Podobno najtrudniej jest zacząć. Każda droga stanowi jedynie konsekwencję pierwszego kroku. Dlatego trudno przecenić początek.
Wiedzą o tym twórcy popularnej ostatnio serii Czytam sobie. Przygotowując publikacje przeznaczone specjalnie dla dzieci wkraczających w wiek szkolny, dokładają wszelkich starań, by zafascynować je czytaniem. Wydają więc małe, bogato ilustrowane książeczki, z tekstem złożonym wyłącznie z podstawowych głosek (bez ą, ę, ć, ź, ś, dz, rz itd.), uzupełniając je zabawnymi naklejkami oraz Dyplomem sukcesu. Posługują się też bardzo dużą czcionką oraz krótkimi, prostymi zdaniami, doskonale współgrającymi z licznymi obrazkami, których wykonanie powierzają znanym polskim ilustratorom. Pytaniami ukrytymi pod skrzydełkami okładki zachęcają do uważnej lektury. Wszystko po to, by pięcio-, sześcio- i siedmiolatkom pokazać, jak satysfakcjonujące może być samodzielne czytanie.
I jak wiele można się dzięki niemu dowiedzieć! Zwłaszcza, że w ramach serii zaczęły ukazywać się książeczki oparte na autentycznych historiach (łatwo je rozpoznać po zamieszczonej na okładce adnotacji – Fakty). Ci, którzy w nauce czytania dotarli już na drugi z trzech poziomów, czyli składają nie tylko słowa, ale i zdania, mogą dzięki temu poznać Historię pewnego statku.
Napisana przez Zofię Stanecką (autorkę m.in. serii o Basi), a zilustrowana przez Joannę Rusinek historia opowiada o zwodowanym w 1912 roku najbardziej znanym na świecie transatlantyku, który miał pomóc ponad dwóm tysiącom pasażerów dotrzeć do Nowego Jorku. Czytelnicy towarzyszą Titanicowi w uroczystym, nagłośnionym przez prasę opuszczeniu portu, a następnie w jego rejsie, podczas którego kapitan, kuk, majtek Bertram, widokowy Reginald Robinson i wszyscy pozostali członkowie załogi wykonują swoje obowiązki, by pasażerowie – tacy jak zwiedzająca kolejne pokłady mała Ewa i jej rodzice – mogli cieszyć się podróżą. Niestety, sumienna praca nie wystarcza, by zapewnić bezpieczeństwo wielkiemu parowcowi, który po zderzeniu z górą lodową zaczyna nabierać wody. Liczba szalup ratunkowych okazuje się zbyt mała, więc nie wszyscy zostaną uratowani. Mała Ewa traci tatę, a majtek Bertram – kolegę Billa. Historia [„Titanica”] pokazała, jak istotne jest to, by statki miały pewny ratunek na wypadek katastrofy – podsumowuje autorka.
Chociaż jednak książka przedstawia smutne, wręcz dramatyczne wydarzenie, niekoniecznie mocno oddziałuje na wrażliwość czytelników. Pozbawiony upiększeń tekst, z ograniczonymi do minimum przymiotnikami czy przysłówkami, czyta się dość topornie. Nic zatem dziwnego, że ten dość suchy przekaz nie sprzyja wielkiemu zaangażowaniu emocjonalnemu. Zresztą chyba nie taki był cel jego twórców. Historia pewnego statku ma przede wszystkim stanowić trening umiejętności sylabizowania i składania zdań, wzbogacając przy tym słownictwo małych czytelników (a Zofia Stanecka nie szczędzi im trudnych słów, takich jak: trap, kuk, transatlantyk, albatros, kajuta) oraz ich wiedzę. To zaś stanowi znakomity wstęp do odważnego wkroczenia w świat literatury!
Basia jest starszą siostrą. Dużo się z Frankiem bawi, czasem się na niego złości, ale przede wszystkim jest dla niego wzorem i przyjacielem. Krótkie...
Tłum na peronie, pociągi towarowe i osobowe, Misiek Zdzisiek jako kontroler biletów... Wyprawa do krainy pociągów może okazać się wspaniałą...