Niechwamzonalekkąbędzie
My stalkerzy, wszyscy jesteśmy marzycielami w taki czy inny sposób. Pragmatyków Zona nie lubi. Pragmatycy i realiści niech sobie siedzą w klimatyzowanych biurach.
Nie tylko stalkerzy to marzyciele i romantycy. Także czytelnicy opowieści o ich przygodach naznaczeni są chyba w ten sposób przez los. Zwłaszcza wielbiciele powieści Wiktora Noczkina, które mają w sobie ów słowiański rys, dozę zamyślenia nad losem, nostalgii za lepszymi czasami, wiarę w człowieka i zasady, smutek i rozrzewnienie potęgujące się pod wpływem alkoholu. Noczkin pisze, że tak powiem, “do rany przyłóż”. Stwarza niemal namacalny, realny świat, pełen postaci z krwi i kości, a jednak nie do końca prawdziwych. Stwarza niepowtarzalny klimat, snujący się nad opowieścią jak senny opar nad mokradłem. Czytamy, czytamy i nie mamy dosyć przygód stalkera Ślepego i jego znajomków. Nie mamy dosyć wędrówek po Zonie, walk z mutantami, emocjonujących spotkań z artefaktami, zagadek, z którymi musi zmierzyć się domorosły detektyw.
Czerep mutanta jest kontynuacją Ślepej plamy, niezwykle zresztą udaną. Niby wchodzimy do tej samej rzeki, niby działa ta sama radiacja, a jednak jest tu coś nowego. Główny wątek mocno zaakcentowany zostaje na początku i na końcu powieści. Środek to rozwinięcie wątków pobocznych, które służą temu zasadniczemu, ale zarazem stanowią rodzaj zamkniętych historii.
Ślepy na chwilę pokazuje mocniej swoją romantyczną naturę. Eskortuje Tarasa Kostikowa z towarem do Dużej Ziemi i korzystając z okazji odwiedza najbliższych krewnych: wujka Sieriożę, ciocię Wierę i... Lariskę. W Kolczewsku od razu pakuje się w tarapaty związane ze starym zakładem Remżeldoru i wujkiem Sieriożą, który latami pracował tam jako ochroniarz. W podziemiach Remżeldoru czuć bowiem oddech Zony. Ktoś w swoim chorym umyśle postanowił odtworzyć tu jej cząstkę. Tylko jak to jest możliwe? W jaki sposób mutanty mogą przeżyć poza strefą? Kto stoi za próbą stworzenia owej Zony? Ślepy zostaje zmuszony do działania. Chce przeżyć, a jedynym wyjściem z trudnej sytuacji jest doprowadzić sprawę do końca rozwikłując zagadkę. Może się to udać tylko w Zonie, bo tam prowadzą wszelkie ślady. Problem tylko w tym, że inicjatorzy założenia zwierzyńca w Kolczewsku już wiedzą, kto im stanął na drodze. Ślepy, nawet po przemianie w Kulawego, nie wie, z kim ma do czynienia. Jest o jeden krok z tyłu.
Zona to przecież doskonale zorganizowany eko(albo i nie)system, gdzie zasoby nie przepadają ot, tak sobie. Tu wszystko idzie do segregacji, utylizacji i ponownego wykorzystania - martwe zwierzaki zjadają inne zwierzaki, sprzęt po martwych stalkerach czyści się i puszcza w obieg.
Styl opowieści jest bardzo przyjemny. Książkę czyta się szybko i lekko. Momenty dynamicznej akcji mieszają się ze scenami niespiesznymi, z opisami i refleksjami Kulawego. Postaci, także te nowe, przykuwają uwagę. Sam Kulawy, pokazując swój talent, niczym Hercules Poirot rozwiązuje kilka ciekawych zagadek kryminalnych. W książce wiele jest rozmaitych" smaczków", czarnego humoru i autoironii głównego bohatera, nowych dowcipów o stalkerze Pietrowie i słodko-gorzkich obserwacji. Żargon ludzi Zony stał się już wyjątkowo miły dla ucha i styka się z nim z przyjemnością. Podobnie jak popromienny humor typu patomorfolog najlepszym diagnostykiem czy pacjent odpowiednio umocowany znieczulenia nie potrzebuje. Owe dwie złote myśli wydają się zresztą przyświecać nie tylko niektórym mieszkańcom Zony, lecz również panu ministrowi reformującemu naszą służbę zdrowia.
Na wielbicieli przygód stalkera Ślepego czeka już trzeci tom cyklu Ślepa plama czyli powieść Łańcuch pokarmowy. Z pewnością będzie się działo. Może pojawi się jakaś nowa mutacja lub szczególnie interesująca reemisja?!
Życie to nie gra komputerowa, gdzie można sobie radośnie klepnąć F7 i wgrać quicksave z poprzedniego dnia.
Ślepy obiecywał sobie, że już nigdy więcej. Że to koniec, że on ze stalkerstwem skończył. Ale zawsze jest ten ostatni raz. Duża polityka z Dużej Ziemi...
Wiktor Noczkin znany dotychczas polskim czytelnikom z post apokaliptycznych opowieści z zony odsłonił zupełnie nowe pisarskie oblicze. „Lichwiarz”...