„Cud pocałunku czyli jak nie zostałam świętą” to lekko i z pomysłem napisana książka, która rozbawi zarówno nastolatki, jak i dojrzałe kobiety. Autorka, Donna Freitas, opisuje niełatwy okres dojrzewania, trudności w zaakceptowaniu własnego zmieniającego się wyglądu, ale przede wszystkim – potrzebę bycia kochanym. Jednak to przede wszystkim niekonwencjonalny sposób, w jaki autorka ujmuje te bardzo popularne i – zdawać być się mogło – mocno już wyeksploatowane tematy sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.
Piętnastoletnia Antonia Lucia Labella pragnie zostać pierwszą na świecie żyjącą świętą. W tym celu nieustannie wysyła listy do Watykanu z licznymi propozycjami dotyczącymi tego, czego patronką mogłaby zostać. Równocześnie pragnie zwrócić na siebie uwagę jednego z chłopców, który – jak twierdzi – jest miłością jej życia. I chociaż Antonia jest jeszcze bardzo młoda, z niecierpliwością czeka na pierwszy pocałunek, którym może obdarzyć ją jedynie wymarzony Andy Rotellini. Czy i jak skończy się upragniona przez Antonię sprawa jej beatyfikacji? Czy na pewno Andy będzie pierwszym chłopakiem, który ją pocałuje? Jakie poglądy na życie królują wśród nastolatków? Na te i wiele innych pytań czytelnik znajdzie odpowiedź w książce Donny Freitas.
Tym, co od początku czytelnika w „Cudzie pocałunku” zachwyci, jest wszechobecny optymizm narratorki. Antonia pochodzi z włoskiej rodziny mieszkającej w Stanach Zjednoczonych, która jednak kultywuje dawne tradycje. Dziewczyna jest głęboko wierzącą i praktykującą katoliczką, co rzadko się zdarza wśród bohaterów obecnie wydawanych książek. Zresztą wiara katolicka jest wszechobecna na kartach książki. Bohaterowie hucznie obchodzą liczne rocznice ku czci świętych, kierują do nich swoje modlitwy i proszą ich o wstawiennictwo u Boga. Nie przypomina to jednak w żaden sposób dewocji – wręcz przeciwnie, wiara i modlitwy są częścią życia bohaterów, wpisane są w rytm ich codziennych obowiązków, bez których nie mogą normalnie funkcjonować.
Wspaniale w fabułę powieści wplecione są krótkie wzmianki o świętych, ich życiu bądź materii, której patronują. Autorka zdaje się mieć niewyczerpane pokłady pomysłów, które wkłada w usta Antonii. Ta z kolei wymyśla kolejne, nieraz dość dziwne rzeczy, nad którymi chciałaby objąć patronat. Są wśród nich figi i figowce, makaron czy pocałunki. Dzięki tak pozytywnemu podejściu do religii, autorka dowiodła, że wiara wcale nie jest przestarzała, że być katolikiem to znaczy mieć powód do dumy, do bycia szczęśliwym i pogodnym.
Bardzo wyraźnie autorka zwraca uwagę czytelników na problemy związane z dojrzewaniem. Młode dziewczyny, wśród nich Antonia, bardzo chcą umawiać się na randki z przystojnymi chłopakami. Jednak trudności w nawiązaniu kontaktu czy ogarniający dziewczyny w męskim towarzystwie paraliż są często przyczyną licznych porażek. Dlatego dziewczyny częściej oddają się rozmyślaniom i marzeniom o obiektach swoich uczuć niż faktycznym z nimi spotkaniom. W książce nie brak przekomicznych sytuacji, dwuznaczności czy nieudolności zarówno chłopców, jak i dziewcząt w damsko-męskich kontaktach.
„Cud pocałunku czyli jak nie zostałam świętą” to kipiąca humorem, ciepła opowieść o dojrzałym wkraczaniu w dorosłe życie. I chociaż bohaterki borykają się z licznymi problemami, starają się żyć pełnią życia, zdobywać świat i chłopięce serca. Książka Donny Freitas to doskonała rozrywka dla kobiet w każdym wieku. Nastolatki bowiem utożsamią się z główną bohaterką, a nieco starsze panie powspominają swoje pierwsze miłości. Na kartach książki nie ma miejsca na smutek, a porażki są jedynie mobilizacją do dalszych działań. Świeże i obiektywne spojrzenie na wiarę, kierowanie się chrześcijańskimi zasadami w podejmowaniu decyzji skonfrontowane z wizją współczesnego świata, w którym – jak udowadnia autorka – jest mnóstwo miejsca dla religii sprawia, że „Cud pocałunku czyli jak nie zostałam świętą” jest lekturą obowiązkową.
Każda kobieta czasem zastanawia się, co by było, gdyby... Rose Napolitano nie chce mieć dzieci. Jest odnoszącą sukcesy wykładowczynią i badaczką, która...