Morderca Czwartej Małpy to pseudonim psychopaty, kreatywnie interpretującego symboliczne cztery małpki, które nie widzą, nie słyszą, nie mówią i nie czynią niczego złego. Morderca wybiera na swoje ofiary ludzi, którzy w jego ocenie uczynili coś złego i karze ich w wyszukany sposób: wysyła upatrzonej ofierze ucho, oko, a na końcu język bliskiej mu osoby. Celem psychopaty jest pognębienie ofiary. Oczywiście, policja jest bezradna, morderca okazuje się po prostu sprytniejszy i wodzi za nos organy ścigania. Do tego momentu schemat thrillera się zgadza - kolejna powieść o ściganiu pokręconego drania przez praworządnego i dobrego detektywa.
J. D. Barker zmienił jednak nieco reguły i już na początku kazał poszukiwanemu mordercy wpaść pod autobus… A zabójca właśnie szedł na pocztę, by nadać kolejnej ofierze paczkę z uchem odciętym jego ukochanej córce. Niestety, autobus, uderzając w ciało mordercy, mocno pokiereszował jego twarz. Niezłe gówno. Ścigacie go od ilu lat? Pięciu lub sześciu? I nagle rzuca się pod autobus. Zaoszczędził podatnikom wydatku. Mam nadzieję, że kierowca wrzucił wsteczny i przejechał gnoja jeszcze raz. W kieszeniach nie było dokumentów, był za to zapisany drobnym pismem – uwaga! – pamiętnik złoczyńcy, w którym barwnym językiem, pełnym drobiazgowych opisów, sprawca zbrodni opisuje swoje sielskie dzieciństwo, które zmieniło się w koszmar, gdy jego rodzice postanowili zabić sąsiadów. Nastoletni synek z dumą i zaangażowaniem godnym grzecznego dziecka uczestniczył w całej „zabawie”. Z dziennika wynika niezbicie, że jest bystrzejszy, niż się wszystkim wydaje.
Przejdźmy teraz do detektywa. Nie jest pijakiem, żona go nie zostawiła, tylko… wyszła po mleko w środku nocy i już nie wróciła. Zastrzelił ją w markecie jakiś popaprany nastolatek, który właśnie zamierzał obrabować kasę i przestraszył się kobiety stojącej za regałem. Strzelił i zabił. Policjant, który latami śledził zabójcę czwartej małpy, a teraz ma przed sobą jego ciało, nie jest w najlepszym psychicznie stanie po nagłej śmierci ukochanej żony. W szwedzkim kryminale pewnie nastąpiłaby teraz dokładna analiza i interpretacja traumy, jaką przeszedł policjant, ale tu nie ma na to czasu. Trzeba szybko znaleźć ofiarę mordercy, gdyż jest możliwość, że ten nie zabił jeszcze piętnastolatki i ta przebywa gdzieś w zamknięciu. Kluczem do rozwiązania zagadki powinien być pamiętnik szaleńca. Czytamy go zatem niespiesznie, jednocześnie przesłuchując przede wszystkim ojca dziewczynki. To on stał się celem. Nim rozwiążemy sprawę, musimy lepiej poznać psychikę chłopca, który nosił w sobie gen zmuszający go do znęcania się nad innymi.
Oczywiście, Czwarta małpa to sprawnie napisana powieść, nie można zarzucić autorowi braków warsztatowych. To także niemal gotowy scenariusz thrillera, który z przyjemnością obejrzą fani wykrawania cudzych kawałków ciała, nie lubiący tracić czasu na czytanie. Autor jest tego świadom, co jakiś czas sugeruje bowiem, w jakiej formie najlepiej byłoby odbierać jego opowieść.