O presji jesiennego malkontenctwa
Jadę autobusem. Żeby zobaczyć, co jest na zewnątrz pocieram szybę. Dłoń mi marznie. Przystanek. Wychodzę i słyszę szelest stukotu. Mógłby to być deszcz, ale to tylko złote liście. Żółty pies na spacerze ze swoim właścicielem, pociąga nerwowo za smycz w kierunku starej kamienicy. Tak, tak, to już jesień. I nastrój jakiś taki nie w sam raz. Gdybym była Krasińskim, wiedziałabym że to melancholia, na ulicy słyszę „ale dół” (względnie „mam doła”- co komentuję w myśli „raczej dziurę…gdzieś”), otwieram książkę i czytam: „zaburzenie afektywne spowodowane porą roku, w skrócie SAD”. To by się zgadzało – myślę – wszechobecny smutek. Nie pozostaję jednak na tej powierzchownej refleksji i zanurzam się głębiej (choć może to zbyt dużo powiedziane) w lekturę poradnika wydawnictwa WAM.
Lektura jest przyjemna, a książka wydana interesująco. Kolorowe zdjęcia, dobra jakość papieru i budujące cytaty na marginesach. Czasami jakiegoś filozofa, to znowu klasyka literatury lub innej znamienitej osobistości. Fajne – można komuś wpisać się do pamiętnika. Ale chyba wszystko po to, by nie wprowadzić potencjalnego czytelnika w zły nastrój. Książka Neumanna i Dietricha to typowy poradnik stawiający sobie za cel popularyzowanie informacji na temat depresji, która według Światowej Organizacji Zdrowia (przywołanej jako źródło informacji już w pierwszym zdaniu) „stanie się wkrótce główną przyczyną najpoważniejszych zdrowotnych problemów”. W związku z priorytetami (dotarcie do jak najszerszej liczby odbiorców- niespecjalistów) publikacja ma szczególną formę. Jest dosyć przejrzysta, podzielona na kilka zaledwie rozdziałów (punktowo rozwiniętych, linearnie traktujących o chorobie – od objawów do sposobów leczenia i pomocy), napisana w sposób przystępny i klarowny. Wzbogacona o dodatkowe źródła informacji – wykresy i bibliografię (niestety w większości w języku angielskim) porusza szerokie spektrum zagadnień (formy depresji i proponowane leczenie), czasami odnosi się wrażenie, że w dość oględny sposób.
Niewątpliwie poradnik przeznaczony jest przede wszystkim dla rodzin, czy bliskich chorych, lub po prostu dla czytelników pragnących poszerzyć swoją wiedzę. Jak twierdzą autorzy chodzi o „budzenie własnej aktywności w walce z depresją” o „dobre przygotowanie”. Z pewnością jest to dobry początek w rozwijaniu swojej wiedzy - jak by nie patrzeć - medycznej. Chcąc być jednak bardziej zorientowanym w temacie (jak w każdej z resztą materii, proszę wybaczyć truizm) nie można poprzestać na tej książce. Czasami pozycja okazuje się być niewystarczająca, podczas lektury rodzą się pytania, na które nie ma odpowiedzi. Trudno jednak oczekiwać wiadomości bardzo rozbudowanych – nie takie było (jak stwierdzają sami autorzy) założenie. Co się autorów tyczy (jak czytelnik z pewnością już zdążył zauważyć), jest ich dwóch… Lekarz psychiatrii klinicznej i psychoterapii Detelf E. Dietrich oraz popularyzujący wiedzę medyczną dziennikarz Bernd Neumann. Takie połączenie wydaje się być przekonujące i trzeba przyznać, że autorzy wywiązali się ze swych zadań.
Książkę należało by chyba raczej oceniać w kategoriach skuteczności i przystępności - jak na poradnik przystało, a nie bezsensownie doszukiwać się w niej wyznaczników literackości.. Przystępna – jest. Czy skuteczna? Nie wiem. Na szczęście. Bo jak zdążyłam wyczytać, depresja to okropna sprawa, chociaż jak się pociesza nas już od samego tytułu „nie jest przeznaczeniem”. I tego będę się trzymać, jak następnym razem ktoś mnie będzie próbował wciągnąć do swojego „doła” (nie: dołu). A może wybierzemy się na jesienny spacer?