Jakże często, gdy zanurzam się w świecie stworzonym jakąś pisarską ręką myślę sobie, że jestem tylko drobnym pyłkiem na wietrze historii, drobinką unoszoną przez obojętny ludzkiemu losowi czas. Anonimowym bytem, jednostką, która pojawiła się na chwilę, w skali istnienia Wszechświata, i zniknie równie cicho jak się narodziła. Co innego twórca obdarzony zdolnościami. Zostawi po sobie ślad, przynajmniej tu na Ziemi, swoje dzieło lub dzieła. Iluż ludzi sięgnie po nie zachęconych cytatem, reklamą, opinią, przyznaną autorowi nagrodą?!
Powieść C.S.Harris jest prosto mówiąc warta uwagi, bo jest nieźle napisaną opowieścią. Historią, która wciąga nie tylko dzięki fabule, ale i nasyceniu kart tej książki emocjami. Takie emocjonalne pisarstwo częściej cenią sobie czytelniczki-kobiety, ale przecież i wśród płci brzydkiej są wielbiciele akapitów skierowanych nie tylko do rozumu, ale i wprost do serca. Tym bardziej, gdy są one wsparte talentem, umiejętną formą i ciekawą treścią. Pani Harris stworzyła coś na pograniczu romansu historycznego, kryminału i powieści przygodowej. Z tego co wyczytałem na stronach znajdujących się w Sieci, tą powieścią rozpoczęła cykl o przygodach młodego hrabiego Sebastiana St. Cyr, którego zresztą dwa kolejne tomy ujrzały już światło dzienne.
Znajdujemy się w w Londynie, w niespokojnych czasach początku dziewiętnastego wieku. Jest rok 1811, trwa wojna francusko-brytyjska, szalony król Jerzy nie jest w stanie dalej sprawować rządów. Z kontynentu, z Francji napływają rewolucyjne nowinki i budzące obawy angielskiego establishmentu idee. Jedni żyją w świecie balów i spotkań towarzyskich, w świecie intryg i miłostek, pojedynków i wykwintnych posiłków. Inni, co wcale nie dziwi i w naszej rzeczywistości, biedują, umierają z głodu, wegetują na obrzeżach wielkich miast. Klasa panująca jak zwykle dość skutecznie dba o swoje interesy, a z nudów poszukuje na tym świecie coraz to nowych rozrywek, dostarczających emocji i zaspokajających najbardziej wymyślne żądze. I my trafiamy do tego świata. Na ołtarzu kościoła Świętego Mateusza zostają znalezione zwłoki okrutnie zamordowanej kobiety, aktorki Rachel York. To nie jest zwyczajna zbrodnia, poraża swoim wyrafinowanym bestialstwem. Ślady wskazują na Sebastiana St. Cyra, syna hrabiego Hendonu. I do niego właśnie kieruje kroki prowadzący śledztwo sędzia pokoju sir Henry Lovejoy. Cóż, wskutek zbiegu okoliczności podejrzany ucieka. Sprawa jednak gmatwa się coraz bardziej i zamiast wyraźnych tropów prowadzi w coraz to innym kierunku. Sebastian wie, że nie zabił Rachel. Któż więc tego dokonał?! Młody hrabia nie ucieka z kraju, chce odnaleźć mordercę. Tego samego pragnie dokonać sir Henry. Ślady jednak są niewyraźne, krąg osób podejrzanych lub zamieszanych coraz większy, motywy nieznane. A jaka jest prawda?! Mamy tu obraz życia w tamtym czasie, przedstawiony bez zbytniej drobiazgowości i bez chęci pouczenia nas o mądrości autorki, która jest specjalistą z historii dziewiętnastowiecznej. To po prostu dobrze ukazane, plastyczne tło wydarzeń. Widzimy ludzi z różnych warstw społecznych, biedaków i elity, cwaniaków i osoby bezradne wobec wichrów losu i namiętności.
Autorka umiejętnie tworzy klimat powieści. Momentami wyraźnie zmierzający ku atmosferze dobrze napisanego romansu, momentami zaś kierujący się w stronę klasycznego kryminału. Jest tu przygoda, są pościgi i uczucia, których nie niszczy czas. Są szpiedzy i barwne postacie londyńskiego półświatka. Są nagłe zwroty akcji i lekkie sceny erotyczne, pisane chyba ku pokrzepieniu serc niewieścich lub rozbudzeniu ich marzeń. Jest przyjemność lektury. Jest ciekawa postać szukającego prawdy i sprawiedliwości hrabiego Sebastiana, człowieka obdarzonego pewnymi dość niezwykłymi zdolnościami. Jak zwykle w przypadku takich książek, staram się uważać, żeby świadomie czy przez przypadek nie wyjawić zbyt wiele z fabuły, bo po prostu psuje to radość czytania. Niech więc atmosfera Londynu, mgła, cuchnące żółtawe opary unoszące się nad brudnymi ulicami, styczniowy chłód i wszechobecna wilgoć zachęcą tych co lubią takie klimaty do lektury tej, może nie wybitnej, ale po prostu dobrze napisanej, rozrywkowej literatury.