Skomplikowane, autentyczne, rewelacyjnie wykreowane osobowości, wzbudzają w czytelniku wiele sprzecznych emocji. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki.
Czas nieuchronnie płynie, wyznaczona data śmierci zbliża się coraz bardziej. Podjęta decyzja i jej wpływ na całą rodzinę. Evelyn i Joseph, byli ze sobą sześćdziesiąt lat, razem z nimi zanurzamy się w ich wspomnieniach. Krok po kroku poznajemy ich przeszłość, codzienność, która nie była usłana różami. Jak w każdym małżeństwie były chwile przepełnione szczęściem, radością, smutkiem, goryczą, niedomówieniami, poświęceniem, niespełnionymi marzeniami, złością, niezrozumieniem. Trudnymi relacjami z bliskimi, z dziećmi. I miłością, taką szczerą, bezgraniczną, bezwarunkową. Zawsze byli dla siebie wsparciem. Rodzina, jej siła, wartość, opoka.
Zauroczyła mnie ta historia. Piękna, wzruszająca, mądra, słodko-gorzka opowieść. O miłości, o oddaniu drugiej osobie, o życiowych przeciwnościach, o byciu razem, o wierności, o umieraniu. Daje do myślenia, zmusza do refleksji. Z całego serca polecam, czytajcie!
Ona, zmagająca się z chorobą Parkinsona, nie chce być obciążeniem dla rodziny, nie chce, nie pamiętać. On, nie wyobrażający sobie życia bez niej, gotowy zrobić wszystko. Oboje podjęli decyzję,że za rok razem umrą, ich dzieci są w szoku i nie chcą o tym nawet słyszeć...
Do czytania tej opowieści przygotujcie się emocjonalnie i najlepiej zaopatrzcie w chusteczki.
Akcja przebiega dwutorowo, na przemian. Mamy rok przed wyznaczoną datą śmierci, oraz rok 1940 kiedy Joseph zaczyna dostrzegać w Evelyn nie tylko towarzyszkę zabaw.
Poznajemy zmagania związane z podjętą decyzją, a w międzyczasie odkrywamy,że to jak teraz wygląda ich życie wcale usłane różami nie było.
Jak w każdym małżeństwie, nie zabrakło poczucia straty, żalu za straconymi marzeniami, poświęcenia dla drugiej osoby, niedomówień, trudnych relacji z dziećmi czy innymi bliskimi...
Znajdziecie tu mnóstwo miłości ale i złości czy niezrozumienia.
Odkryjecie jak ważny okazuje się czas, który przeminął, że na pewne rzeczy jest już za późno i pozostaje plucie sobie w brodę...a mogłabym/mógłbym...gdybym wtedy postąpił/a inaczej...
Książka zmusza do refleksji, pokazuje,że nic nie jest tak proste na jakie wygląda, a miłość potrafi przenosić góry.
Piękna, wzruszająca powieść, którą z całego serca polecam.
,,Dni, gdy kochałem Cię najbardziej" to książka o miłości ponad wszystko. Evelyn jest chora na Parkinsona i chce życie zakończyć po swojemu. Jej decyzje popiera mąż Joseph. Oboje stwierdzają, że za rok w czerwcu chcą zakończyć swoje życie oboje. Czy ich decyzja to egoizm czy romantyzm? To pytanie podczas czytania nie opuszczało mnie aż do samego końca. Mają przecież dzieci i wnuki. Co z nimi? A z drugiej strony jak żyć bez tej drugiej połówki?
Książka posiada bogate i piękne opisy życia Evelyn i Josepha. Poznajemy ich gdy byli młodymi, zakochanymi ludźmi. A następnie autorka ukazuje ich życie poprzez dekady. Ich emocje gdy na świecie pojawiły się kolejne dzieci. Trud ich wychowania. Ich lepsze i gorsze chwile. Opis przeszłości przeplata się z teraźniejszością. Tym co dzieje się w ich sercach teraz. Czy są pewni swojej decyzji i gdy minie ten rok nadal będą chcieli odebrać sobie życie.
Narracja tutaj prowadzona jest z punktu widzenia różnych postaci. Głównie Evelyn i Josepha, ale autorka oddaje głos również ich dzieciom. Taki zabieg sprawił, że możemy lepiej poznać bohaterów. Zrozumieć ich postępowanie i wybory. Poznać ich uczucia i emocje. A emocji tutaj nie zabraknie. Oj nie! Książka potrafi wzruszyć i żeby lepiej zrozumieć jaki ogromny ładunek emocjonalny niesie trzeba ją samemu przeczytać.
,,Dni, gdy kochałem Cię najbardziej" była dla mnie również książką bardzo refleksyjną. Ukazującą jak nie warto tracić czasu na błahe rzeczy. Jest powieścią bardzo mądrą, przemyślaną i wartą uwagi.
Dla kogo jest ta książka? Dla tych którzy szukają głęboko poruszających powieści. Dla tych, którzy lubią ciekawe postacie, wzbudzające mieszane uczucia. I dla tych, którzy lubią bogate opisy przeżyć. Polecam!
Przeczytane:2024-12-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2024, Mam,
(czytaj dalej)