Powrócić do podstaw
W epoce zalewu wszelakich informacji konkretna, pełna wiedza ma coraz większą wartość. Wiedza o faktach, o rzeczywistości, a nie o tym, do czego ktoś chce nas koniecznie przekonać. Dominować zdaje się bowiem szeroko rozumiana propaganda, posługująca się półprawdami. Media karmią odbiorców pozornie słusznymi spostrzeżeniami – ładnie brzmiącymi, stale powielanymi, a niekoniecznie prawdziwie opisującymi rzeczywistość. Kłamstwo jest stale w użyciu, ale często podawane w atrakcyjnej, dobrze zakamuflowanej formie. Dotyczy to wszelakich spraw. I tak to, co ogłoszono jako fakt tydzień temu, dzisiaj odchodzi w niebyt, okazuje się nieprawdą, a sama próba wspominania o tym, co było oczywiste, jest traktowana co najmniej jako brak gustu, dobrego wychowania, rozumu, inteligencji. Nie inaczej jest w przypadku ekonomii – dziedziny, na której znają się podobno wszyscy (tak jak na medycynie, polityce, prawie). Można odnieść wrażenie, że większość ocen, opinii, twierdzeń dotyczących ekonomii funkcjonujących w przestrzeni medialnej to świadomie przez lata lansowane myśli, które choć brzmią nieźle i są przyjmowane bezkrytycznie jako oczywiste, mało co naprawdę wyjaśniają, często zaś nie ujawniają tego, co dla odbiorcy powinno pozostać zakryte.
Frederic Bastiat, autor zbioru felietonów zatytułowanego Co widać, a czego nie widać, próbuje przyjrzeć się dokładniej różnego rodzaju ekonomicznym tezom i poglądom głoszonym przez postępowych ekspertów. Postępowych w XIX wieku, dziś zaś co najmniej niepodważalnych. Zaskakujące jest właśnie to, że teksty zawarte w książce – choć dotykają spraw nadal aktualnych – pochodzą z XIX wieku. Mówią one bowiem o podstawach ekonomii, które tak naprawdę nie zmieniają się mimo upływu lat. O tym, że pieniądz nie bierze się znikąd, wysokie podatki same z siebie wcale nie czynią życia w państwie lepszym, a za rozpowszechnionymi pięknymi hasłami kryje się „drugie dno“, o którym ich głosiciele skromnie milczą. Bastiat stara się pokazać to, co widać (i co ma nas oślepiać blaskiem mądrości) i to, czego nie widać – a co chcianoukryć albo z czego ktoś mniej czy bardziej świadomie nie chce zdać sobie sprawy. Frederic Bastiat przygląda się wielu rozwiązaniom ogłaszanym wtedy (w XIX wieku) jak i teraz (XXI wiek) jako oczywiste, nowoczesne, sprawiedliwe, pożądane. Analizuje nie tylko chwilowe efekty ich zastosowania, ale też szkodliwe skutki, słabo z początku widoczne, pojawiające się w dłuższym okresie, bagatelizowane lub pomijane.
Nauczmy się zatem osądzać rzeczy nie tylko poprzez pryzmat tego, co widać, ale również na podstawie tego, czego nie widać.
Mimo upływu prawie 200 lat wywody francuskiego pisarza i publicysty niewiele straciły na aktualności. Czy to wtedy, gdy dotyczą tworzenia armii, płacenia podatków, wspierania przez państwo artystów, pomagania bezrobotnym czy też wartości robót publicznych. Pieniądze nie biorą się znikąd, a o ich realnej wartości nie decyduje rząd, sejm czy mennica państwowa. W przypadku państwa podstawowym źródłem dochodów są podatki. Podatki – czyli pieniądze, odbierane obywatelom przez polityków i ludzi sprawujących władzę. I, oczywiście, zawsze na dobre, zacne cele – jeśli popieramy dany rząd – lub na niszczenie państwa – jeśli jesteśmy w opozycji. Podatnik zawsze w jakiś sposób traci – pytanie brzmi tylko, czy to, co oddaje państwu, przynosi mu (a nie tylko tym, którzy zarządzają podatkami) jakąś wymierną korzyść. Czy urzędnicy mogą być – i są – dobrymi zarządcami wspólnych pieniędzy? Czy ma sens – i jaki – prawo do pracy i prawo do zysku? Jaki jest – na pierwszy rzut oka niewidoczny – negatywny efekt zwiększania ciężarów podatkowych? Czy osoba wypracowująca środki pieniężne jest gorsza w ich wydawaniu niż urzędnik przejmujący je w postaci podatków i przekazujący na inne cele?
Przejrzysty wywód, proste słowa i dobrze dobrane przykłady, a wszystko to okraszone zdrowym rozsądkiem i poczuciem humoru – oto podstawowe zalety felietonów Bastiata. Zadziwiająca jest ta niewielkich rozmiarów książeczka. Warta refleksji nad tym, co tak efektywnie wtłoczono nam do głów jako prawdy niezmienne.
(...) jeśli ktoś nie zna się na ekonomii, to daje się zwieść przez natychmiastowy efekt zjawiska. Jeżeli zaś ktoś się na niej zna, wówczas potrafi myśleć i przewidywać wszystkie skutki.
Jak pisze sam Bastiat we wstępie do książki: "usiłowałem w niej zwalczyć argumenty wysuwane przeciwko wprowadzeniu wolnego handlu. Nie wdaję się jednak...
Co widać i czego nie widać to krótka opowieść o tym, co najważniejsze w ekonomii. Okazuje się, że nie trzeba czytać opasłych podręczników...