Cud jest zjawiskiem, którego nie da się ogarnąć rozumem, ani wytłumaczyć w sposób naukowy. Wzbudza nie tylko ciekawość, ale również wywołuje głęboką refleksję. Książka „Cuda nigdy nie ustają” przenosi czytelnika do Los Angeles, zwanego przecież Miastem Aniołów oraz Miastem Matki Bożej Królowej Aniołów. Właśnie tam w klinice Uniwersytetu Kalifornia znalazła się piękna lecz – niestety – starzejąca się gwiazda filmowa Olivia Hayden. By uchronić jej mózg (po wypadku samochodowym) przed obrzękiem, z którym związane są nieodwracalne zmiany, celowo wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Fakt ten skrupulatnie wykorzystał zatrudniony na nocną zmianę, ambitny i zarazem niespełniony pielęgniarz Kemp Mc Avoy. W porozumieniu z osobistym agentem aktorki, przez nią samą zwanym „krwiopijczym pasożytem” oraz młodym, niekompetentnym wydawcą desperatem, uknuł misterny plan: „przemieniając” się w anioła, przez kilka kolejnych nocy „objawiał” częściowo wybudzanej na ten czas „wybrance” przesłanie z niebios.
Fabrykowanie doświadczeń przedśmiertnych, propofol podawany dożylnie w stałej dawce, stan półprzytomności to pojęcia wzbudzające ciekawość czytelnika. Powtarzające się sceny przekazywania „wieści z góry” nadają kształtów temu, co miało stać się „wiadomością o nadziei i odnowie, która odmienia życie”.
Elementem urozmaicającym okazała się sześcioletnia Leah widząca anioły. Nie jest ważne, czy ów wysłannik niebios stał na poboczu autostrady, czy pochylał się nad chorym leżącym w szpitalnym łóżku. Za każdym razem jego obecność bezsprzecznie mogła być zrozumiana jako dar.
Pikanterii opisywanym wydarzeniom dodają mnożące się przeszkody, które naruszają szczegółowo opracowany plan. Kemp – skończony łotr, zdeterminowany wydawca Vision Press, „pasożytniczy” agent, a także bogaty lichwiarz Tino (po jego wkroczeniu wydarzenia nabierają tempa), muszą odpokutować za oszustwo, którego się dopuścili.
Akcja toczy się w wielu miejscach. Czytelnik ma okazję wczuć się w atmosferę charakterystyczną dla każdego z nich, uczestniczy w szybko następujących po sobie wydarzeniach, poznaje osoby, mające większy lub mniejszy wpływ na opisywane sytuacje.
Głębokie refleksje czytelnika wzbudzają rozważania dotyczące boskich posłańców z góry.
Anioły istnieją naprawdę (czy tak jest rzeczywiście?) – autentyczność owych istot poddana zostaje pod indywidualne przemyślenia czytelników. Człowiek wierzący nie ma w tym momencie powodów do zaprzeczania, niewierzący zaś – z właściwą sobie (oby!) dozą sceptycyzmu odniesie się do tego wszystkiego, co wymyka się ludzkiemu rozumowi.
Wnioski są warte zapamiętania: ten, kto czuje się szczęśliwy, potrafi uszczęśliwiać innych. Osiągnięty sukces niekoniecznie musi cieszyć. Satysfakcja nie zawsze bywa uczuciem pożądanym, a bywa, że i pieniądze nie przynoszą szczęścia. Prawdą jest więc, że „Cuda nigdy nie ustają”, dlatego rozejrzyjmy się wokół siebie, a z pewnością dostrzeżemy spełnienie własnych oczekiwań, zamierzeń i planów.