Odważna dziewczynka, duch młodego kominiarczyka, bezwzględna ciotka i skrzecząca, gigantyczna sowa - to bohaterowie, których łączyć może tylko jedno – strony opowieści Davida Walliamsa. O tym, że nie szata zdobi człowieka, ale jego czyny i o tym, że tak długo pozostajemy młodzi, jak długo wierzymy w magię opowiada kolejna, opublikowana nakładem Domu Wydawniczego Mała Kurka książka Davida Walliamsa Cwana ciotuchna.
Stella to dwunastoletnia arystokratka. Pewnego dnia, gdy budzi się w swoim wielkim łóżku z baldachimem w rezydencji Saxby Hall, od pokoleń należącej do rodziny Saxby, okazuje się, że jej życie wywróciło się do góry nogami. Dziewczynka owinięta jest bandażami od stóp do głów niczym mumia, a ciotka Alberta, siostra ojca Stelli oświadcza, że cudem wyszła z wypadku samochodowego, w którym zginęli jej rodzice. Stella nie wierzy własnym uszom. W jednej chwili traci ukochane osoby, a w dodatku opiekować się nią będzie najokropniejsza na świecie ciotka. Alberta bowiem jest ucieleśnieniem cech najgorszej, najpodlejszej i najbardziej cwanej, nastawionej wyłącznie na własne korzyści, zyski i przyjemności osoby. Kobieta zamierza przejąć dwór i w tym celu będzie gotowa uciec się do najokrutniejszych czynów. Stella jest w poważnym niebezpieczeństwie. Czy w Saxby Hall, poza niedosłyszącym i niedowidzącym starym lokajem Gibbonem, jest jeszcze ktoś, kto może ocalić dziewczynkę?
Cwana ciotuchna to opowieść rozgrywająca się w początkach XX wieku. Przestrzeń, panujące zwyczaje warunki życiowe ukazane zostały jak najbardziej wiarygodnie, jednak autor żartuje z czytelnika, wplatając w opowieść elementy zupełnie do niej nie pasujące – jak choćby breakdance. Lokaj – postać przekomiczna, przełamująca swoimi epizodami pędzącą, dramatyczną akcję książki - mający symbolizować luksus i dostatek rodziny, tak naprawdę jest niedołężnym starcem, który na niewiele się zdaje. Wita się z roślinami, nazywając je majorem, a na srebrnej tacy podaje gotowane kapcie.
W historii istotną rolę odgrywają sowy. Ciotka Alberta to ich wielka miłośniczka, która wie o tych skrzydlatych olbrzymach wszystko. Jej pupilem jest gigantyczna bawarska sowa górska – Wagner – która została wytresowana w ten sposób, by spełniać zachcianki Alberty. I tutaj autor daje upust swemu poczuciu humoru. Wagner, chociaż jest bezwzględnie posłuszny ciotce, często wpada w tarapaty i pozwala się oszukać Stelli. Stąd mnogość zabawnych scen, rodem z najlepszych kreskówek.
Książka Davida Walliamsa to jednak zdecydowanie więcej niż zbiór dowcipów i śmiesznych sytuacji. To opowieść o sile przyjaźni, która na dobrą sprawę nie może nawet zaistnieć – między dziewczynką a duchem. I chociaż początek tej znajomości jest trudny, z biegiem czasu okazuje się, że bohaterowie gotowi są oddać za siebie życie (przynajmniej ci, którzy jeszcze żyją). Nie mają znaczenia: pozycja społeczna, wygląd, wykształcenie czy maniery. Liczą się: zaufanie, gotowość do poświęcenia, odwaga i bezinteresowność. Tylko na tych fundamentach uda się zbudować silną relację i więź. Nie wie o tym samolubna ciotka Alberta, która pragnie szczęścia wyłącznie dla siebie.
David Walliams wplata w swoją opowieść sporo magii – jak choćby za sprawą ducha kominiarczyka. Gdyby Stella nie wierzyła w nadprzyrodzone zjawiska, nie mogłaby zobaczyć Kopcia. Tylko dzieci widzą duchy i tylko najmłodsi mogą z nimi rozmawiać i wspólnie z nimi się bawić. Gdy dorastamy, zapominamy o tej delikatnej, cieniutkiej magicznej otoczce i na zawsze tracimy możliwość poznania tego, co niewyobrażalne. Jeśli tylko zachowany w sobie dziecko, jeśli tylko będziemy potrafili wierzyć we własne marzenia, być może nigdy tej magicznej mocy nie utracimy.
W Cwanej ciotuchnie nie mogło zabraknąć wspaniałych ilustracji Tony’ego Rossa. Rysunki, jak zwykle, świetnie komponują się z treścią książki, w której nie brak naprawdę dramatycznych wydarzeń. Świetnie ukazane zostały emocje bohaterów – zarówno tych ludzkich, jak i sowich. Znakomicie ilustrator poradził sobie także z topografią Saxby Hall, opisami systemu kominowego dworu, a także otaczających posiadłość pól i zabudowań. Dzięki temu czytelnik z pewnością nie zgubi się w labiryncie korytarzy i szybów kominowych.
Cwana ciotuchna to książka zupełnie inna niż pozostała powieści Davida Walliamsa. Być może dzieje się tak za sprawą zupełnie innej przestrzeni i czasu, w którym rozgrywają się wydarzenia. Może jest też tak dlatego, że bardzo niewielu mamy bohaterów w tej, jak by nie patrzeć, całkiem długiej historii. Autor, oczywiście, nie unika trudnych tematów – mówi o śmierci rodziców i bezwzględności w dążeniu do celu. Pokazuje, że nie nasze zachcianki są najważniejsze, ale dobro innych. Świetnym pomysłem było włączenie do opowieści nietypowego bohatera – sowy, która miejscami odgrywa niezwykle istotną rolę.
Kolejną książkę Davida Walliamsa czyta się jednym tchem. To opowieść, która bawi (warto przeczytać nawet podziękowania – także tutaj autor nie stroni od żartów), skłania do myślenia, ale także porusza najdelikatniejsze struny naszych dusz. Cwana ciotuchna to jedna z najlepszych książek Walliamsa.
Wszystkie serwisy informacyjne prześcigają się w doniesieniach o zuchwałych kradzieżach bezcennych przedmiotów. Przestępstwa do złudzenia przypominają...
To przepiękna i mądra, choć utrzymana w żartobliwym stylu, opowieść o Babci i wnuczku. Skazani na siebie w piątkowe wieczory, spędzają je na grze w scrabble...